„Kolekcje dizajnu” – najnowsza książka Aleksandry Koperdy o niezwykłych światach polskich kolekcjonerów
Aleksandra Koperda wyruszyła w podróż, by spotkać ludzi, którzy nie tyle gromadzą przedmioty, ile ocalają je od zapomnienia. Z zainteresowaniem przyglądała się ich pasji i słuchała historii pełnych emocji. Premiera książki odbędzie się 24 września br.
Autor: MŚ
Zdjęcia: Michał Lichtański
„Jako dziennikarka odwiedzałam domy wielu osób, zawodowo związanych z projektowaniem lub nie, rozmawiałam z nimi o tym, czym się otaczają, i tak trafiałam na mniejsze lub większe kolekcje. Temat zaczął mnie interesować na tyle, że postanowiłam go zgłębić. Bohaterowie tej książki to kolekcjonerzy przeróżnych przedmiotów. Przyjmując lubianą przeze mnie definicję dizajnu, sformułowaną przez architekta, artystę i projektanta Brunona Munariego, który pod tym pojęciem rozumiał projektowa nie wszystkiego, co kształtuje nasze otoczenie, wszystkiego, co produkuje przemysł, od kieliszka po dom i całe miasta, można uogólnić, że każda z tych osób kolekcjonuje właśnie dizajn”.
Czy Pani coś kolekcjonuje?
Aleksandra Koperda: Ja sama nie kolekcjonuję nic i do czasu pracy nad ostatnią książką byłam pewna, że było tak od zawsze. Przypomniałam sobie jednak, że jako dziecko, jak zapewne wiele dorastających na przełomie 80. i 90. lat XX wieku osób zbierałam drobiazgi, jak na przykład rysunkowe historyjki z gum balonowych Kaczor Donald czy przedmioty mniej popularne jak kolorowe bibułki, w które owijano cytrusy. Zapał do tego zajęcia minął mi jednak wyjątkowo szybko. Temat kolekcjonowania zaintrygował mnie niemal trzy lata temu, kiedy odwiedzając domy przeróżnych osób interesujących się dizajnem zaczęłam poznawać ich kolekcje. Najpierw postanowiłam zająć się tym złożonym i fascynującym zjawiskiem, przygotowując wystawę Kolekcje na Łódź Design Festival, a kolejno pisząc książkę Kolekcje dizajnu. Ciekawiły mnie same gromadzone przez ludzi przedmioty, ale i ich motywacje. Interesowało mnie dlaczego kolekcjonerzy, by powiększać swe kolekcje są w stanie poświęcać tak wiele czasu, pieniędzy oraz przestrzeni w swoich domach, choć nie tylko, dlaczego część z nich eksponuje swoje zdobycze, żyje z nimi, a część chowa w kartonach, jakie są ich kolekcjonerskie marzenia i wiele więcej wątków, które poruszam w książce.
„Niewiele dzieli śmieć od obiektu kolekcjonerskiego. Wystarczy zaledwie gest podniesienia: podnosisz z ziemi – oto rzecz, odkładasz z powrotem na hałdę złomu – wraca do śmieci” – pisze Kora Tea Kowalska w książce Patrz pod nogi. Co kolekcjonują opisani na kartkach Pani książki bohaterowie?
Choć samo kolekcjonowanie mnie nie pociąga, od kiedy pamiętam byłam zainteresowana przedmiotami, które nas otaczają. Tym jak wyglądają i tym jakie historie z sobą niosą. Czy przedmiot sprzedawany w sklepie albo ten leżący na śmietniku, jest tym samym przedmiotem, gdy trafi do naszego domu albo do kolekcji? W książce znajdziemy prywatne historie wybranych przeze mnie kolekcjonerów, osób wykonujących różne zawody, kolekcjonujących obiekty z różnych światów, od klasyków dizajnu, przedmiotów mających dużą wartość materialną, po przedmioty nieoczywiste, porzucone, kuriozalne, niewiele warte dla świata zewnętrznego. To między innymi największa w Polsce prywatna kolekcja porcelany z Chodzieży, wyrobów z Huty Szkła Gospodarczego “Ząbkowice”, kilimów, licząca kilka tysięcy sztuk kolekcja głośników Tonsil czy budowana od ponad 40 lat jedna z największych na świecie kolekcja historycznych zabawek Rodziny Sosenków.
Kolekcjonowanie to namiętność, hobby, obsesja… a może coś jeszcze innego? Jaka definicja kolekcjonowania wyłoniła się w Pani głowie po zakończeniu pracy nad książką?
Słownik języka polskiego PWN mówi, że kolekcja to zbiór przedmiotów jednego rodzaju, gromadzonych przez kogoś ze względu na ich wartość artystyczną, naukową lub historyczną. Chęć kolekcjonowania towarzyszy człowiekowi od samych początków kultury. Naszym gatunkiem kierowały nie tylko powody użytkowe czy biologiczne, istotne stało się na przykład zaspokojenie potrzeb estetycznych, ale i uzyskanie dzięki posiadaniu nietuzinkowych przedmiotów społecznego prestiżu. Każdy kolekcjoner na pytanie czym jest dla niego kolekcjonowanie odpowiada inaczej. Nie analizowałam w książce tego zjawiska z psychologicznego punktu widzenia, rozumianego jako zbieractwo czy zaburzenia kompulsywne. Skupiłam się na kolekcjonowaniu jako aktywności kulturalnej, takiej która pozwala na zdobywanie nowej wiedzy, nawiązywanie relacji z innymi kolekcjonerami i daje poczucie spełnienia.
Czy dostrzega Pani cechy wspólne u kolekcjonerów? Jakiś wspólny mianownik?
To, co charakterystyczne dla kolekcjonowania, to nadmiar. Nadmiar jest w przypadku tej aktywności nieunikniony. Z tym nadmiarem na różne sposoby moi rozmówcy próbują sobie radzić. Kolekcje zajmują strychy, piwnice, regały, a także wynajmowane magazyny. Na pewno, by kolekcjonować, trzeba posiadać konkretne cechy charakteru jak cierpliwość czy wytrwałość. Prawdziwe kolekcjonowanie wymaga zaangażowania oraz wyrzeczeń, często wpływa też na relacje z bliskimi.
Czego nauczyły Panią spotkania i rozmowy z kolekcjonerami?
Przeznaczeniem wszystkich rzeczy jest to, by z czasem przestały istnieć. Myślę, że kolekcjonerzy zbierają przede wszystkim dlatego, bo próbują wybrane przez siebie przedmioty przed tym uchronić i to wydaje mi się być wyjątkowo wartościowe. Tak, jak przy wcześniejszych moich książkach i tym razem odwiedziliśmy z fotografem Michałem Lichtańskim prywatne przestrzenie moich rozmówców, co zawsze jest wielką przyjemnością. Spotkania z ludźmi, ale i z przedmiotami szczególnie tymi, które były w użyciu w latach 90. przywoływały wiele wspomnień, pojawiły się i chwile wzruszeń!
Czy po lekturze książki czytelnicy będą mieli chęć rozpocząć przygodę z kolekcjonowaniem? Jak Pani sądzi?
Jak w przypadku poprzednich tytułów i tym razem liczę na to, że czytelnicy inaczej pomyślą o przedmiotach, które już mają. Być może nie wyrzucą na śmietnik czegoś, co planowali wymienić na nowe, spojrzą na nie z większą czułością.
Premiera książki: 24.09.2025