Kiedyś szpital, dziś luksusowy apartamentowiec. Zaglądamy do jednego z jego mieszkań!
Historyczne centrum Wrocławia zachwyca klasą architektury oraz malarskimi widokami. Mimo wojennych zniszczeń w pieczołowicie odbudowanym Śródmieściu nie brakuje gmachów światowej klasy. Bez wątpienia należy do nich kompleks szpitalny z XVIII wieku, zrewitalizowany i zamieniony w luksusowy apartamentowiec. Jedno z mieszkań zaprojektowała tu pracownia Loft Factory.
Nic dziwnego, że właśnie tu pewna Polka odnosząca sukcesy zawodowe za granicą zdecydowała się kupić pied-à-terre. Wnętrze w stanie deweloperskim oddała w ręce architektów z Loft Factory, miała jednak wykrystalizowane oczekiwania. – Jedno z pierwszych dotyczyło wydobycia historycznej cegły spod warstwy tynku – wspomina Agata Kasprzyk-Olszewska.
– Praco- i czasochłonna renowacja, wykonana przez wyspecjalizowaną firmę, dała jednak doskonałe rezultaty. Dziś oglądamy na suficie oryginalną cegłę, a nie naśladownictwo – podkreśla architektka.
Drugą ważną kwestią była budowa antresoli. Tu wyzwaniem stało się obliczenie konstrukcji tak, aby przy odpowiedniej nośności nie stanowiła nadmiernego obciążenia dla samego budynku. Równie równie istotne stało się dopasowanie jej wielkości i formy do przestrzeni niewielkiego apartamentu. – Nie chcieliśmy go przytłoczyć – mówi autorka projektu. Stalową konstrukcje o wyraźnie loftowym charakterze wykonał Warszawski Kowal.
Ten sam rys estetyczny mają przesuwne drzwi z metalu i szkła, łączące dziś salon z sypialnią. To propozycja projektantów. – Pierwotnie oba pomieszczenia były rozdzielone ścianą. Otwarcie jej prześwitem dodało mieszkaniu światła i powietrza. Poprawiło też proporcje niedużego metrażu do imponującej wysokości wnętrz – dodaje Agata Kasprzyk-Olszewska.
Industrialna stylistyka wpisała się w ogólne wytyczne właścicielki, aby mieszkanie miało surowy charakter. Stąd też m.in. grzejniki z bezbarwnie lakierowanej stali, olejowana deska na posadzce, metalowe listwy przypodłogowe czy dekor betonowy na frontach zabudowy kuchennej oraz szaf. Nie bez powodu również łazienka jest w całości pokryta mikrocementem, przełamanym tylko akcentami bardzo technicznej armatury w odcieniu szczotkowanego mosiądzu (seria Vintage marki Graff).
Główny, dolny poziom to salon z aneksem kuchennym, sypialnia z niewielkim biurkiem do pracy i pojemną szafą oraz łazienka. Na antresoli znalazła się natomiast przestrzeń do spania dla gości, biblioteczka i zabudowa garderobiana. Kompozycja wnętrz jest lekka. Bazuje na meblach i dodatkach w minimalnej liczbie. Dominują tu proste formy, choć z ożywiającymi wątkami vintage – przede wszystkim w postaci krzeseł, przywiezionych przez właścicielkę z Europy Północnej.
Na tym tle wybijają się obrazy Anny Mierzejewskiej, polskiej malarki obecnej m.in. w galeriach Nowego Jorku i zaprzyjaźnionej z inwestorką. Możemy je dostrzec w salonie i w sypialni, trzecie płótno (niewidoczne na zdjęciach) znalazło się na antresoli. Rangę dzieła sztuki mają ponadto stoliki projektu rzeźbiarza Jakuba Biewalda dla marki Perler Design. Prace te zbliżają apartament do źródeł zjawiska loftu, czyli postindustrialnych przestrzeni zamienianych w pracownie i domy artystów.
Typowe dla loftu zestawienie bieli z antracytem czy z czernią (m.in. w szachownicowym wzorze dywanu marki Samarth) w aranżacji apartamentu ożywia kolor ceglasty. Barwa obecna na suficie, w zewnętrznych glifach okiennych i na widocznych za oknem dachach zarazem zespaja wnętrze z otoczeniem. Odcień ten widzimy m.in. na kanapie, zagłówku łóżka, a także lampach oświetlających salon. Oprawy w dwóch kolorach (głębokiego pomarańczu i czerni) to kolejne po krzesłach obiekty wyszukane i sprowadzone tu przez samą właścicielkę wraz z garścią osobistych przedmiotów. W ten sposób przestrzeń zabytkowego gmachu opowiada teraz jej historię.