5 pytań do… artysty Błażeja Rusina
Błażej Rusin swoją karierę artystyczną zaczął od tworzenia sztuki na ulicach. Graffiti pociągało go autentycznością. Z biegiem lat zaczął kreować obrazy nie tylko na ścianach, ale również na płótnach. Obecnie specjalizuje się w post-graffiti, czyli stylu, który przenosi graffiti do kultury szeroko pojętej. Pierwsze doświadczenia artystyczne nadal mają wpływ na jego sztukę. Podobnie jak inne życiowe doznania, bo – jak powtarza – „jak się wiedzie ciekawe życie i coś autentycznie przeżywa, to materiał do pracy zawsze się znajdzie”. Z kolei dziś znalazł chwilę, aby odpowiedzieć na kilka naszych pytań.
1. W jaki sposób zaczęła się Twoja droga twórcza?
Moja droga twórcza zaczęła się tak jak u wszystkich: w dzieciństwie, z rysowania i malowania. Ja po prostu nie przestałem tego robić, za bardzo mi się to podobało. Dosyć szybko ze szkolnych zajęć plastycznych przeniosłem się na ściany, uprawiając graffiti, które później ewoluowało do profesji malarza na pełen etat. Po drodze była oczywiście ciągła edukacja: ASP, własne douczanie się i praca jako lektor na Uniwersytetach Artystycznych w pięciu krajach. Do tego masa podróży po całej Europie z wystawami, rezydencjami, wykładami.
2. Jak wygląda Twój przeciętny dzień pracy?
Wszystko zależy od tego, co jest do zrobienia, a praca malarza oferuje cały wachlarz zajęć. Są sprawy twórcze, edukacja, organizacja, komunikacja, techniczne momenty. Zwykle dzień zaczyna się rano od dobrego śniadania, espresso w zaprzyjaźnionej kawiarni, plan działań i akcja. Do tego dochodzi aspekt miejsca pracy, bo w Poznaniu prowadzę dwie pracownie, jedną czystą, a drugą bardziej eksperymentalną. Działam też kolaboracyjnie w różnych krajach, więc mam możliwość pracowania w studio innego artysty lub na ścianach, a to już wymaga trochę innej organizacji – choć espresso musi być!
3. Skąd czerpiesz inspiracje?
Jak się wiedzie ciekawe życie i coś autentycznie przeżywa, to materiał do pracy zawsze się znajdzie. Najtrudniej dostrzec to, co mamy najbliżej, a praca malarza to przede wszystkim obserwacja, długa, wnikliwa, skłaniająca do refleksji. Interesuje mnie również teoria sztuki, historia i techniczne zagwozdki, to też zawsze coś wnosi. Mój konik to post-graffiti, czyli ewolucja pojęć z zakresu subkultury graffiti do kultury szeroko pojętej. Z tego wyrosłem i fajnie, że to dalej się rozwija.
4. Jak byś opisał swoje idealne miejsce pracy?
Miejsce to lokacja naznaczona jakąś ludzką działalnością, bez humanistycznego wątku to tylko lokacja. Z tej perspektywy dobieram, odnajduję się, adaptuję miejsca pracy. Może to być plener na łonie natury, opuszczony budynek, pracownia moja lub innego artysty, przestrzeń galerii, instytucji lub aula wykładowa. Czasem hala lotniska, hotel lub kawiarnia. Wszędzie jestem w stanie się odnaleźć i coś zrobić, jeśli tylko coś ciekawego się tam dzieje.
5. Jakie masz plany na przyszłość?
Moje plany na przyszłość zawsze organicznie wyrastają z bieżącej pracy. To mi daję jasną i klarowną perspektywę działania w profesji, która jest nieprzewidywalna. Po ASP bałem się, że nie będę mógł malować, bo tak ułoży się życie. Z czasem zrozumiałem, że życie życiem, a malować się chce! Bycie malarzem to nie do końca wybór, a raczej diagnoza. Tam, gdzie ten wybór jest, wybieram malarstwo.