5 pytań do… projektantki wnętrz Kamili Palmowskiej
Wnętrza autorstwa Kamili Palmowskiej łączą w sobie elegancję i nowoczesność. Na jej projekty składają się zwykle wyraziste kolory, naturalne tekstylia, tapety i przyciągające uwagę detale. Nieodłącznym elementem aranżacji projektantki są przedmioty w stylu vintage, które w nieoczywisty sposób zestawia z dekoracjami o współczesnym rodowodzie. W latach 2020-2022 współtworzyła pracownię projektową MORR, zaś obecnie prowadzi autorskie studio projektowania wnętrz. Oto jej kreatywny świat!
1. W jaki sposób zaczęła się Twoja droga twórcza?
To, co powiem może zabrzmi nieco banalnie, ale odkąd pamiętam, zawsze miałam niepohamowaną potrzebę tworzenia.
Mój szkolno-studencki okres wypełniony był licznymi zajęciami, gdzie uwalniałam swoją potrzebę twórczej ekspresji. Malowałam, lepiłam z gliny, fotografowałam, tworzyłam makiety architektoniczne, otarłam się również o świat grafiki czy nawet tworzenia batików.
I choć na etapie wyboru studiów postawiłam na historię sztuki, w mojej głowie temat wnętrz przewijał się cały czas, a ja wciąż szukałam „swojego” miejsca, w którym mogłabym połączyć swoje liczne zainteresowania.
Przez kilka lat pracowałam jako marszand w galerii sztuki współczesnej. Obracając się w środowisku wielu projektantów wnętrz, z którymi wspólnie dobierałam dzieła sztuki do realizacji ich projektów, pewnego dnia pomyślałam, że na tyle fascynuje mnie ten świat, że muszę stać się jego częścią. Wówczas skupiłam całą swoją energię na zaplanowaniu wymarzonej ścieżki zawodowej i podjęłam decyzję o rozpoczęciu drugiego kierunku studiów na łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych.
Za każdą realizacją, w centrum projektowanej przestrzeni, niezmiennie stoi człowiek. I chyba ta psychologiczna cząstka zawodu projektanta zafascynowała mnie najbardziej. Nawiązanie relacji z klientami i poznanie kulisów ich życia, zainteresowań czy marzeń, uważam za najważniejszy etap mojej pracy. W ten sposób mogę najlepiej zrozumieć projektowaną przestrzeń i dosłownie ją „poczuć”. Wówczas powstają autentyczne wnętrza uzupełnione osobistym pierwiastkiem. Wywołuje to we mnie ogromne poczucie satysfakcji.
2. Jak wygląda Twój przeciętny dzień pracy?
Znalazłam się w szczęśliwym miejscu w moim życiu zawodowym. Dzień pracy nigdy nie wygląda tak samo i jest to chyba największy atut zawodu projektanta – rutyna mnie nie dotyczy. Jedyne „rutyny”, które znam, to te, które świadomie tworzę sama dla zachowania ram swojej nieprzewidywalnej pracy. Jednocześnie staram się nadawać im rangę przyjemnych rytuałów. Bardzo ważne są dla mnie wczesne poranki – to taka chwila na rozruch, ale też inspiracyjny czas dla mnie, uporządkowanie myśli i planów na resztę dnia. Wtedy mam najbardziej otwartą głowę i przychodzą mi najlepsze pomysły.
Reszta dnia to czas w dużej mierze spędzony w terenie – na pomiarach, nadzorach, budowach, spotkaniach z klientami, firmami współpracującymi, branżystami. Później przychodzi część „stacjonarna” – wówczas powstają koncepcje projektów, dobory materiałów i kolorów czy rysunki techniczne. Etap pracy przy komputerze stanowi przyjemny i zdrowy balans dla czasu spędzonego z dala od biurka. Prowadzę własną firmę, dlatego dużo jest na mojej głowie i zazwyczaj wiele tematów zawodowych towarzyszy mi do późnego wieczora, również w weekendy. Obecnie bardzo pochłania też świat mediów społecznościowych. Muszę być cały czas „online” i zaskakiwać swoich odbiorców.
Dodatkowo, po każdym skończonym projekcie, stoję za obiektywem wszystkich swoich realizacji. Jest to ogromny wysiłek umysłowy i fizyczny, jednak satysfakcja płynąca z uwieczniania na kadrach tego, co wyobrażałam sobie podczas projektowania, rekompensuje stresujące momenty w trakcie sesji zdjęciowych.
Wciąż testuję różne rozwiązania i staram się znaleźć swój idealny system pracy, który najbardziej będzie mi służył.
3. Skąd czerpiesz inspiracje?
Na przestrzeni lat zaobserwowałam, że najciekawsze inspiracje odnajdują mnie, kiedy wcale ich nie szukam. Wtedy zostają w mojej głowie na dłużej i lepiej je wykorzystuję.
Chyba jedną z większych inspiracji wciąż stanowią dla mnie podróże – i nie mam wcale na myśli tylko bardzo odległych kulturowo destynacji. Najbardziej zaskakujące są dla mnie miejsca, które odkrywam na nowo. Będąc rodowitą warszawianką myślałam, że znam to miasto od podszewki. Nic bardziej mylnego! Z uwagi na mój mobilny tryb pracy bardzo często potrafię „zgubić się” w Warszawie i odkryć wcześniej mi nieznane, niezwykle inspirujące okolice.
Bardzo lubię obserwować codzienność. Projektowanie to przede wszystkim ludzie, a wnętrza, w których żyją, to odwzorowanie ich potrzeb. Mam słabość do zaglądania ludziom w okna – taki nawyk pozostał ze mną po podróży do Sztokholmu. Skandynawowie, z uwagi na wcześnie zapadający zmierzch, nie zasłaniają okien. Zamiast tego na parapetach pojawiają się przyciągające wzrok osób z zewnątrz – świece, figurki, wazony, kwiaty. O zmierzchu wszechobecnym akcentem są zapalone lampki. Ta obserwacja przywieziona z podróży towarzyszy mi przy projektowaniu – staram się w minimalistyczny sposób traktować okna, gdyż to właśnie promienie światła naturalnego często stanowią najbardziej efektowny, nienachalny, wnętrzarski dodatek.
Dużo czasu poświęcam na przeglądanie wnętrzarskiej prasy czy albumów – tworzę swoją małą kolekcję, do której lubię wracać. Odkąd projektuję, inaczej też oglądam filmy – często fabułę przysłania mi analiza wystroju wnętrza. Szczególnie skandynawskie produkcje zachwycają wysmakowanymi kompozycjami wnętrzarskimi. Wnętrze zawarte w filmie żyje wraz z bohaterami, a ta autentyczność i codzienność jest czymś, co mnie inspiruje o wiele bardziej niż powtarzalne projekty z Pinteresta.
4. Jak byś opisała swoje idealne miejsce pracy?
Wymarzonym elementem mojego idealnego miejsca pracy to przede wszystkim pokaźnych rozmiarów okno, długi blat roboczy (najlepiej umiejscowiony pod tym oknem właśnie), dobra kawa w zasięgu ręki. Lubię otaczać się ładnymi przedmiotami, kolorami, świeżymi kwiatami w ulubionym wazonie. To takie małe, sprawdzone składniki, które tworzą mój własny przepis na udany dzień w pracy. Oprócz tego chyba zostały mi pocovidowe nawyki uciekania za miasto. Dom na skraju lasu albo taki z widokiem na jezioro – wnętrze, które żyje w harmonii z otoczeniem to zdecydowanie mój „office goal”.
Choć z natury jestem typowym mieszczuchem, uważam, że najbardziej kreatywna praca to ta z dala od nadmiaru bodźców (mimo że w obecnych czasach ciężko je wyeliminować). Bardzo lubię podglądać slowhopowe miejsca w całej Polsce – nie dość, że wiele z nich cieszy się naprawdę dobrym dizajnem, są jednocześnie dla mnie synonimem poszukiwanego przez wielu balansu w tym zabieganym świecie. Jednocześnie marzę o zaprojektowaniu właśnie takiego wnętrza, które będzie wakacyjnym domem dla wielu osób.
5. Jakie masz plany na przyszłość?
Bardzo ciekawią mnie procesy wdrażania czegoś do produkcji i sprzedaży. Po latach projektowania mebli na indywidualne zamówienia klientów zaczęłam intensywnie myśleć o stworzeniu własnego produktu. Jeszcze nie wiem, czy to będą lampy, stoliki kawowe, płytki, tapety czy lustra. Jednak wiem, że życiem rządzą szczęśliwe zbiegi okoliczności i ten temat zapuka do moich drzwi prędzej czy później. Trzymajcie kciuki!