5 pytań do… Jadzi Lenart i Wiktorii Podolec z pracowni Tartaruga
Kilimy Tartaruga emanują spokojem – bez względu od tego, czy dany projekt ma żywe kolory i geometryczny wzór, czy raczej stonowane barwy i wyważony fason. Prawdopodobnie wynika to z podejścia do pracy założycielek pracowni, Jadzi Lenart i Wiktorii Podolec. Obie każdy swój dzień zaczynają od praktyki jogi, a tworząc, inspirują się naturą i podróżami, które dają im radość. Oprócz tego starają się, aby każda członkini ich niewielkiego zespołu czuła się wspierana, doceniona i szczęśliwa. Te dobre emocje przenoszą do swoich dzieł.
1) W jaki sposób zaczęła się Wasza droga twórcza?
Poznałyśmy się w 2013 roku na studiach Politechnice Łódzkiej, na kierunku wzornictwo. Wtedy zaprzyjaźniłyśmy się i zaraziłyśmy się miłością do tkanin. Robiłyśmy razem bardzo dużo projektów szkolnych, bo dobrze się rozumiałyśmy, podobały nam się podobne rzeczy i świetnie nam się razem pracowało. W czasie studiów obie zaczęłyśmy tkać ręcznie, a po kilku latach tkania „do szuflady” przyszedł nam do głowy pomysł otworzenia własnej pracowni. Nie miałyśmy nic do stracenia, poza włożonym w rozwój pracowni czasem.
Wywalczyłyśmy pracownię w Art_Inkubatorze w Łodzi, w miejscu gdzie – oprócz naszej – znajdowało się jeszcze kilkanaście innych pracowni twórczych, oraz siedziba Łódź Design Festivalu. My po prostu robiłyśmy swoje - tkałyśmy i wymyślałyśmy nowe wzory, a kolejne drzwi jakoś same się przed nami otwierały. Miałyśmy duże szczęście, czasem mamy wrażenie, że po prostu znalazłyśmy się w odpowiednim czasie i miejscu. Dostałyśmy też na początku ogrom wsparcia od innych osób - bardziej doświadczonych kolegów i koleżanek z branży dizajnu, dziennikarzy, promotorów rzemiosła i naszych klientów.
Na początku eksperymentowałyśmy z różnymi dekoracyjnymi tkaninami unikatowymi, ale szybko doszłyśmy do wniosku, że to właśnie kilim jest techniką, w której chciałybyśmy się wyspecjalizować. Kilimy są bardzo trwałe, łatwe w utrzymaniu i ponadczasowe. Bardzo ważne dla nas było, by coś nad czym pracujemy tak długo nie było tylko modnym sezonowym dodatkiem, ale zostało z klientami na lata.
2) Jak wygląda Wasz przeciętny dzień pracy?
Przeciętny dzień pracy zaczynamy około 8.00-9.00 rano od zajęć jogi zaraz obok naszej pracowni. Tkanie kilimów to w większości fizyczna praca, więc koniecznością jest utrzymanie dobrej kondycji. Dlatego też codzienne zajęcia sportowe traktujemy właściwie jako część naszych obowiązków. W pracowni rozkręcamy się na dobre jakoś między 10.00 a 11.00.
W tym momencie pracują z nami jeszcze dwie niezastąpione dziewczyny - jedna z nich pomaga nam w tkaniu większych zamówień, a druga wykańcza wszystkie tkaniny i przygotowuje je do wysyłki. Nie mamy jednak menadżerki, więc musimy się dzielić pracą biurową: odpisywaniem na maile, planowaniem zawartości w mediach społecznościowych, finansami, zamówieniami, materiałami itp. Zazwyczaj umawiamy się na zmiany tygodniowe tzn. w jednym tygodniu jedna z nas tka, a druga zajmuje się „papierologią”, a po tygodniu zmiana. Tkanie jest zawsze w nagrodę, jest to monotonne, ale też niesamowicie relaksujące zajęcie, które – mimo że męczy fizycznie – zdecydowanie daje odpocząć głowie.
W ciągu dnia jedna osoba jest w stanie zrobić 12-20 cm kilimu o szerokości 150 cm. Staramy się nie przekraczać granicy 6 godzin tkania dziennie, bo dodatkowe godziny przy krośnie lubią się skumulować i czasami kończą się nieprzyjemnymi kontuzjami. Pod koniec dnia spędzonego przy krośnie pojawia się ogromna satysfakcja, bo można zobaczyć namacalny efekt swojej pracy. Tego uczucia nie da się zastąpić.
3) Skąd czerpiecie inspiracje?
Inspiracje do powstania naszych kilimów można podzielić na kilka grup, które wyklarowały się przez lata tworzenia autorskich kolekcji.
Pierwszą i największą inspiracją jest dla nas szeroko pojęta natura. W naszych pracach często pojawiają się abstrakcyjne krajobrazy inspirowane górami, fiordami, morzem, łąkami.
Uwielbiamy motyw słońca, który przewija się w naszych kilimach praktycznie od samego początku istnienia pracowni, aż do teraz. Natura inspiruje nas jednak nie tylko formalnie, ale sięga głębiej, aż do samego surowca, którego używamy do tkania. W większości przypadków nasze kilimy powstają z wełny owczej, na surowej osnowie bawełnianej. Do części projektów przędze farbujemy same, używając tylko naturalnych barwników. Niektóre z nich pochodzą od roślin, które nie rosną naturalnie w naszej strefie geograficznej (np. drzewo sandałowe lub kampeszowe), ale większość barwników zbieramy same. Wrotycz, nawłoć, dziurawiec, lawenda, pokrzywa, orzech włoski, sumak octowiec, szyszki świerku i olszy - to wszystko są barwniki, które można znaleźć podczas jednego spaceru z psem, a możliwości kolorystyczne są ogromne. Gdy pracujemy z przędzami ręcznie farbowanymi, to one są punktem wyjścia do powstania tkaniny. Ich ilość i barwa determinują kompozycję i wielkość tkaniny.
Bardzo inspirujące są dla nas również podróże. Temu tematowi poświęciłyśmy całą naszą nową kolekcję NORD-SUD. Trzy z tkanin inspirowane są podróżą Jadzi na północ, do Norwegii, Szwecji i na Islandię, a trzy to zapis wspomnień Wiki z corocznych wakacji we Włoszech. To, co widzimy, podróżując, rzeczy, które smakujemy, zapachy, które pamiętamy, kolory i kształty, które nas otaczają w nowym miejscu, wcinają się bardzo mocno w naszą pamięć i właściwie same domagają się przelania na papier w formie projektu tkaniny.
4) Jak byście opisały swoje idealne miejsce pracy?
Pracownia jest dla nas przede wszystkim miejscem, gdzie czujemy się dobrze i gdzie chcemy codziennie przychodzić. Jest to dla nas ważniejsze niż metraż, kolor ścian czy ustawienie krosien. Dlatego też staramy się dbać o przyjacielskie stosunki w naszym małym zespole, tak, żeby każda z nas czuła się wspierana, doceniona i szczęśliwa. Patrząc na bardziej praktyczną stronę - nasze krosna zajmują dużo miejsca, więc w pracowni musi być sporo przestrzeni.
Już niedługo przenosimy się do nowej pracowni w Łodzi, na skrzyżowaniu ulic Wschodniej i Włókienniczej (nomen omen). Na parterze złotej kamienicy będziemy miały duże pomieszczenie na krosna, czyli serce pracowni. Oprócz tego będzie też miejsce na magazyn, kuchnia, gdzie będziemy mogły farbować przędzę, pomieszczenie przeznaczone tylko na sesje zdjęciowe (wbrew pozorom bardzo często na szybko musimy fotografować nasze prace) i nasz wymarzony showroom połączony z małym sklepikiem, gdzie będzie można zobaczyć na żywo i kupić nie tylko nasze tkaniny, ale też inne piękne przedmioty od zaprzyjaźnionych rzemieślników. Będziemy mieć duży stół do prowadzenia warsztatów i miejsce na ekspozycję naszych prac. O niczym więcej nie marzymy.
5) Jakie macie plany na przyszłość?
W naszych marzeniach poświęcamy cały nasz czas na pracę twórczą i nie musimy tracić energii na robienie wszystkich rzeczy, które są dla nas bardziej uciążliwe. Na ten moment nie jest to jeszcze możliwe, ale jest to zdecydowanie nasz cel, do którego dążymy. Chciałybyśmy też robić więcej tkanin unikatowych, realizować nasze najbardziej szalone projekty, na które nigdy nie starcza nam czasu. W bardzo bliskiej perspektywie planujemy poszerzenie naszej oferty również o inne typy tkanin do domu, m.in. koce i poduszki, być może też dywaniki i poduszki do jogi. Prototypowanie każdego nowego produktu zajmuje bardzo dużo czasu, ale możemy zdradzić, że nasz pierwszy koc już niedługo będzie miał swoją premierę. Zaczynamy też myśleć o nowych kolekcjach kilimów. NORD-SUD jest bardzo żywiołowa i kolorowa, więc możliwe, że tym razem pójdziemy w spokojniejsze kolory i geometryczne formy.