Krzesło z rytmu

Widok sąsiednich kamienic, dj-skie triki, mindset komputerowego gracza. To wszystko mieści się w prostej, na pierwszy rzut oka, formie krzesła. Jak? Rzeczywistość dookoła karmi wyobraźnię oraz warsztat projektanta, dając upust w odpowiednim miejscu i czasie, z odpowiednimi ludźmi. Bo krzesło to złożony produkt, wynik cierpliwej współpracy ludzkiej orkiestry z materią świata. O wspólnej pracy z marką NOTI i efekcie tego dialogu, EKE, mówi Nikodem Szpunar, projektant, który uwielbia zadawać pytania, a jeszcze bardziej szukać odpowiedzi.

Autor: Agata Kiedrowicz

Zdjęcia: Weronika Trojanowska

https://www.noti.pl/

Dodaj do ulubionych artykułów Usuń z ulubionych artykułów

Stoi przed nami krzesło. Ma oparcie, cztery nogi, wyrazistą formę. Niemal pachnie fabryczną nowością. Piękny obrazek. Tymczasem to wynik wielu godzin „brudnej” pracy, umysłowej łamigłówki, trudnych dyskusji. Nie widać tego na pierwszy rzut oka. Zdekonstruujmy nieco tę wizję. 

Zacząłbym, przewrotnie, od końca. Na razie testujemy rynek; przyjęcie danego wzoru, „zassanie” go przez odbiorców, co jest zawsze trochę enigmą. Jeden z moich ulubionych projektów (także faworyt wśród znajomych architektów) sprzedażowo jest średniakiem. I odwrotnie, mniej lubiany wzór zaskakująco sprzedaje się 10 razy lepiej. Projektanci inaczej patrzą na przedmiot niż konsumenci. Patrzymy wnikliwiej, analizujemy niuanse, jesteśmy skupieni na detalu. Czasem to spojrzenie wybrzmiewa w gotowym produkcie, czasem ucieka. Odbiorca często nie wie, na co patrzeć, nie ma tej wiedzy - naszą rolą jest ją dostarczać. Eke jest pierwsze w rodzinie, ma znaczenie kompaktowe, uniwersalne; kolekcja będzie rosła. Mówiąc „kolekcja”, myślę o całości, zestawie mebli, który obsługuje różne funkcjonalności, różne przestrzenie. To naturalny proces, stąd naturalne jest „rozrastanie się” jednego krzesła w całą rodzinę - krzesła wysokie, tapicerowane, fotel, sofę.

Rodzina NOTI 

Jak zaczęła się współpraca z NOTI? Mam wrażenie, że trwa już długo, wasze estetyczne DNA są tak podobne. Zaskakująco, to wasz pierwszy wspólny projekt. 

Lata temu, jeszcze jako nieopierzony dizajner, wysłałem propozycję projektu do założyciela NOTI, Ryszarda Balcerkiewicza. Nie mógł się udać, w tamtym momencie miałem niewielką świadomość projektową. Minęło kilka lat… (w tym momencie Nikodem wyjmuje śrubę z tylnej kieszeni spodni, przez którą wiercił się od początku spotkania, wyraźnie zaskoczony jej obecnością)... a dziś zastanawiamy się wspólnie, jak przykręcić oparcie. Jakiś czas temu zadzwonił do mnie Piotr Kuchciński, dyrektor artystyczny NOTI i zaproponował zaprojektowanie krzesła. Przez te lata nabrałem doświadczenia, wręcz przylgnęła do mnie etykieta „pan krzesełko” - tak nazwała mnie kiedyś Maja Ganszyniec. To dla mnie naturalna forma do projektowania, przychodzi mi najłatwiej.

Temat był mocno sprecyzowany, więc zacząłem myśleć nad projektem, który wpisze się w charakter marki. NOTI współpracuje z wieloma projektantami, tworząc różnorodną ofertę, ale pod wspólnym mianownikiem. Łączy ją rodzaj prostoty, ale nie minimalizmu; nie przekombinowanej, ale i nie glamour. Marka wypracowała estetyczny, wizualny kod, w który wpisują się projekty różnych twórców. To także wynik wyczucia, który projektant musi posiadać, współpracując z marką. Dzięki temu tworzy się harmonijne, komplementarne portfolio. Inwestor, chcąc aranżować przestrzenie współpracując z daną marką, ma do wyboru szeroki wachlarz produktów, które tworzą spójną estetycznie rodzinę. Oko Piotra Kuchcińskiego czuwa nad całością. Choć nie jest wylewny  - jego uwagi doskonale kierunkują projekt.

Na pierwsze spotkanie przyniosłeś „pętelkę”, naszkicowany detal krzesła.

Pracuję za pomocą materializacji: rysunków, szkiców, prototypów. Zazwyczaj przychodzę z dopracowanymi projektami, w przypadku Eke pokazałem sześć makiet, niemalże gotowych wzorów. Łatwiej się nad takim konkretem pochylić i rozmawiać o tym, co można z niego „wyciągnąć”. Często jest tak, że proponowane rozwiązanie jest modyfikowane czy rozwijane. W Eke początkowa koncepcja niewiele się zmieniła, znaczy to, że jest „czysta”. Zmienił się detal techniczny czy proporcja, ale ogólne założenie było na tyle trafione, że przeszło wdrożenie „bez szwanku”, aż do finalnego produktu. 

 

Miękkie, ostre EKE

Eke oznacza po angielsku wiązać koniec z końcem, ale i wzmacniać, wydłużać. Dobra nazwa potrafi zmieścić w sobie sprzeczne, ale współwystępujące w rzeczywistości znaczenia. 

Nazwa często sprzedaje przedmiot. Źle nazwane - zniechęca i odwrotnie. Ostatnio robi się ciekawie: gdy zaczynałem projektować, moje założenie było takie, by nazwa składała się z 4 liter. Ten zasób powoli się wyczerpuje (śmiech). Eke jest intrygujące, ma swoje korzenie w niemieckim Ecke, co znaczy kąt, narożnik. Spodobał mi się ten abstrakcyjny wyraz, jego krótkie, konkretne brzmienie. Jest jak numer seryjny, oznaczenie bytu w przestrzeni. Eke jest trochę ostre, trochę miękkie; ma ostre kąty i mocne odchylenie od pionu, oraz miękkość w łukach, w organicznie narysowanym siedzisku, w subtelnym profilowaniu sklejki. 

W założeniu miało powstać krzesło lekkie, niezobowiązujące, maksymalnie funkcjonalne, sztaplowane. To odwieczny problem projektowy - jak zrobić ładne krzesło, ale sztaplowane, czyli takie, które pozwala układać krzesła w stosy, oszczędzając przestrzeń. Są pewne założenia - albo nogi muszą się mijać, i wtedy każde kolejne krzesło wychyla się do przodu, albo sztaplujemy w górę, jak w przypadku Eke, i wtedy limitem jest 7 sztuk w układzie, by nie przekroczyć linii oparcia. Projektowanie to walka pomiędzy tym, co ładne, a funkcjonalne. Ja przyjąłem zasadę: minimum środków. Żadnych stężeń dodatkowych (połączeń nóg), bo w wypadku łączyn sztaplowanie jest dość trudne. Eke to wynik wielu danych zawartych w projekcie, które narzuciłem sobie sam, jak w zagadce logicznej.

W rozmowach z NOTI okazało się, że te założenia idealnie wpisują się w produkt, którego marce brakuje. Podstawą była tutaj analiza portfolio marki - jeśli proponujesz produkt podobny do istniejącego, pod względem funkcji czy stylistyki, to rozwadniasz możliwości sprzedażowe danego wzoru. To ruch nieopłacalny produkcyjnie i sprzedażowo czy wizerunkowo.

 

Rysunek formą w przestrzeni

Eke przyjemnie kojarzy się ze szkolnym, a trochę ze składanym krzesłem.

Tak! Mam pracownię na warszawskiej Pradze z witryną wychodzącą na ulicę. W kamienicy naprzeciwko, na balkonie, stoją czarne składane krzesła. Być może to nieświadoma inspiracja - obrazy się w nas kodują, i powracają w szkicach, rysunku, wychodzą spod ręki i z głowy. 

 

Te krzesła to wyraźny, graficzny znak w przestrzeni. Ale spójrzmy na krzesło także ideowo: to ikona designu, produkcja przemysłowa zdemokratyzowała siedzenie. Z drugiej strony - to najtrudniejsza forma do zaprojektowania - musi współgrać zarówno z ciałem, jak i stanowić niezależną, stabilną konstrukcję

Na co dzień raczej nie analizuję kulturowo-społecznego kontekstu. Pracuję z materią, tak, jak mi podpowiadają ręce i codzienność. Skąd u mnie krzesło? Jeszcze na studiach na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych dostaliśmy szansę prezentacji swoich projektów dla marki Paged, słynącej z produkcji drewnianych krzeseł. Wcześniej, w pracowni, pod okiem Tomka Rygalika tworzyliśmy taborety, fotele i różnego rodzaju siedziska, by badać ergonomię, konstrukcję. Projektując krzesło, myślisz jak architekt - musisz zaprojektować coś, co będzie autonomiczną formą, a jednocześnie się nie przewróci. Firmie Paged spodobał się wzór, który zaproponowaliśmy wspólnie z Kamilą Niedźwiedzką , więc naturalną koleją rzeczy pojawiły się kolejne projekty  - kolejne krzesła. Z czasem zrozumiałem, że to, co mnie w krzesłach nakręca to fakt, że każdy element pracuje na całość, i sprawia, że forma jest stabilna, a krzesło stoi. Nie ma w krześle miejsca na zbędne elementy, które niczego nie wnoszą, oczywiście poza dekoracją. Krzesło to mebel, który najbardziej współgra z człowiekiem. 

 

 (Nikodem rozgląda się po kawiarni, w której rozmawiamy) Krzesło miękkie, tapicerowane nie nadaje się do stołówki, bo zapadniemy się w nim, zamiast skupić się na jedzeniu. O, a ta drewniana forma ławki wygląda jak wyjęta ze starych pociągów. Trafiłem na taki w Tajlandii, na szczęście krótkobieżny, bo twardy materiał wymusza krótkie użytkowanie. Jestem raczej typem inżyniera niż fashionisty. Bliżej mi do Stefana Dieza, który zastanawia się nad każdą śrubką niż do formalnego, barwnego rozmachu Karima Rashida. 

Serce marki

Podkreślasz, że uwielbiasz czerpać od marek, z którymi współpracujesz, szukając nieodkrytych możliwości materiałów, ale też samych zakładów produkcyjnych. Co ma NOTI, czego nie mają inne marki?

NOTI ma otwartą głowę. To największa zaleta tej marki. Nawet pewna powściągliwość w komentarzach nie oznacza zamknięcia na proces. Szanują i rozumieją pracę projektanta, design to fundament tej marki, z tą myślą powstała. Z drugiej strony mamy możliwości stricte produkcyjne. NOTI jak mało która marka posiada ogromne doświadczenie w tapicerowaniu, wyróżnia się dbałością o szczegół. Widać to nawet już w modelarni - mogę śmiało modelarzom pokazywać szkice, nie zagłębiając się w detal, bo wiem, że wykonają go na najwyższym poziomie. Z zespołem dyskutujemy o trudniejszych, konstrukcyjnych kwestiach, a drobne niedoskonałości (np. linia szycia), z którymi się potencjalnie może zetknąć użytkownik, są zauważane i dopracowywane natychmiast. Żaden element nie jest pominięty. Takie wyczulenie na detal u pracowników na każdym szczeblu daje niesamowity komfort pracy. I buduje zaufanie. Bo gdy projektant, modelarz i konstruktor wykonali swoją pracę, a tapicer na linii produkcyjnej zawali - katastrofa. W NOTI wszystko jest tip-top. Wiele prac jest zlecanych na zewnątrz, co ma swoje minusy (czas oczekiwania na realizację, brak bezpośredniej kontroli), ale z drugiej strony otwiera dostęp do pracy z różnymi technologiami i materiałami (metalem, drewnem, szkłem) co daje tak dużej marce przewagę w rozmowie z projektantem. Stwarza większe, szersze możliwości współpracy.

To tworzenie ekosystemu - relacji z dostawcami, podwykonawcami, twórcami. Rozmawiałam kiedyś z projektantami francuskiej marki Ligne Roset. Fundamentem działania tego 160-letniego przedsiębiorstwa jest właśnie budowanie długotrwałych, bliskich relacji z ludźmi. 

Absolutnie. Sercem NOTI jest fabryka-matka, gdzie meble są wykańczane i tapicerowane, można też wykonać finalne korekty produktów. Są marki, które w ogóle nie posiadają fabryk, działają de facto na zasadzie magazynowania i dystrybucji. 

I w pewien sposób są wyalienowani od produktu. Trzeba ubrudzić ręce, by mieć kontrolę nad efektem. 

Wiele tak działających marek kontroluje efekt, ale transport, czas i poprawki kosztują, więc finalna cena produktu jest wyższa. NOTI posiada bazę, co pozwala kontrolować jakość, a jednocześnie nie windować niepotrzebnie ceny - takie jest założenie marki. Rynek designu jest pełen paradoksów - wiele zachodnich marek produkuje meble w Polsce, a potem sprzedaje z dziesięciokrotną marżą. 

Na szczęście ten model zdaje się wyczerpywać - klienci wymagają transparentności ceny, co więcej, pandemia ogranicza możliwości eksportu i importu, motywując do miejscowej produkcji, i czerpania z lokalnych zasobów.

Tendencja globalizacji produkcji powoli się odwraca. Spójrzmy na paradoks rynku żywności - 80 procent warzyw i owoców sprowadzamy z Hiszpanii, a tymczasem polskie grunty obsiewamy głównie pszenicą. Powrót do lokalności i rzemiosła musi się wydarzyć. NOTI jako marka meblarska jest także w tym obszarze ewenementem - właściciele angażują się w budowanie szkoły zawodowej w Tarnowie Podgórnym, pod Poznaniem, która ma kształcić wykwalifikowanych rzemieślników: tapicerów, krawcowe, stolarzy, operatorów maszyn, ale także mechatroników. To inwestycja w dobrze wyszkoloną kadrę, ale i podniesienie statusu rzemieślnika, wartości rzemiosła i pracy ludzkich rąk. 

Ludzka skala

Czego ty się nauczyłeś od NOTI? 

Wnikliwości. By jeszcze uważniej analizować to, co się robi i być o krok przed uwagą, która za chwilę może paść. Myśleć w przód. Ta współpraca otworzyła mi też głowę na inne materiały; do tej pory pracowałem głównie z drewnem. Inne materiały eksplorowałem raczej w rzemieślniczej skali, nie produkcyjnej, seryjnej. Otworzyłem się na myślenie o materiale, który może być najbardziej zasadny do danego rozwiązania. Co najważniejsze, przekonałem się, że współpraca może być po prostu ludzka, że można ze sobą świetnie rozmawiać, w personalnym wymiarze. A fabryka niekoniecznie musi być przemysłowym,  oschłym, bezosobowym bytem. Fabryka to ludzie z krwi i kości, którzy mają pasję, są uśmiechnięci, zajawieni tym, co robią. W NOTI wszystko się zgadza. Myślę, że to też kwestia skali: w NOTI pracuje około 150 osób. Masz szanse ich poznać z imienia i nazwiska, porozmawiać. Gdy skala idzie w górę - a współpracowałem z firmą, która zatrudnia 1500 osób - rozwarstwienie pomiędzy zarządem, pracą biurową a produkcją jest tak duże, że ludzie stają się dla siebie anonimowi. Wtedy zaczyna się robić korporacyjnie, nieprzyjemnie.  

A ile osób pracowało nad Eke? Widzimy piękny obiekt podpisany nazwiskiem projektanta, tymczasem to długi, nierzadko skomplikowany proces pracy wielu osób.

Nad całością czuwa Piotr, dyrektor artystyczny NOTI. Prezesi Dominik i Bartek mają swoje zdanie, ale oddają decyzyjność i kompetencje działowi produkcji. Procesem produkcyjnym zawiaduje modelarnia i jej kierownik Artur. Do tego kolejno dochodzą partnerskie firmy podwykonawcze - producent  metalowych elementów (bezpośrednio w procesie uczestniczą 2-3 osoby: ktoś przyjmuje zamówienie, ktoś wdraża do produkcji, a operator maszyny finalnie wykonuje zamówiony element), i fabryka sklejki (kolejne 2-3 osoby). Gdy wszystkie części wpłyną do NOTI, do pracy przystępują tapicerzy w modelarni. Gotowy produkt jest stylizowany, fotografowany a następnie komunikowany przez zespół marketingowy. Szybkie wyliczenie daje nam kilkunastu głównych aktorów całego procesu, w praktyce - kilkudziesięciu. 

Warto?

To bardzo przyjemny proces. Doprowadzasz do istnienia coś, co było niematerialną myślą, ledwie pytaniem: „jakby to…?” 

Czyli to inżynierska zajawka?

 Projektowanie przemysłowe to obszar technologiczny, są w nim pewne ograniczenia, które traktuję jako zestaw danych. Projektując, zaczynam w tych ograniczeniach „grzebać”, zaczynam szukać możliwości, uformowania projektu z zastanych potencjałów. To ciągła, nieustanna łamigłówka. Trochę jak konstruowanie wirtualne, niczym w grach komputerowych. Za małolata dużo przy nich siedziałem. Weźmy choćby SimCity, gdzie budujesz miasto i cały system zależności, czy gry, w których konstruujesz byty, zazwyczaj roboty, nadając im życie i funkcjonalność. Masz w rękach sprawczość. Szukając korzeni konstrukcyjnej zajawki, teraz wyraźnie czuję, że przyszła z tej technicznej strony, a nie z malarstwa, klasycznego wykształcenia plastycznego. Chociaż podstawówkę i liceum o profilu plastycznym mam za sobą, więc naturalnie nasiąkałem estetyką i myśleniem obrazem. Moje projektowanie jest połączeniem inżynierii i formy, jak w klasycznej definicja wzornictwa. Brzmi banalnie, ale gdy rozłożymy te pojęcia na czynniki pierwsze, to w istocie stanowią fundament projektowania. 

 

Z rytmu

Porównujesz też projektowanie do tworzenia muzyki. 

To bliźniacze procesy - grałem na pianinie przez sześć lat. Najpierw pojawia się myśl, skojarzenie, niby odległe, ale budzi pozytywne emocje, wspomnienie, które dobrze cię nastraja. Tak samo jest z muzyką - puścisz nowy kawałek i nastraja cię podobnie jak ten, który gdzieś kiedyś słyszałeś. 

Dokładnie tak działa ludzki mózg - kieruje się zasadą komparacji - porównuje nowe bodźce do tych, które zna. Mam wrażenie, że ostatnio projektowanie, zarówno mody, designu, jak i architektury, polega na samplowaniu - używaniu fragmentów tego, co już istnieje. Form, materiałów, idei. 

Obecnie - bardzo. Bo jeszcze, powiedzmy, lata 50. były czasem rozmachu, pięknego freestyle’u, zachwytu, że wciąż możemy tworzyć nowe, bo jeszcze nie wszystko zostało wymyślone. Po 60 -70 latach okazuje się, że wszystko już było. Recyklingujemy materiały, technologie, ale i myśli. 

Często zdarza się tak, że w zaprojektowanym przedmiocie jest jakaś myśl, założenie funkcjonalne czy konstrukcyjne, które jest na tyle genialne, że nie trzeba go zmieniać, ale można rozwijać - w innym produkcie, w innym kontekście. Po co jeszcze raz o tym myśleć i wyważać otwarte drzwi? Absorbujesz tę myśl i rozwijasz ją dalej. Naukowcy działają podobnie - wzajemnie rozwijają swoje koncepcje, szukają potwierdzenia postawionych hipotez. W referatach na setki stron jest przecież mnóstwo inspirujących myśli. Trudno jest utrzymać twierdzenie, że w tym momencie historii ludzkości, w jakimś obszarze, moglibyśmy zacząć od zera. Zapomnijmy o tym. Samplowanie praktykuję też w swojej pracowni - zestawiam ze sobą różne fragmenty makiet czy zdjęć i tworzę nowe formy,  które stają się zalążkiem kolejnego procesu.

Każdy proces projektowy obfituje w myśli, których nie wykorzystujesz od razu. One pączkują i wracają, często nieświadomie, w kolejnym projekcie. 

Tak! Dlatego w komputerze trzymam foldery pełne zeskanowanych szkicowników, moja pracownia pęka od modeli i makiet.

Czyli jesteś chomikiem… projektowym. 

Trochę tak. Ale te formy to taki mój alfabet, język myślenia. Niekiedy zestawiam dwa przypadkowe obiekty i nagle przychodzi olśnienie: „o, da się to zrobić!”. Co roku spotykamy się ze znajomymi ze studiów, pod Białymstokiem, w dziczy nad stawem. Mój kumpel Marcin przywozi mały keyboard, na którym możesz grać, a potem samplować zagrane fragmenty. Wszyscy - a nasze grono to sami projektanci - lgną do grania. I wtedy moja głowa otwiera się. Na zestawianie dźwięków, sampli. Zaczynam projektowo muzykować. To wciągający proces: grasz i zaczynasz łączyć. Nie musisz być wykształconym muzykiem, wystarczy trochę wrażliwości. Sample pozwalają ci nie gubić rytmu. Masz bazę. Ktoś liczy za ciebie.

 

Brak produktów w koszyku

+ Dodaj prenumeratę

Produkty brutto 0,00 zł

Produkty netto 0,00 zł

Aktywowano kupon:

Podsumowanie 0,00 zł

Przejdź do zamówienia

LABEL Magazine

LIVING Magazine



Polska licealistka stworzyła „kosmetyki” do walki z przemocą domową Lifestyle

Polska licealistka stworzyła „kosmetyki” do walki z przemocą domową

Przymusowa domowa kwarantanna to dla niektórych pułapka bez możliwości ucieczki. Ofiary przemocy domowej zostały zamknięte w swoich domach wraz z krzywdzącymi ich agresorami. Polska licealistka stworzyła niezwykłą inicjatywę, która ma pomóc walczyć z przemocą domową podczas epidemii.

Picasso w Muzeum Narodowym w Warszawie. Wystawa rusza 12 października Sztuka

Picasso w Muzeum Narodowym w Warszawie. Wystawa rusza 12 października

Muzeum Narodowe w Warszawie zaprasza na wyjątkową wystawę „Picasso”, która przeniesie nas w fascynujący świat twórczości jednego z najważniejszych artystów XX wieku – Pabla Picassa. Już od 12 października w ramach wydarzenia będzie można oglądać dzieła wypożyczone z kolekcji Museo Casa Natal...

Najprzyjemniejsze restauracje z ogródkami w stolicy Przewodnik

Najprzyjemniejsze restauracje z ogródkami w stolicy

Jedzenie na świeżym powietrzu po prostu smakuje lepiej. Gdzie w Warszawie połączymy rewelacyjne dania z klimatyczną atmosferą?

Slow living: 16 najciekawszych hoteli butikowych w Polsce Przewodnik

Slow living: 16 najciekawszych hoteli butikowych w Polsce

Kameralny gościniec na skraju Kaszub, pałac z widokiem na jezioro czy designerski hotel w centrum miasta? Przed zaplanowaniem urlopu o tych miejscach warto pamiętać.

Mieszkanie w stylu vintage Wnętrza

Mieszkanie w stylu vintage

Dziś zapraszamy do nowojorskiego mieszkania, za którego projekt odpowiada pracownia Frederick Tang Architecture. Z apartmentu rozciąga się bajeczny widok - mieści się ono bowiem na 13-tym piętrze wieżowca w stylu art deco pochodzącego z 1926 roku!

Gdzie zjeść i wypić nad Wisłą? Przewodnik

Gdzie zjeść i wypić nad Wisłą?

W tych restauracjach i barach zjecie wyśmienite jedzenie i wypijecie dobre drinki. Niestrudzonym imprezowiczom polecamy najlepsze miejsca na letnie wypady nad Wisłę, które karmią do późnych godzin nocnych.

Piękno koloru Wnętrza

Piękno koloru

Projektantki pracę rozpoczęły od stworzenia palety barw. Z premedytacją zdecydowały się na kontrastowe odcienie zieleni i różu, dopełniając je granatem. Całość łączy geometria, która pojawia się na ścianach ale także w elementach wyposażenia. Gdański salon piękności „Tam, gdzie lubię" zachwyca!

Eklektyczne wnętrze na Sarniej Wnętrza

Eklektyczne wnętrze na Sarniej

Powszechnie mówi się, że kluczem do trwałego i udanego związku jest znalezienie idealnej równowagi, balansu, złotego środka. Właśnie ta myśl przyświecała podczas projektowania architektce wnętrz ze studia LaskowskaWnętrza.

Gdzie kupować książki w Warszawie? Przewodnik

Gdzie kupować książki w Warszawie?

Dla nałogowych pożeraczy książek — oto najlepsze księgarnie w stolicy, bez których trudno byłoby o dobrą lekturę na podróż, wakacje czy popołudnie z herbatą.

Gdyńskie klasyczne inspiracje Wnętrza

Gdyńskie klasyczne inspiracje

W Gdyni niemal od zawsze tradycja przenikała się z nowoczesnością. To miasto-ikona modernistycznej architektury kryje w sobie tak wiele i wciąż inspiruje!

Immersyjna podróż w głąb ludzkiego ciała. BMW Art Club. Przyszłość to sztuka zaprasza na wystawę VR „EVOLVER” Lifestyle

Immersyjna podróż w głąb ludzkiego ciała. BMW Art Club. Przyszłość to sztuka zaprasza na wystawę VR „EVOLVER”

Zobacz, jak tlen przemierza struktury ukryte głęboko pod skórą. Dzięki technologii VR twórcy spektaklu pokazują proces oddychania – od pobrania powietrza ustami do płuc, przez jego transport systemem naczyń krwionośnych do komórek, aż po uwolnienie z powrotem do świata zewnętrznego. Widzom...

Apartament w starej kamienicy Wnętrza

Apartament w starej kamienicy

To jasne, przestronne 100 metrowe mieszkanie znajduje się w secesyjnej kamienicy w sercu poznańskiej Wildy. Ta historyczna dzielnica Poznania niegdyś ciesząca się złą sławą obecnie przechodzi transformację. Kolejne kamienice zostają odrestaurowane, powstają modne restauracje i kawiarnie.

Ona jedna a ich trzech ... i ich 60 m2 Wnętrza

Ona jedna a ich trzech ... i ich 60 m2

Wspólnie stworzyli przestrzeń w której żyją w zgodzie ze sobą a ich wnętrze w pełni uosabia to kim są, o czym marzą i do czego zmierzają. To ich kolejne mieszkanie do wyboru którego trochę skłoniła ich powiększająca się rodzina.

Jak mieszkają Koreańczycy? Rozmowa z Wiolą Błazucką Lifestyle

Jak mieszkają Koreańczycy? Rozmowa z Wiolą Błazucką

Białe meble na wysoki połysk, duże okna, które trudno umyć i masa gadżetów kuchennych oraz elektronicznych. O tym, jak się urządza mieszkania w Korei Południowej opowiada nam Wiola Błazucka, która prowadzi swój kanał na YouTube Pierogi z Kimchi.

Jean-Michel Basquiat, czyli buntownik wart miliardy dolarów Sztuka

Jean-Michel Basquiat, czyli buntownik wart miliardy dolarów

Jego prace kupili m.in. Madonna, Jay-Z, Leonardo DiCaprio czy Johnny Depp. Gdyby dziś wycenić wszystkie dzieła Basquiat’a, ich rynkowa wartość przekroczyłaby kilka miliardów dolarów. Swój pierwszy obraz Cadillac Moon (1981) sprzedał wokalistce Debbie Harry, frontmance punkrockowego zespołu Blondie...

Strajk kobiet oczami artystów! Sztuka

Strajk kobiet oczami artystów!

Sztuka nie stoi obok życia, jest z nim silnie powiązana. Wrażliwość i wyczulenie artystów na społeczno-polityczne sytuacje przekłada się na ich twórczość. Popatrzcie na ich kreatywne reakcje na strajk kobiet w Polsce.

Polska projektantka Kamila Rudnicka stworzyła zestaw do domowej inseminacji Dizajn

Polska projektantka Kamila Rudnicka stworzyła zestaw do domowej inseminacji

Coraz więcej par boryka się z problemem niepłodności lub bezpłodności, ale ich chęć posiadania potomstwa nie maleje. Dlatego polska projektantka Kamila Rudnicka postanowiła im pomóc tworząc wyjątkowy zestaw do domowej inseminacji,

Kalkulator wyliczy, kiedy będzie „Golden Hour” Lifestyle

Kalkulator wyliczy, kiedy będzie „Golden Hour”

„Golden Hour” to popularna wśród profesjonalnych fotografów i miłośników zdjęć godzina, kiedy to słońce daje wyjątkowo malowniczą, złotą poświatę, która pięknie wychodzi na zdjęciach. Nie dziwi więc, że niektórzy fani fotografii potrafią wyczekiwać tej pory godzinami.

Gdzie można zjeść najlepsze lody w Polsce? Lifestyle

Gdzie można zjeść najlepsze lody w Polsce?

Pomimo że pogoda jeszcze nas nie rozpieszcza, wielu z nas rozpoczęło już sezon delektowania się lodami w plenerze. W redakcji lubimy te oryginalne smaki – lody z hibiskusa, bzu czy awokado, ale doceniamy też te klasyczne, na przykład waniliowe, czekoladowe czy truskawkowe. Gdzie w Polsce można...

7 włoskich restauracji w Warszawie, w których poczujecie klimat Italii Przewodnik

7 włoskich restauracji w Warszawie, w których poczujecie klimat Italii

Warszawa pokochała kuchnię włoską. W stolicy nie brakuje knajpek z neapolitańską pizzą, czy daniami z różnych regionów Italii. Lista jest długa, można wybierać spośród trattorii, ristorante czy osterii. Prezentujemy subiektywny przegląd włoskich restauracji, w których nakarmicie nie tylko ciało,...

Mieszkanie dla 5-osobowej rodziny na 50 metrach Wnętrza

Mieszkanie dla 5-osobowej rodziny na 50 metrach

Ceny mieszkań w Paryżu są bardzo wysokie, nie dziwi zatem, że każdy metr jest tu na wagę złota. Ten projekt to spore wyzwanie dla architektów: celem było przekształcenie jednopokojowego, 50-metrowego mieszkania w miejsce dla 5-osobowej rodziny! Tego trudnego wyzwania podjęła się pracownia Nomadic...

W razie przyjęcia zgłoszenia na twój adres e-mail zostanie wysłane potwierdzenie.
Label Magazine zastrzega sobie selekcję zgłoszeń.