Delikatna strona natury. 5 pytań do… projektantki i ilustratorki Beaty Rak
Prace projektantki i ilustratorki Beaty Rak, znanej jako Arctic Betty, urzekają subtelnością. Są jak wiosenny deszcz, cienkie gałęzie kołyszące się na lekkim wietrze czy niebo w pogodny dzień. Nic dziwnego, że dzieła Beaty kojarzą się z przyrodą. W końcu to właśnie z natury artystka czerpie najwięcej inspiracji, uwieczniając w swoich ilustracjach jej delikatną stronę.
1. W jaki sposób zaczęła się Twoja droga twórcza?
Moja droga rozpoczęła się raczej typowo – od dziecięcego zamiłowania do rysunku i innych manualnych działań. Pamiętam też, że w tym czasie zachwycały mnie niektóre ilustracje książkowe, botaniczne na opakowaniach artykułów spożywczych oraz filmy animowane, które mogłam oglądać godzinami nie tylko przez wzgląd na fabułę, ale właśnie rysowniczy kunszt. Bardzo często w tej małej głowie nie mieścił się fakt, że doskonały rysunek, wiernie oddaną mimikę, stworzyła ludzka ręka. Chciałam wiedzieć: jak?!
Kolejne kroki również były dość klasyczne: gimnazjum i liceum plastyczne w Bielsku-Białej, a następnie Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach na wydziale projektowym.
Od zawsze wiedziałam, że chcę tworzyć. Nie opracowywałam planu B.
2. Jak wygląda Twój przeciętny dzień pracy?
Obecnie trudno mi wyłuskać coś takiego jak typowy dzień pracy. Do stałych elementów należy pobudka ok. 8.00 rano i opieka nad moim dwulatkiem, aż do godziny 17.00. W tym czasie odkładam telefon na półkę, bo pokusa wejścia w tryb pracy jest za duża. Nie chcę tego robić kosztem czasu spędzonego z synkiem. Po 17.00 opiekę przejmuje mój mąż i wówczas mogę zająć się swoją zawodową stroną życia. Pracuję z domu, w wyodrębnionej na poddaszu przestrzeni. Pracę rozpoczynam od sprawdzenia skrzynek, następnie robię plan działania na dany wieczór i pracuję według sporządzonej listy. Czasu mam niewiele, więc potrzebuję dyscypliny w działaniu. Pracuję tak długo, by zdążyć z realizacją projektu, ale wszystko w granicach rozsądku. Sen jest dla mnie wartością nadrzędną, bo z tyłu głowy mam już kolejny dzień pełen rodzicielskich wyzwań.
3. Skąd czerpiesz inspiracje?
Najbardziej niewyczerpywanym źródłem inspiracji jest dla mnie natura. Często na spacerach, wyjazdach uwieczniam aparatem układy gałązek, kompozycje kiści owoców, a następnie już w pracowni do nich wracam. Kolejnym mocnym wpływem widocznym w moich pracach jest szeroko rozumiane wzornictwo przeszłości – stare ryciny, projekty patternów, ornamenty. Zachwycają mnie zazwyczaj swoim kunsztem, czasem naiwnością i zawsze niezbywalnym urokiem.
4. Jak byś opisała swoje idealne miejsce pracy?
Idealne miejsce pracy to dla mnie przede wszystkim duży, dość jasny blat roboczy. Doskonale by było, gdyby znajdowałby się w przestrzeni umożliwiającej swobodne poruszanie się i mieszczącej wszystkie potrzebne materiały. W takiej pracowni z pewnością byłyby też duże okna z widokiem na zieleń np. korony drzew lub góry. Bazowa kolorystyka przestrzeni byłaby spokojna i harmonijna, natomiast kolorystyczny akcent stanowiłyby dodatki, które są bliskie mojej estetyce.
5. Jakie masz plany na przyszłość?
Chciałabym spróbować swoich sił w bardziej szlachetnych technikach jak linoryt. Poza tym planuję rozwijać markę w swoim rytmie, a może nawet bardziej w rytmie mojej rodziny.
Wciąż uczę się powściągać swoje zapędy, by nie robić za dużo na raz.
Chcę tworzyć solo lub we współpracy piękne, jakościowe przedmioty codziennego użytku – to mój plan.