Place to be: o9 na warszawskim Bródnie, czyli miejsce pulsujące kreatywnością
W o9 na warszawskim Bródnie perły sztuki i wzornictwa nie służą jedynie do podziwiania. Wyselekcjonowano je do doświadczania – w całym znaczeniu tego słowa. Przedmioty można nie tylko dotknąć i nabyć, ale też nauczyć się ich wytwarzania na warsztatach. Łatwo tu również spotkać artystów i projektantów, co pomaga nauczyć się patrzeć na obiekty w nieoderwaniu od ich twórców. Tę wiedzę można także czerpać, przyglądając się znajdującej się tuż za szybą pracowni Bartłomieja Stawińskiego i Kai Czulewicz, którzy opowiedzieli nam o swoim projekcie.
Joanna Sokołowska: Zacznijmy od podstaw! Jakie są główne założenia o9 concept?
Bartłomiej: Do tej pory mamy trudność z opisaniem tego miejsca jednym słowem. Lokal ewoluuje i zmienia się z każdym kolejnym miesiącem działania. Przede wszystkim od kilku lat mieści się w nim nasza pracownia. Z tej 120-metrowej przestrzeni wydzieliliśmy strefę, którą postanowiliśmy przeznaczyć na szeroko pojęte działania kreatywne: warsztaty, wernisaże, wydarzenia kulturalne.
Można tu też nabyć wystawiane obiekty, ale unikamy nazywania o9 sklepem czy nawet concept storem. To raczej miejsce, w którym można doświadczyć sztuki i dizajnu, dotknąć dzieł, poczuć ich fakturę, wagę. To również przestrzeń wymiany myśli i doświadczeń. Musieliśmy dopisać słowo „concept” do nazwy, bo wszystkie inne nazwy rozpoczynające się od „o9” były już zajęte (śmiech).
Oboje jesteście twórcami, specjalizujecie się głównie w stolarce. Co Was skłoniło do stworzenia przestrzeni, której funkcja wykracza poza pracownię?
Bartłomiej: Jesteśmy partnerami nie tylko w biznesie, ale też prywatnie. Spędzałem godziny zamknięty w swojej pracowni, na czym cierpiała nasza relacja. Postanowiłem stworzyć przestrzeń, w której kreatywnie mogłaby spełniać się także Kaja. Wspólnie zdecydowaliśmy się otworzyć to miejsce również dla innych.
Wcześniej pracowałem w produkcji reklamy. Czasem odczuwałem frustrację, gdy moja kreatywna praca była przypisywana reżyserowi, operatorowi czy scenarzyście. Postanowiłem zacząć coś swojego, aby mieć wyłączny wpływ na swoje działania oraz brać za nie pełną odpowiedzialność. Gdy otworzyłem własną pracownię i o9 poczułem większą sprawczość, która daje mi dużo siły.
Kaja: Ja z kolei działałam w wielu branżach, długo nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca – zawsze szybko zaczynałam się nudzić. Pracowałam w agencji PR, próbowałam swoich sił we fryzjerstwie, jestem także modelką. Prowadzenie o9 pozwala mi na co dzień sprawdzać się w różnorodnych zadaniach, dlatego nie ma mowy o spadku zaangażowania.
Jak łączycie pracę twórczą z zarządzaniem takim projektem? Czy ktoś Wam pomaga?
Kaja: Mamy ADHD, dlatego nie jest łatwo zarządzać nam czasem. Psychoterapeuta Bartka doradził mu, aby w pracy nad tworzeniem o9 pomogła nam osoba, która potrafiłaby nadać naszym działaniom konkretne ramy. W taką rolę wszedł tata Bartka, który dysponował wolnym czasem, bo jest obecnie na emeryturze. Wspólnie prowadził pewnego rodzaju nadzór nad tym, co robimy. Pomógł nam stworzyć realny plan, harmonogram działań, dzięki czemu o9 stało się rzeczywistością. Obecnie jest na zasłużonym odpoczynku w sanatorium, ale bardzo tęsknimy za jego wsparciem (śmiech).
A jak powstała przestrzeń wystawiennicza o9? Czy sami zaaranżowaliście to wnętrze?
Bartłomiej: Dużą rolę miała w tym Kaja, która odpowiada za aranżację. W wielu pracach pomagał nam mój tata. Ostatecznie własnymi rękami powołaliśmy do życia niemal każdy element – nawet schody. Wielu rzeczy musieliśmy się nauczyć, ale było to bardzo rozwijające. Jednocześnie dosyć czasochłonne, bo praca nad tworzeniem o9 trwała 9 miesięcy – nie 1,5, jak wcześniej zakładaliśmy.
Na ten moment o9 działa w systemie umawiania spotkań. Czy planujecie wprowadzenie stałych godzin otwarcia w przyszłości?
Bartłomiej: Raczej nie, bo obecna formuła nam się sprawdza. Na co dzień mamy dużo obowiązków, które nas pochłaniają. Trudno byłoby nam się co chwila od nich odrywać, zwłaszcza podczas pracy w pracowni. Wcześniejsze planowanie spotkań pozwala nam całkowicie poświęcić gościom nie tylko nasz czas, ale przede wszystkim uwagę.
Jakie było największe wyzwanie, z którym musieliście się zmierzyć podczas pracy nad o9?
Kaja: W moim odczuciu najtrudniejszy był moment podjęcia decyzji, czyli postawienia wszystkiego na jedną kartę. W tamtym czasie nie byłam w dobrym stanie psychicznym – otrzymałam diagnozę depresji. Praca nad zdrowiem uświadomiła mi, jak ważne jest dla mnie angażowanie się w projekty, w które wierzę. Tak powstała iskra, która pozwoliła mi poświęcić całą energię o9.
Bartłomiej: Ja z kolei najgorzej wspominam wszelkie wyzwania związane z tą mniej kreatywną stroną pracy, czyli przygotowaniem wszystkiego od strony prawnej. Kosztowało mnie to wiele wysiłku i niezliczone ilości spotkań z prawnikami w całej Polsce.
Porozmawiamy w takim razie o tym, co wzbudza w Was chyba same dobre emocje – wystawianych tu obiektach. Czyje prace można zobaczyć i nabyć w o9? Czy sami przeprowadzacie ich selekcję? Jakim kluczem się kierujecie?
Bartłomiej: Selekcję przeprowadzamy, kierując się podstawowym kluczem –dany przedmiot musi nam zwyczajnie podobać. Przykładowo nie znamy się na malarstwie, ale ufamy naszej intuicji i dokonujemy wyborów, kierując się tym, co dyktują nam serca. Zależy nam jednak na tym, aby autorami obiektów prezentowanych w o9 byli niszowi, utalentowani twórcy. Nie znajdziecie u nas raczej nazwisk z pierwszych stron gazet. Chcemy wspierać artystów i projektantów, którzy zasługują na rozgłos. Oprócz tego lubimy, gdy z twórcami łączy nas nieuchwytna chemia. Niektórzy z nich poznają się dzięki o9, co nas bardzo cieszy, bo tworzy to pole do ciekawych współprac.
Kaja: Ważne miejsce w o9 zajmują kolorowe totemy, tworzone przez naszą dobrą znajomą Kokę Skowrońską z Totem Studio Warsaw. Można u nas też podziwiać funkcjonalne obiekty z onyksu autorstwa utalentowanych projektantów z Yox. Łatwo jest się zakochać w kolorowych formach i wzorach: szklanych dziełach sztuki od Gwiazda Studio czy pięknych tkaninach marki Thingsss, sprowadzanych prosto z Peru.
Fani naturalnych barw i materiałów też znajdą u nas coś dla siebie. Ich uwagę zwrócą tkane prace Kuby Święcickiego, ceramika o niebanalnych formach Lui&Clay, rzeźbiarskie stoliki Magdaleny Szmydtke i subtelne linoryty Magdy Pavlas. W kolekcji posiadamy też futurystyczne lampy projektu Derive Studio, które podbiły tegoroczny Milan Design Week, oraz lampy autorstwa utalentowanego duetu rzeźbiarzy Laskowski&Sandecki. Miłośnicy stali docenią lustro w aluminiowej ramie studia Speculo i zachwycające stalowe stoły projektu Formsophy. Natomiast na psiarzy czekają urocze figurki psów autorstwa niezastąpionej Zofii Różyckiej.
W o9 nie brakuje również zachwycających obrazów. Wsród nich znajdują się obraz malarki Kasi Kotnowskiej (od lat marzyłam, aby w naszej kolekcji znalazło się jej dzieło) i obrazy Pauli Yezak, której prace nawiązują do natury. Prezentowana u nas biżuteria także zasługuje na miano dzieł sztuki – prace Niny Ornatkiewicz czy Sea Salt Story są naprawdę unikatowe.
Bartłomiej: Oprócz tego w o9 można nabyć nasze prace. Ja specjalizuję się w drewnianych obiektach, które wyróżniają wysoki połysk i organiczne formy. Nie było łatwo dojść do tego, w jaki sposób osiągnąć pożądany przeze mnie efekt lakieru – przypominało to nieco pracę naukową. Ostatecznie mieszankę pomogła mi stworzyć pewna włoska pracownia.
Kaja: Ja z kolei tworzę drewniane świeczniki pod marką Kajka Studio. Większość obiektów wykonuję z drewnianych odpadów, które pozostają w wyniku pracy Bartka. Dzięki temu mamy tu taki zamknięty kreatywny obieg. W przyszłości spod moich rąk wyjdą też na pewno obiekty łączące drewno i tkaniny, bo tapicerstwo to jedna z moich największych pasji.
Czy macie w planach wprowadzenie sprzedaży online dla osób, które nie mogą odwiedzić o9 osobiście?
Bartłomiej: Jeśli pojawi się zapotrzebowanie, to tak, ale nie jest to nasz priorytet. Naszym głównym zamierzeniem jest promowanie sztuki i wzornictwa poprzez tworzenie przestrzeni do bezpośredniego jej doświadczania. Jasne, ważne jest, aby nasza działalność zarabiała, bo z czegoś musimy opłacić niemały czynsz za wynajem lokalu (śmiech). Jednak pieniądze nie są dla nas celem w samym sobie, raczej środkiem do jego realizowania.
Chyba oba te aspekty – bycia środkiem do celu i celem w samym sobie – łączy organizacja warsztatów. W ten sposób tworzycie doskonałe pole do twórczych doświadczeń, jednocześnie stanowi to formę zarobkowania. W jakich rodzaju warsztatach można wziąć udział w o9?
Bartłomiej: Wiele z warsztatów organizujemy z twórcami przedmiotów, które można nabyć w o9. Traktujemy to jako formę edukacji nie tylko od strony praktycznej, ale też merytorycznej. Chcemy uświadamiać, jak wiele złożonych czynników, takich jak pomysł, wiedza, własna historia czy umiejętności, składają się na finalny produkt. Jesteśmy jednak również otwarci na organizację warsztatów we współpracy z osobami, które nie wystawiają u nas swoich dzieł. Ostatnio odbyły się u nas warsztaty kwiatowe. Chcemy wspierać każdą formę kreatywności!
Wśród marzeń warsztatowych mam jednak jedno całkiem konkretne. Chciałbym, aby kiedyś warsztaty w o9 poprowadził Paweł Althamer. To wspaniały polski artysta związany z Bródnem (gdzie znajduje się o9 – przyp.red.), dlatego mam nadzieję, że kiedyś da się namówić na współpracę.
Czy sami również zamierzacie poprowadzić warsztaty, aby zarazić nowych ludzi swoją pasją do drewna?
Kaja: Jak najbardziej. Znamy wiele osób zainteresowanych stolarstwem, które nigdy nie miały szlifierki w rękach. Bardzo chętnie podzielimy się z nimi tym, co wiemy i umiemy.
Oprócz warsztatów, czy możecie rozwinąć jakich wydarzeń kulturalnych możemy spodziewać się w O9?
Bartłomiej: Początkowo planowaliśmy ograniczyć się do niewielkich, kilkuosobowych wydarzeń. Było to związane z czymś bardzo prozaicznym – brakiem toalety. Jedyna dostępna toaleta mieści się na końcu korytarza w budynku, w którym wynajmujemy przestrzeń, więc dostęp do niej był ograniczony.
Kaja: Po otwarciu o9 odwiedziła nas właścicielka budynku, której bardzo spodobało się to, co robimy. Na tej fali postanowiła dobudować toaletę do naszego lokalu. Dzięki temu możemy organizować wydarzenia kulturalne o większej skali. Oprócz warsztatów, wernisaży i spotkań, chcemy, aby odbywały się tu koncerty. Czasem udostępniamy również o9 na użytek realizacji komercyjnych, na przykład organizacji dni prasowych.
Znamy już w takim razie Wasze plany na przyszłość, ale porozmawiajmy jeszcze chwilę o przeszłości. Wystartowaliście w kwietniu 2024 roku. Jak oceniacie pierwsze miesiące działalności? Spełniły Wasze oczekiwania?
Kaja: Bez wątpienia je przekroczyły. Obserwowanie, jak o9 oddziałuje na innych, sprawia nam wielką radość. Cieszy nas, że stanowi platformę, w której mogą spotkać się kreatywne dusze i osoby ceniące piękno.
Bartłomiej: Ostatnio zapoznaliśmy ze sobą dwóch artystów, którzy wystawiają u nas prace – dziś pracują nad wspólnym projektem. Wczoraj z kolei odwiedziła nas kobieta, która zapragnęła rozpocząć swoją przygodę z kolekcjonerstwem. Długo zachwycała się rzeźbiarskim stołem, który finalnie nabyła. Takie spotkania bardzo pozytywnie na nas wpływają i dają nam poczucie, że to, co robimy, ma sens.