Jak doświadczenie pandemii można wykorzystać w projektowaniu?
Z Rolandem Stańczykiem, architektem od dwudziestu lat działającym w ramach własnej pracowni projektowania wnętrz, rozmawiamy w wyjątkowych okolicznościach i o tematyce bez precedensu.
Autor: MK
Dzisiejsza rzeczywistość każe nam zmierzyć się z problemem o skali przez niektórych komentatorów życia społecznego porównywalnej do drugiej wojny światowej. Pandemia wirusa przynosi liczbę zakażonych liczoną w milionach, w wymiarze gospodarczym likwiduje stanowiska pracy, wykańcza przedsiębiorstwa, znacząco osłabia całe branże. Jak Pan postrzega aktualną sytuację?
Wydarzyło się coś niespodziewanego. Coś, co ma znaczący wpływ na nas i na świat, w którym żyjemy. Nasze plany, powiązane przyczynowo-skutkowo działania napotkały na specyficzną tamę: niektóre aktywności zostały zastopowane, a inne spowolnione. Wiele dróg biegnie pozornie bez zmian, ale odebrano im pewność dotarcia do celu. Inercja gospodarcza ukrywa przed nami realny obraz zniszczeń. Tymczasem szereg dyskusji próbujących określić stan istniejący i w konsekwencji przewidzieć rozwój wydarzeń grzęźnie w ilości niewiadomych. Problem jest wielopłaszczyznowy. Słyszymy o kolejnych tysiącach umierających i zakażonych. Widzimy przepełnione szpitale i zamkniętych w domach ludzi. Zrozumieliśmy, że nasza bogata i stosunkowo bezpieczna część świata okazała się bezradna wobec wirusa i jego hipotetycznych mutacji. Myślę, że jedną z głównych konsekwencji będzie towarzysząca nam odtąd świadomość, że oto doszedł kolejny czynnik mogący zaatakować naszą cywilizację.
A na ile pandemia przemebluje gospodarczo świat, jaki znaliśmy sprzed kilku czy kilkunastu tygodni?
Na pewno nie jest to „tylko” spekulacyjny kryzys finansowy z 2008 roku. Epidemia realnie uderzyła w tworzącą kapitał gospodarkę. Niektóre branże zostały zmiecione, inne osłabione. Nadzieja na szybkie odbicie spada z każdym miesiącem. Niewątpliwie przyjdzie ciężki czas – musimy odpracować dodrukowane na niebywałą skalę pieniądze. Państwo dysponuje przecież tylko tymi, które wrzucamy do wspólnej puli.
Czy zatem bolesny dylemat: ludzkie zdrowie czy sprawna gospodarka słusznie rozwiązaliśmy stanowczo przechylając szalę na stronę zdrowotną? A może jest możliwy kompromis, pozwalający zminimalizować liczbę chorych przy jednoczesnym stopniowym zdejmowaniu obostrzeń, by przywrócić do życia część przedsiębiorstw?
Odruchowo, solidarnie stanęliśmy po stronie życia. Przyjęliśmy samoograniczenia opóźniające rozwój epidemii, rozumiejąc, że chodzi nie tyle o eliminację zachorowań, co rozciągnięcie ich w czasie. W obliczu zagrożenia bez protestów, myślę, że także bez głębszego analizowania, zgodziliśmy się na zamknięcie granic państwowych, ograniczenia w przemieszczaniu i zakaz zgromadzeń. Dawne symbole zniewolenia stały się ogólnoświatowym sposobem walki z pandemią. Z oczekiwaniem przyjęliśmy też chińską pomoc, nie było głosów, że to kraj niedemokratyczny.
Poddajemy w wątpliwość dochodzące z Chin informacje o rozmiarach problemu, ale ich deklarowana skuteczność daje nam nadzieję. Priorytetem okazuje się efektywność w walce z pandemią, a kompromisowe rozwiązania – koniecznością. Nie czuję się kompetentny, żeby ich szukać. To ciężka odpowiedzialność.
Chciałbym przy tym zwrócić uwagę, że nasze środowisko, choć dotknięte, nie należy do tych najmocniej odczuwających skutki pandemii, bo w znacznej części mogło skorzystać z opcji pracy zdalnej. Co innego medycy, które to archaiczne nieco określenia wróciło, przy okazji rozmowy o zasługach całego środowiska służby zdrowia. Budujące i budzące podziw są obrazy ich ofiarnej pracy.
Ale rzeczywistość pandemiczna zmieniła też w jakimś stopniu pracę architektów. Postawiła przed nimi nowe pytania o kondycję branży i przyszłość zawodu.
Jako architekt zastanawiałem się, jak doświadczenie pandemii można wykorzystać w projektowaniu. Dostrzegam ogromną sprzeczność. Architektura przestrzeni publicznych ma łączyć, a nie dzielić. Przyjętą metodą walki z wirusami jest izolowanie. Nie chciałbym projektować świata dostosowanego do komunikacji zdalnej. Wyobraźmy sobie nasze mieszkania, w których, na stałe, każdy z domowników musi mieć zapewnione intymne miejsce do pracy z przemyślanym tłem do wideorozmów. Ufam, że do tego nie dojdzie. Są jednak przesłanki, żeby obiekty użyteczności publicznej projektować w inny sposób. Wyposażać je w śluzy dezynfekcyjne, zapewniać alternatywną bezkontaktową komunikację wewnętrzną, przewidywać możliwość oddzielenia obsługujących od klientów. W przyszłości trzeba będzie przemyśleć jak dostosować już istniejące, żeby zwiększyć nasze bezpieczeństwo. Nawet gdy pandemia już przeminie, obawa przed kolejnymi pozostanie. To będzie dodatkowy koszt…
W gąszczu niepokojących, złowieszczych informacji pojawiają się też głosy umiarkowanego, ale jednak optymizmu. Czy widzi Pan jakieś pozytywy tej sytuacji?
Jako społeczeństwo zjednoczyliśmy się w przestrzeganiu zasad bezpieczeństwa, choć zapewne wszystkim nam brakuje międzyludzkich kontaktów. Mijamy się z naturalną obawą, ale z odległości tych kilku metrów, w kolejkach czy na spacerach z psami, okazujemy sobie życzliwość. Czy tylko ja czuję, że jest jej więcej? Teraz szczególnie powinniśmy dbać o wzajemne relacje, bo ciężki czas weryfikuje nas wszystkich. Nie jest trudno dzielić się nadwyżkami. Wznieśmy się ponad partykularne interesy, są ludzie których egzystencja zależy od naszej postawy. Pomyślmy o tym, że wiele domów, mój też, zamieniło się w mini placówki dydaktyczne, a niektórym z nich brakuje sprzętu. Żeby zdalne lekcje mogły być prowadzone potrzebne są komputery z kamerą, mikrofonem i klawiaturą. Może moglibyśmy pomóc? Wystarczy używany sprzęt o podstawowej wydajności, okoliczne szkoły wskażą potrzebujących. Wierzę, że dobre gesty wracają.
Wydaje się, że przez ogólne spowolnienie, wyciszenie ludzkiej aktywności coraz donośniej słychać oddech ulgi naszej planety. Zwierzęta bez obaw wychodzą na ulice miast, do weneckich kanałów wpłynęły dawno niewidziane ryby, Himalaje pokazały swoje szczyty mieszkańcom oddalonych o kilkaset kilometrów rejonów Indii. Przy całej świadomości tragedii, jak dotknęła nas jako ludzkość, być może pozostaje nam docenić aspekt ekologiczny i na stałe przeformatować nasze egocentryczne spojrzenie na naturę.
W obliczu zarazy temat szeroko rozumianej ochrony środowiska został wyparty. Dostrzegam analogię w początkowym spojrzeniu na temat światowej pandemii, a postrzeganiem kwestii ekologicznych. Dwa miesiące temu zagrożenie zabijającymi wirusami było równie nieoczywiste, jak możliwość przekroczenia wydolności naszej planety. Czasowe zamrożenie wielu dziedzin gospodarki dało środowisku chwilę wytchnienia. Odznaczający się wysokim śladem węglowym ruch lotniczy został maksymalnie zredukowany. Stanęło wiele zakładów produkcyjnych. Mniej się przemieszczamy. Ludzie obawiając się o przyszłość zdecydowanie ograniczyli konsumpcję. Na to co się dzieje, można spojrzeć także jak na ogólnoświatowe doświadczenie na niewyobrażaną skalę. Żadne ekologiczne apele i praca nad świadomością ludzi nie dałyby takich błyskawicznych i szerokich rezultatów. W moim przekonaniu daliśmy naturze złapać oddech bardziej niż byłoby to możliwe, gdybyśmy wcielili w życie najbardziej restrykcyjne zalecenia proekologiczne popularyzowane przez wszystkich, którzy widzą zagrożenie przeeksploatowania świata.
Być może analiza tego zjawiska pozwoli nam określić, jaki wpływ na klimat ma działalność człowieka. Z pewnością pokaże nam jak wiele przyzwyczajeń, potrzeb, przedmiotów możemy z naszego życia wyeliminować. Ten sam proces pokaże też, ile pozornie błahych spraw jest dla nas ważnych, a może się okazać, że kontakt z przyrodą znajdzie się na szczycie tej listy. Czekając na przyszłe wnioski – nie tylko zresztą ekologów, także socjologów, politologów czy ekonomistów – z dystansem podchodzę do pojawiających się w sieci niesprawdzalnych hipotez. Liczę za to na odpowiedź, czy mamy szansę skutecznie wpłynąć na zmiany klimatyczne. Osobiście uważam, że choćby okoliczności temu sprzyjały, nie możemy wyprzeć się ekologicznego myślenia w momencie odbudowywania zniszczeń po kryzysie.
Architekt Roland Stańczyk w 1999 roku założył RS STUDIO PROJEKTOWE – autorską pracownię projektującą wnętrza. Jest współtwórcą i członkiem zarządu SAW.