W głębinach
„O głębinach oceanu wiemy mniej niż o powierzchni Marsa. Nie mogłem się z tym pogodzić” – mówi poszukiwacz przygód Victor Vescovo, który na początku 2019 roku dotarł batyskafem Limiting Factor na dno Rowu Mariańskiego, na zawrotną głębokość 10928 metrów.
Księga Rekordów Guinnessa niedawno oficjalne uznała jego osiągnięcie za „najgłębsze samotne zanurzenie” wszechczasów. Jednak Vescovo tak zupełnie samotny nie był – nad operacją czuwała załoga ultranowoczesnego, naszpikowanego elektroniką statku, a odkrywcy, w drodze w głębiny, towarzyszyły trzy zegarki Omega Seamaster Planet Ocean Ultra Deep Professional, stając się pierwszymi czasomierzami, które przetrwały najbardziej miażdżące ciśnienie na Ziemi i świetnie zniosły ekstremalne warunki głębin. Dwa z nich były połączone z robotycznym ramieniem batyskafu, a kolejny z jednostką gromadzenia danych.
Rekord świata Victora Vescovo był częścią projektu „The Five Deeps Expedition”, którego celem było dotarcie - oraz zbadanie - najgłębszych miejsc każdego z pięciu oceanów Ziemi. Tym „najgłębszym z najgłębszych” jest kryjąca się w ciemnościach Rowu Mariańskiego Głębia Challengera – jej nazwa pochodzi od brytyjskiego statku badawczego HMS Challenger, który w 1875 roku, jako pierwszy dokonał tu pomiaru głębokości.
Na głębinach największym wyzwaniem jest ciśnienie – to panujące na 15 tysięcy metrów wywiera na powierzchnię nacisk odpowiadający 22,5 tonom, zgniatając wszystko co nie jest gotowe stawić mu czoła. Na co dzień Omega testuje swoje zegarki w szwajcarskich laboratoriach, ale - jak mówi Gregory Kissling odpowiedzialny za projekt stworzenia czasomierza, który sprawdzi się na głębinach „dopiero gdy zegarek, który wymyśliłeś przejdzie test w prawdziwym świecie, a nie w laboratorium, wiesz że odniosłeś sukces”.
Stworzenie mechanizmu oraz obudowy zdolnej spełnić wymagania ekspedycji Five Deeps przesunęło granice znane w zegarmistrzostwie.`Bezel, koperta, dekiel i koronka zegarków Limiting Factor powstały z materiału pozostałego po obróbce kadłuba batyskafu, czyli niezwykle wytrzymałego tytanu 5. stopnia co wymagało opracowania nowej, zaawansowanej technologii formowania, oraz stworzenia konstrukcji całkowicie wolnej od spawów.
Jednak - podobnie jak w projektowanie okien, które są krytycznym krokiem w konstrukcji batyskafu - największym wyzwaniem było szkiełko. W przypominającym nieco stojącą pionowo na długim, wąskim boku papierośnicę, batyskafie Limiting Factor powierzchnia nośna okien została zaprojektowana tak, by zminimalizować ciśnienie pomiędzy krawędziami stożka, gdzie napięcia są najwyższe. Również w oceanicznym zegarku montaż szafirowego szkła stanowił obszar największej troski inżynierów, którzy sięgnęli po Liquidmetal®, aby zapewnić elastyczne, lecz trwałe połączenie szkła z kopertą. Było to możliwe dzięki innowacyjnej, oczekującej na patent technice spajania na gorąco, pozwalającej na zrezygnowanie z polimerowych uszczelek i tym samym ograniczenie grubości szkła.
Przygoda Omegi z głębią zaczęło się w 1932 roku wraz z modelem Marine - pierwszym powszechnie dostępnym zegarkiem do nurkowania o prostokątnej, podwójnej kopercie i z bransoletą zastąpioną paskiem z foczej skóry. Korzystał z niego Charles William Beebe, amerykański odkrywca, który stworzył „bathysphere” - kulisty batyskaf, który mógł transportować ludzi w głębiny oceanu. Model „Marine” służył Beebe, podczas jego historycznego zanurzenia na 923 metry w 1934 roku. Niesamowite, że 85 lat później zarówno batyskaf jak i zegarek udoskonalono na tyle, że do owych 14 metrów dodano metrów aż 10005!
Niewiele później, bo już w 1948 roku narodził się kultowy Seamaster, zegarek szczególnie ceniony przez brytyjskich lotników i marynarzy ze względu na swoją wodoszczelność i czytelność wskazań podczas działań wojennych. W 1957 roku Omega zaprezentowała model Seamaster 300 przeznaczony specjalnie dla nurków i profesjonalistów pracujących pod wodą. W latach 70. przyszedł czas na nietuzinkowy „Ploprof”, testowany na głębokościach przez legendarnego Jacquesa-Yvesa Cousteau. Z kolei w 1972 roku premierę miał Seamaster 120 „Big Blue”. To właśnie ten model miał na ręku Jacques Mayoi – pierwowzór bohatera kultowego filmu „Wielki Błękit” - gdy ustanawiał rekord świata w nurkowaniu swobodnym na 101 metrów. Z kolei niezwykle dziś ceniony przez kolekcjonerów Seamaster Diver 300M miał swoją premierę w 1993 roku, a 25 lat później Omega wypuściła jego nową, odświeżoną wersję.
Seamastery nosi też oczywiście James Bond. Pierwszym filmem, w którym zegarek ten oficjalnie pojawił się na nadgarstku Agenta Jej Królewskiej mości był „Golden Eye” z 1995 roku. Oczywiście Seamaster Diver 300 ratuje Bondowi życie – do eksplozji pozostają tylko sekundy, a 007 jest uwięziony w pancernym pociągu. Dosłownie w ostatniej z tych sekund wykorzystuje on laser wbudowany w bezel zegarka, by wyciąć przejście w stalowej powłoce...
Również w najnowszym, długo wyczekiwanym „No Time To Die” James Bond będzie próbował ocalić świat z zapiętym na nadgarstku Seamasterem Diver 300M. W jego projektowaniu wziął zresztą udział sam Daniel Craig. Powstał stylowy 42 mm czasomierz wykonany z wytrzymałego i jednocześnie lekkiego tytanu stopnia 2. Gdy kina już w końcu otworzą podwoje poznamy więcej szczegółów. A kto wie, może kolejny Bond zanurkuje w głębiny, albo popłynie batyskafem na dno Rowu Mariańskiego, ocalając przy okazji i siebie i świat?