5 pytań do… projektanta Grzegorza Hasika
Grzegorz Hasik od dziecka chciał być architektem. Szeroko pojęte tworzenie towarzyszyło mu całe życie. Swoją kreatywną drogę zaczynał od projektu miasta na drzewie. Dziś projektuje meble, obiekty i wnętrza, które wyróżniają się wysoką jakością i zachwycającą estetyką. Podczas edukacji zamiast wykładu wybierał często modelarnię. Zamiłowanie do bezpośredniej pracy z materiałami zostało mu do teraz. Oto wycinek jego twórczego świata.
1. W jaki sposób zaczęła się Twoja droga twórcza?
Od kiedy pamiętam miałem możliwość wyrażania swojej twórczej ekspresji i nikt mnie w tym nie ograniczał. Od dziecka chciałem zostać architektem. Pamiętam swoje pierwsze projekty: miasteczka na jednym drzewie czy latarni morskiej. Później zamiłowanie do tworzenia oraz zainteresowanie sztuką rozwijałem w plastyku ze specjalizacją form użytkowych-snycerstwa. Na tym rzemieślniczym kierunku poznawałem materiały – ich możliwości obróbki, podatność na narzędzia oraz to, w jaki sposób drewno pracuje. Na dyplom wykonałem lampę, której sposób wydobywania się światła jest taki sam jak w lampie „Aurora”, którą niedawno projektowałem. Przypadek?
Później przyszedł czas na licencjat – architekturę wnętrz, gdzie nauczyłem się obsługi programów. Studia magisterskie ukończyłem na kierunku projektowania mebli. Czasem zamiast wykładu wybierałem modelarnię – widziałem, że ta wiedza przyda mi się bardziej. Każdy etap kończyłem oceną celującą. Tak już musiało być.
2. Jak wygląda Twój przeciętny dzień pracy?
Pracuję dość elastycznie. Czasami jest to dzień spędzony przy komputerze – przy tworzeniu projektów, dokumentacji technicznej, pisaniu e-maili. Do tego dochodzą nadzory nad projektami wnętrz. Zawsze w trakcie procesu wyjdą jakieś niespodzianki, które trzeba rozwiązać. To trochę jak praca na żywym organizmie. Przy historycznych wnętrzach takie problemy wychodzą na każdym kroku. Balansem jest dla mnie praca manualna w pracowni. Prototypowanie, wytwarzanie oraz wykańczanie produktów: lamp, mebli i – jak to mówię – „biżuterii wnętrz” daje największą satysfakcję. Pewne procesy mogą być zautomatyzowane, jednak cały sposób wykończenia powierzchni i złożenia posiada już czynnik ludzki. Pomiędzy tym wszystkim jest jeszcze dbanie o rośliny – „uziemianie”, które ładuje moje baterie.
3. Skąd czerpiesz inspiracje?
Rzeźba, architektura, malarstwo – stąd czerpię inspiracje. Fascynują mnie światło, forma, materiał i jego możliwości. Dochodzą do tego oczywiście podróże – to one pozwalają zmienić punkt widzenia i odświeżyć głowę. Inspirują mnie również istniejące przedmioty czy ich fragmenty (to chyba łączy się z moim zamiłowaniem do targów staroci). Czasem, przyglądając się im, zastanawiam się, jak można by było je wykorzystać na nowo, do czego mogły służyć, czy ich wytworzenie było konieczne i czy kiedyś elementy produktów Hasik design wylądują w podobnym miejscu, zmuszając do tych samych refleksji.
4. Jak byś opisał swoje idealne miejsce pracy?
Trudno mi jest wyobrazić, gdzie dokładnie by to było – życie to jedna wielka podróż. To miejsce musiałoby mnie zainspirować. Jasna pracownia w historycznej tkance połączona z showroomem do ekspozycji produktów oraz miejscem spotkań – to odpowiadałoby mi najbardziej.
5. Jakie masz plany na przyszłość?
Radości i satysfakcji z tego, co robię, nie chciałbym zmieniać na nic innego. Liczba projektów wnętrzarskich, którymi obecnie się zajmuję, jest optymalna. Mogę dać z siebie wszystko, dzięki czemu wnętrza są autentyczne, dopracowane a odbiorcy projektów zadowoleni. Największą aktualną zmianą jest powiększenie zespołu z jednoosobowego hasik_design na hasik_design_studio. Chcę skupić się na wytwarzaniu i sprzedaży autorskich produktów w taki sposób, aby mogły dotrzeć do większego grona. Dobry projekt, ponadczasowe formy i wysoka jakość materiałów. Z tym chciałbym, aby była kojarzona moja marka.
Konsekwentnie podążam za tym, co otrzymuję. Niektóre tematy same przychodzą, kiedy chcą. Wyłapuję i wyciągam z nich to, co najlepsze.