Jak sobie radzić z kryzysem twórczym? Zapytaliśmy o to 5 osób z kreatywnych zawodów
Malarz, projektantka wnętrz, artystka zajmująca się szkłem, grafik i fotografka – każdy z nich doświadczył w swojej pracy kryzysu twórczego. Każdy z nich poradził sobie z nim inaczej. Bohaterów naszego tekstu zapytaliśmy również o to, jak walczyć z artystyczną rutyną, gdzie szukać inspiracji oraz jak przełamać impas w pracy nad zleceniem.
Autor: MB
Natalia Kapsa, fotografka
Natalia fotografią zajmuje się od prawie 20 lat. Kiedy spadł na nią trudny okres kilkunastomiesięcznego wypalenia, znalazła się w zupełnie nowej dla siebie sytuacji. „Bardzo dobrze pamiętam ten czas. Przez jakieś pół roku nie byłam w stanie wziąć aparatu do rąk i czegokolwiek sfotografować. Było to bardzo trudne doświadczenie, bo co by się nie działo w moim życiu, to możliwość pracy i kreatywnego działania zawsze mnie napędzała i wzbudzała dziką radość” - wspomina.
Ten stan wywołał wiele ważnych dla niej pytań o dalsze twórcze działania. „W tym wszystkim najgorsze było pozwolenie sobie na tak długą przerwę - przestałam fotografować, przestałam zarabiać. Ten proces musiał się wydarzyć, a ja musiałam nauczyć się, że to normalna część pracy twórczej” - dodaje. Okres wypalenia zawodowego pozwolił Natalii uświadomić sobie, że choć to stan, który dotyka wielu osób z branży kreatywnej, niewiele z nich dzieli się emocjami z tym związanymi. Dla niej samej stał się początkiem czegoś nowego. „Kiedy w końcu przyszedł moment działania, postanowiłam, że zrobię projekt fotograficzny o twórczym wypaleniu. Najbardziej zaskoczyło mnie, że każda z osób, które zgodziły się wziąć w nim udział, potwierdziła, że kryzys jest nieodzownie wpisany w proces twórczy, że oni też tak mają. Projekt jest nadal w fazie tworzenia” - wyjaśnia.
Jak opowiada Natalia, blokada artystyczna przytrafia jej się zawsze wtedy, gdy intensywnie pracuje. „Daję z siebie 200% i zapominam, że potrzebuję odpocząć” - dodaje. W jej przypadku najlepiej sprawdzają się wtedy najprostsze rozwiązania – małe zmiany, wycieczka pociągiem za miasto, spacer po lesie, wyjście na wystawę, do kina czy na koncert, spotkania z ciekawymi osobami, bo jak twierdzi, nowe pomysły zazwyczaj kryją się tam, gdzie zupełnie się ich nie spodziewamy. Inspirują ją też książki, których potrafi czytać nawet pięć jednocześnie. W autobiografii Mariny Abramović „Pokonać mur” zainteresował ją opis pracy artystki ze studentami. Performerka daje im czyste kartki, na których codziennie muszą oni spisywać swoje pomysły. „Następnie dzielą je na te, które wydają im się warte zrealizowania, a resztę wyrzucają do kosza. Na koniec przegląda z nimi tylko te pomysły, które wylądowały w koszu” - opowiada Natalia.
Gdy Natalia utknie w martwym punkcie podczas pracy nad projektem, wie że to po prostu czas, by zrobić sobie przerwę i odpocząć. Bo jak przyznaje, najważniejsza jest w tym procesie trudna sztuka odpuszczania.
Kalina Bańka-Kulka, artystka i projektantka szkła
„Mój największy kryzys pojawił się po urlopie macierzyńskim. Przerwa twórcza trwała ponad rok, po tym czasie ciężko było mi wrócić do pracy i przede wszystkim przyzwyczaić się do nowej życiowej sytuacji. Po trudnym powrocie wysłałam kilka aplikacji i zgłoszeń do wystaw, konkursów i projektów, które zostały odrzucone. Wszystko to sprawiło, że zaczęłam wątpić w siebie zamiast wzmacniać w sobie pokłady pokory. W tym samym czasie bliska mi osoba otarła się o śmierć, co w jednej chwili przewartościowało mi życie. Postanowiłam pójść na terapię, dzięki której uświadomiłam sobie, że znalezienie zdrowego balansu między życiem twórczym a życiem rodzinnym, jest absolutnym priorytetem i na co dzień tego się trzymam” - opowiada Kalina.
Jak przyznaje artystka, w jej pracy twórczej była to wyjątkowa sytuacja i kolejne duże kryzysy na szczęście ją ominęły. Nie ma też problemu z szukaniem inspiracji – jej sztuka i projekty opierają się bowiem na tematach, z którymi zmaga się w życiu lub które po prostu są dla niej ważne. „Moim problemem jest raczej brak czasu na realizację wszystkich projektów, które chciałabym wykonać” - dodaje.
Jednym ze sposobów artystki na przełamanie artystycznej powtarzalności, jest zmiana techniki, którą się posługuje. „Nie byłabym w stanie pracować stale w tej samej technice, bo wtedy na pewno szybko popadałabym w rutynę, która mogłaby mnie zniechęcić do dalszych poszukiwań i rozwoju” - mówi. Gdy utknie w martwym punkcie podczas pracy nad projektem lub zleceniem, pomaga jej rozmowa z mądrymi i twórczymi osobami, którymi się otacza. Czasem wystarczy też dzień lub weekend odpoczynku od pracy i wyciszenie, by mogła wprowadzić nowe pomysły w życie.
Grzegorz Worpus-Budziejewski, malarz i scenograf
„Wszyscy jesteśmy teraz przebodźcowani. Ten pęd i pozorna dostępność oraz łatwość wszystkiego, powoduje, że czasami trzeba umieć zwolnić” - mówi Grzegorz Worpus-Budziejewski. „Jesteśmy też poddawani działaniu AI i pozycjonowania, które podsuwa nam treści, które nas interesują. Często trudno określić ich jakość. Bywa, że sam mam wrażenie, że wszystko już było, że nie wymyślimy nic nowego. I to może wpędzać w nostalgię. Dlatego czasem trzeba wszystko odłączyć i odciąć się od tego” - dodaje.
Dla Grzegorza takim sposobem na odcięcie się od bodźców i złapanie nowego spojrzenia, jest łączenie sztuki z pracą zawodową. Oprócz tego, że uprawia malarstwo, zajmuje się jeszcze scenografią na planach filmowych i reklamowych. „To dla mnie odskocznia. Nagle z samotnej pracy w pracowni wchodzę w dużą produkcję, w której jestem tylko ziarnkiem w ogromnej machinie. Na planie filmowym odpowiadam za swój segment pracy, muszę współpracować z wieloma osobami, rozwiązywać problemy. Potem wracam do swojego studia i czuję, że jestem spełniony” - tłumaczy. Jak dodaje artysta, dzięki temu udaje mu się uniknąć kryzysów twórczych czy artystycznej niemocy. Bywa, że największym problemem jest znalezienie czasu na realizację wszystkich pomysłów. „Trzeba dokonać selekcji i pogodzić z tym, że nie wszystko udaje się za pierwszym razem” - stwierdza. „Jestem jeszcze z tego pokolenia, które nie sądziło, że ze sztuki będzie się utrzymywać. Zajęło mi to jakieś 6 lat, zanim zrozumiałem, że tak może być” - mówi.
Kolejnym ze sposobów na uniknięcie kryzysu artystycznego jest dla Grzegorza powrót do projektów sprzed lat, tematów, które zaczynał jeszcze na studiach. „Wracam do obrazów strukturalnych, geometrycznych, trochę muzycznych. Maluję też nową serię, która w dużym stopniu odnosić się będzie do moich gradientów i którą chcę pokazać publiczności jeszcze przed świętami. Przechodzę od olejów do struktury, bawię się formą, cały czas poszukuję nowych rozwiązań i staram się udoskonalać warsztat. To dla mnie wyjście poza rutynę” - wyjaśnia.
Kasia Kronberger, projektantka wnętrz, założycielka pracowni Studio Bosko
„Każdy kolejny kryzys wydaje się jak dotąd najgorszy, więc dla mnie najgorszy jest ten, który akurat aktualnie przechodzę. A to dlatego, że jeszcze nie znalazłam optymalnego rozwiązania. Do kryzysu twórczego podchodzę jak do problemu, który należy rozwiązać. Takie podejście go nieco rozbraja, nie ma wówczas potrzeby wpadania w panikę” - mówi projektantka.
Kasia z każdym kolejnym projektem stara się zrobić coś nowego i zawsze szuka okazji do eksperymentów. Często na przeszkodzie tym założeniom staje brief od inwestora, którego należy się trzymać. „Dlatego pewnie przy okazji każdego projektu dochodzi do momentu twórczej blokady. Może wręcz podświadomie szukam takich momentów w swojej pracy?” - pyta. Sposobem Kasi na przełamanie impasu w pracy, są działania prewencyjnie i nałożenie ram na pracę jej studia. „Czasem założenia klienta są bardzo otwarte, wtedy szukam sposobów, by ograniczyć w pewien sposób pole gry. Wierzę, że to właśnie ograniczenia rozbudzają kreatywność. A gdy w codziennej pracy czuję, że utknęłam, robię przerwę, by zrobić coś zupełnie innego, oczyścić umysł, zmienić fokus” - tłumaczy.
Dla Kasi projektowanie wnętrz to głównie praca z kolorem i materiałem. Szukając inspiracji, lubi sięgać do źródeł, odnajdywać nowe pomysły w sztuce lub rzemiośle. Pomaga jej przeglądanie starych książek o modzie, albumów albo wypad na wystawę do muzeum. „Dobrze działa też na mnie zamiana komputera na kartkę papieru i ołówek. Szkicowanie, mimo że w moim przypadku nie ma wiele wspólnego z artyzmem, pozwala na przekształcenie ulotnego pomysłu w coś bardziej namacalnego i zmianę perspektywy na dany problem” - wyjaśnia.
Jak tłumaczy projektantka, na zawodową rutynę najlepsze są zmiany w zastanych zwyczajach. „Eksperymentuję nie tylko w samym projektowaniu, ale także w sposobie pracy z klientami i wewnętrznie z zespołem, żeby dochodzić do świeższych i lepszych rozwiązań. A w życiu codziennym często zmieniam trasy, jeżdżąc samochodem i rowerem czy chodząc pieszo, dzięki czemu natykam się nieraz na coś nowego. Nawet drobna zmiana perspektywy pomaga” - mówi.
Przemek Sokołowski, projektant graficzny i ilustrator
Jak przyznaje Przemek Sokołowski, dużych kryzysów twórczych ma już kilka na koncie i zazwyczaj zdarzały się wtedy, gdy brał na siebie za dużo pracy. Nadmiar obowiązków połączony ze sprawami osobistymi powodował u niego wewnętrzny paraliż, który trudno było mu przełamać. „Obecnie staram się to zmienić i być częściej asertywnym, jednak na niektóre rzeczy zwyczajnie nie mam wpływu i wtedy zazwyczaj zdarza się taki ”ogień'” - opowiada. Jak dodaje, kryzysy dopadają go dość często, zdarzało się, że nawet kilka razy w tygodniu. „To frustrujące, ale im szybciej zaakceptuje się, że to naturalny etap każdego procesu twórczego, tym łatwiej sobie z tym poradzić” - wyjaśnia.
Wielkim źródłem inspiracji dla Przemka jest jego notes, w którym regularnie zapisuje nowe pomysły. „Bardzo lubię przyglądać się ludziom, słuchać ich rozmów i wyłapywać absurdalne sytuacje, które mogłyby stać się tematem kolejnej ilustracji” - opowiada. Szukając pomysłów, zagląda też do swojej rolki aparatu w telefonie. Tam przegląda kadry przywiezione z podróży. Bywa, że zainspirują go nietypowe szyldy czy witryny albo wystawy w lokalnych galeriach. Codziennie zagląda też na Pinterest, Instagram i Flickr, śledzi trendy w modzie, malarstwie i fotografii. Najlepsze znaleziska zapisuje sobie w specjalnych folderach, by w każdej chwili móc do nich wrócić. „Właściwie ciągle szukam nowych rzeczy. Uważam też, że dobrze jest pielęgnować w sobie wrażliwość i dziecięcą ciekawość, dzięki temu inspiracji brakuje mi dość rzadko” - dodaje.
Na pytanie o to, jak nie dać się artystycznej rutynie, Przemek odpowiada, że w jego przypadku najlepiej sprawdza się wyjście z własnej bańki i zrobienie czegoś poza schematem, w technice lub stylu, w którym nie porusza się na co dzień. Chętnie stosuje też rysunkowe ćwiczenia, które pomagają przełamać utarte ścieżki, a czasem wystarczy mu szkicowanie przez kilka minut przypadkowych rzeczy ołówkiem. „Gdy utknę w martwym punkcie projektu, staram się zmienić otoczenie, na przykład pracować w innym pomieszczeniu czy poza domem lub po prostu zajmuję się czymś zupełnie innym - wychodzę na spacer z psem, czytam książkę lub gotuję” - wyjaśnia. „Często też w ramach odskoczni zabieram się za jeden z zaległych pomysłów, które mam zapisane w notesie. W momencie takiego małego kryzysu zrobiłem ostatnio plakat zatytułowany - o ironio - „Self Sabotage Club” - dodaje.