Dom Kultury na kempingu Chałupy 6 – rozmawiamy z twórczyniami przestrzeni
Półwysep Helski obfituje w atrakcje, szczególnie te związane z otaczającym go Bałtykiem. Co jednak, gdy pogoda nie pozwala na komfortowe oddawanie się opalaniu i sportom wodnym? Wtedy na scenę wkracza Dom Kultury na kempingu Chałupy 6, gdzie można spędzić czas w równie atrakcyjny sposób. Jak szybko się przekonacie, odwiedzając to miejsce – nie tylko podczas deszczu.
Autor: JS
Zdjęcia: Julia Borkowska-Kiss (portret), Invest Komfort
O tej niebanalnej przestrzeni porozmawialiśmy z jej twórczyniami – Kamilą Suszek i Natalią Grzegórską.
Dom Kultury na kempingu to bardzo oryginalny pomysł.
W zeszłe lato spędzałyśmy w nim dużo czasu wraz z naszymi przyjaciółmi. Dużo rozmawialiśmy o potencjale tego miejsca i w jaki sposób można by było je rozwinąć, ponieważ wiele osób nawet nie miało pojęcia o tym, że takie miejsce funkcjonuje w przestrzeni kempingu. To, co nas zainspirowało, to przede wszystkim ludzie i ich potrzeby. Brakowało na kempingu przestrzeni, która pozwalałby na odpoczynek czy alternatywę na deszczowe dni dla mieszkańców czy pracowników kempingu.
Dlaczego na miejsce swojej działalności wybrałyście akurat Chałupy 6?
Chałupy i Szóstka są jak nasz drugi dom, ponieważ spędzamy tutaj prawie połowę roku. Przez ostatnie kilka sezonów Kama przyjeżdżała jako tatuatorka z ekipą Corner Tattoo Shop, natomiast Natka obsługuje biuro Surfingowego Klubu Sportowego na Chałupy 6. To Chałupy i ludzie dały nam możliwość zrealizowania swojego pomysłu. Nie wiemy, czy w innym miejscu taki projekt miałby sens. My, przebywając tutaj na kempingu, chciałyśmy dołożyć jakąś cegiełkę do rzeczy, które już funkcjonują i zrealizować pomysł, który gdzieś tam się tlił. Chciałyśmy, by powstało fajne miejsce dla ludzi w centrum kempingu, ale również dla siebie i przyjaciół.
Jak wyglądały początki tego projektu? Wszystko szło jak po maśle, czy musiałyście stawiać czoła przeciwnościom?
Wszystko zaczęło się od pomysłu spisanego w przyczepie w zeszłe wakacje. Nie miałyśmy w zasadzie pojęcia, jak to wszystko dalej się potoczy. Przygotowałyśmy bazę pomysłów i zrobiłyśmy prezentację „w razie czego” z nadzieją, że może ją kiedyś komuś pokażemy. To, co wydarzyło się później, do tej pory jest dla nas pewnego rodzaju zaskoczeniem, bo chyba nie sądziłyśmy, jak szybko mogą się spełnić nasze plany. Odważyłyśmy się zrobić krok i opowiedzieć o tym, jak wyobrażamy sobie to miejsce, a efekt naszej pracy można zobaczyć teraz.
Jednak nie udałoby nam się bez ludzi, którzy od początku byli z nami, bez Tadeusza i Macieja, którzy poświęcili nam czas, zaufali i uwierzyli w ten pomysł. Bez przyjaciół, którzy nas dopingowali, dzielili się pomysłami i pomagali na każdym etapie, czasem z kawką i czymś do jedzenia, a czasem do późnych godzin wieczornych, skręcając z nami meble czy malując płot. Równie ważne było wsparcie naszego partnera Invest Komfort, który między innymi pomógł finansowo w urzeczywistnieniu naszej wizji.
Wiele było chwil zwątpienia czy potknięć, ponieważ to pierwszy raz, gdy robimy coś wspólnie, we dwie, ale zgodnie możemy stwierdzić, że nie chciałybyśmy robić tego z nikim innym.
Przyjaźnimy się, więc to z pewnością napędziło ten projekt i odwrotnie.
Program Domu Kultury jest różnorodny – odbywają się tu warsztaty, spotkania, targi. Jakim kluczem dobieracie tematy wydarzeń i prowadzących?
Dom Kultury, jak wszystkie projekty na Chałupach 6, jest tworzony z myślą o ludziach i dla ludzi. Planując tegoroczne działania, najpierw pytałyśmy osoby, które spędzają tutaj lato – czego najbardziej potrzebują?
Dodatkowo, w pierwszej kolejności do współpracy zaprosiłyśmy ludzi, których znamy. Otacza nas wiele inspirujących i kreatywnych osób, które robią jakościowe rzeczy i chciałyśmy to zaimplementować. Klaudia Rafalska odpowiedzialna jest za nową identyfikację wizualną i logo, Julka Borkowska-Kiss wykonała dla nas pierwsze zdjęcia i z aparatem towarzyszy nam do teraz. W naszym projekcie mocno rezonuje Gdynia, dlatego w naszym harmonogramie pojawiły się takie pozycje, jak warsztaty wokalne z Dominiką Wiśniewską, która prowadzi panele muzyczne w gdyńskim Fyrtlu, czy warsztaty DJ-skie z DJ ODMĘ.
Ponadto projekt stał się dla nas pretekstem do tego, by zaprosić do współpracy ludzi, których prace obserwujemy od dłuższego czasu i których stylistyka była inspiracją do tego, co chciałyśmy zaprezentować w Domu Kultury. Tak powstał chociażby plakat „DOMÓWKA” promujący otwarcie Domu Kultury, zaprojektowany przez Przemka Sokołowskiego, oraz wystawa jego plakatów podczas tego wydarzenia.
Wspomniałyście, że projekt swoim patronatem objął trójmiejski deweloper Invest Komfort. W jaki sposób współpraca z marką wpłynęła na rozwój przestrzeni?
Znacząco. Dzięki wsparciu partnera mogliśmy wyremontować przestrzeń Domu Kultury według naszego projektu, tak żeby nadać jej domowy klimat. Przearanżowaliśmy główne pomieszczenie, wydzielając strefę do pracy czy relaksu. Udało nam się zmienić funkcję drugiego pomieszczenia i powiększyć ofertę miejsca. Mamy też nowy taras, ze stolikami i leżakami do odpoczynku, co z pewnością otworzyło tę przestrzeń i z którego chętnie korzystają nasi goście.
Jednak to nie wszystko, ponieważ wspólnie przygotowaliśmy cykl warsztatów letnich i spotkań pod patronatem Invest Komfort. Jednym z większych wydarzeń, które razem stworzyliśmy, są pierwsze Targi Designu organizowane u nas na kempingu. Chyba na całym Półwyspie Helskim nie było wcześniej podobnego eventu. Celem wydarzenia było zaproszenie lokalnych rzemieślników oraz wystawców zajmujących się rękodziełem. Wpletliśmy też w to grono twórców bliskich naszej społeczności, w tym shaperów desek i chłopaków od vintage rowerów.
Kolejną warto wspomnienia wspólną inicjatywą jest biblioteczka Domu Kultury wraz z wypożyczalnią. Za selekcję książek odpowiadają Filip Springer i Mariusz Szczygieł. Nasi goście na czas wakacji mogą założyć u nas kartkę biblioteczną i wypożyczać książki przez całe lato.
Jakie są Wasze ulubione pozycje dostępne w kolekcji?
Kama na co dzień zajmuje się architekturą, więc najbliżej jest jej do twórczości Filipa Springera, o którym wszyscy opowiadali na studiach i którego mogliśmy gościć na deskach naszego Domu Kultury. Myślę, że na szczególną uwagę zasługują jego reportaże „Źle urodzone. Reportaże o architekturze PRL”.
Widać, że miejsce sprzyja integracji lokalnych mieszkańców, turystów i bywalców Chałup. Co, Waszym zdaniem, sprawia, że Dom Kultury łączy ludzi?
Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie – to miłe, że ludzie zaglądają i dopytują, czy można u nas posiedzieć, ponieważ to było głównym celem naszego projektu. Zależało nam, żeby każdy mógł czuć się tu jak w domu, więc starałyśmy się postawić na różnorodność.
Stworzyłyśmy strefę co-workingową z dobrą kawką z przelewu dla osób pracujących, przestrzeń do odpoczynku z książką i planszówkami, wspomnianą już biblioteczkę. Oprócz tego można u nas pograć na konsoli lub w ping-ponga. Główną osią naszej działalności jest przestrzeń warsztatowa, która koncentruje ludzi wokół Domu Kultury.
Czy to jednorazowy projekt, czy raczej początek czegoś dłuższego?
Mamy nadzieję, że to początek. W naszych głowach i na kartkach jest zapisane jeszcze wiele pomysłów, na których realizację czekamy z niecierpliwością.