Michał Grzegorzek i "Ghost Rider": wywiad z kuratorem wystawy w Zachęcie
20 listopada, w sali Matejkowskiej Zachęty - Narodowej Galerii Sztuki, zaprezentowana zostanie premierowa instalacja francuskiej artystki Christelle Oyiri, znanej również jako Crystallmess. O hauntologii, duchach w Zachęcie, dramaturgii zwiedzania i technooperze, z kuratorem wystawy Michałem Grzegorzkiem rozmawia Irena Mrozek.
Autor: IM
Zdjęcia: Zdjęcie główne: Karolina Zajączkowska
Tytuł “Ghost Rider” jest bardzo pojemny. Jak Christelle Oyiri interpretuje tę postać? Czy to ona sama jest „jeźdźcem” nawigującym po przeszłości, czy to raczej metafora sił i historii, które bada w swojej twórczości?
Wystawa “Ghost Rider” jest przede wszystkim hołdem dla pionierów muzyki elektronicznej – w większości czarnoskórych artystów wywodzących się z klasy robotniczej, których wkład w rozwój światowej kultury dźwięku został w dużej mierze pominięty przez przemysł muzyczny. To oni stworzyli fundament gatunków takich jak house, techno czy garage, a jednak ich nazwiska często pozostają nieznane. Jak pisała Hélène Cixous: Every pioneer is condemned to walk in the wilderness… Artystka odczuwa potrzebę przywrócenia im należnego miejsca w historii, łącząc sztukę współczesną z nowymi technologiami.
Tytuł “Ghost Rider” odnosi się także do utworu z albumu “Suicide”, w którym Alan Vega przemierza samotnie nocne drogi amerykańskiej prowincji. Ten intensywny, surowy i niepokojący utwór był dla Oyiri ważnym punktem odniesienia - chciała stworzyć pracę, które podobnie jak tamta kompozycja, pozostaje w ruchu, jest otwarta i pełne napięcia.
Christelle Oyiri to artystka interdyscyplinarna, znana zarówno ze sceny muzycznej, jak i artystycznej. Jak jej praktyka DJ-ska i producencka wpływa na język wizualny, który zobaczymy w Zachęcie? Jak te dwa światy – klubu i galerii – przenikają się na wystawie?
Muzyka jest dla Christelle Oyiri punktem wyjścia w niemal każdym projekcie. Ma dla niej charakter emancypacyjny i autobiograficzny, a jednocześnie wiąże się z głębokim researchem poświęconym czarnym diasporom i ich kulturze. Jako dziecko Oyiri marzyła, by zostać archeolożką – i w jej sztuce rzeczywiście widać podobną, nieposkromioną ciekawość: potrzebę odkrywania, przywracania przeszłości i wydobywania ukrytych historii. Jej „narzędziem archeologicznym” jest muzyka, co jest niezwykle fascynujące – artystka w bardzo plastyczny sposób wykorzystuje dźwięk do opowiadania historii afrykańskiej i karaibskiej diaspory. Niezależnie od tego, czy posługuje się muzyką klubową, rapem – który traktuje jako formę aktywizmu – czy eksperymentalnym dźwiękiem, muzyka zawsze pozostaje w centrum jej artystycznych zainteresowań. Nawet gdy nie jest obecna dosłownie, czuć jej puls pod powierzchnią prac. Ponieważ Oyiri nie ukończyła tradycyjnej akademii sztuk pięknych, jej podejście do tworzenia wystaw jest nieszablonowe – zarówno pod względem tematu, jak i używanych mediów czy sposobu budowania atmosfery. Myślę, że takie szerokie, otwarte myślenie o sztuce – która mieści w sobie dzień i noc, galerię i klub a więc przekracza tradycyjne granice – jest bliskie idei BMW Art Club.
Pojęcie „hauntologii” opisuje przeszłość, która nie chce odejść. Jakie „duchy” – estetyczne, polityczne, kulturowe – Christelle Oyiri „wywołuje” w swoich pracach?
Oyiri przywołuje duchy zapomnianych pionierów muzyki tanecznej – twórców, których eksperymenty stały się fundamentem współczesnej muzyki elektronicznej, a mimo to zostali wymazani z jej historii. Ich estetyka i idee są dziś szeroko wykorzystywane, lecz rzadko im przypisywane. Artystka pyta, jak można przywracać te marginalizowane narracje i jak technologia może służyć wspólnocie, a nie wykluczeniu - oraz w jaki sposób praca z przeszłością może służyć wyobrażaniu sobie demokratycznej przyszłości.
Kuratorstwo to także praca z przestrzenią. Jak wraz z artystką przełożyliście ten multimedialny, zmysłowy świat na architekturę Zachęty?
Zachęta jest idealnym miejscem, by opowiadać o duchach! A mówiąc poważnie - ten XIX-wieczny „pałac sztuki”, a szczególnie sala Matejkowska, tworzy niezwykle ciekawy kontekst historyczny dla wystawy. Spektakularność, z którą kojarzymy Matejkę, świetnie współgra z projektami opartymi na performatywności. Wystawa Christelle Oyiri znacząco odbiega od tradycyjnego modelu ekspozycji z pracami zawieszonymi na ścianach. Artystka stworzyła “czasową dramaturgię zwiedzania”, w której w określonych momentach aktywują się rzeźby, projekcje wideo, światło i dźwięk. W efekcie przestrzeń Zachęty przekształca się w coś na kształt technoopery - doświadczenia, które bardziej angażuje zmysły niż poddaje się biernej kontemplacji. Myślę, że ten rodzaj emocjonalnego i zmysłowego porwania widzów byłby bliski samemu Matejce - choć korzystali z zupełnie innych technologii, zarówno on, jak i Oyiri operują spektaklem, by opowiadać o tym, co niewidzialne.
Twórczość Oyiri dotyka tematów tożsamości, dziedzictwa, traumy i pamięci postkolonialnej. Czy ta wystawa ma widza zaniepokoić, czy raczej działać terapeutycznie?
Crystallmess nie rekonstruuje przeszłości nostalgicznie. Jej perspektywa jest afrofuturystyczna - łączy elementy historii z technologią, sztucznymi dźwiękami i narracjami spekulatywnymi, by wyobrażać sobie przyszłość czarnej diaspory. Wystawa z jednej strony upamiętnia, ale z drugiej pyta: co możemy zrobić z tą pamięcią, by stała się narzędziem zmiany.
Jakie prace artystki zobaczymy w Warszawie? Co stanowi oś wystawy?
Zobaczymy wyjątkową serię rzeźb, którą artystka przygotowała dla Tate Modern w Londynie przy okazji swojej indywidualnej wystawy otwierającej nowy projekt tej instytucji zatytułowany Infinitive Commission. W ramach tego programu prezentowani są innowacyjni artyści kształtujący przyszłość sztuki.
Prace Oyiri to odlewy z brązu przedstawiające jej ciało w różnych formach transformacji. To pierwszy raz, kiedy artystka pracowała z tym materiałem, a efekt jest naprawdę imponujący. Widać w nich niezwykłą lekkość i poczucie zabawy, z jakim podchodzi do tak klasycznego tworzywa. Odlewy, umieszczone na kolumnach-głośnikach, odnoszą się do presji samodoskonalenia i przemocy wpisanej w kulturę wizualną. Łączą estetykę parkietu tanecznego z obrazem ciała rozczłonkowanego przez kapitalizm, zawieszonego między pożądaniem a wymazaniem. Projekt Ghost Rider rozwija ten wątek. Podczas gdy w londyńskiej wystawie artystka badała, w jaki sposób ciała są przetwarzane i zamieniane w towar, w Zachęcie koncentruje się na tych, których obecność została wymazana, a ciała uczyniono niewidzialnymi. Temat ten podejmuje nowa rzeźba przygotowana specjalnie na wystawę – widmowa konsola DJ-ska, która zamyka serię brązów, a zarazem nadaje im nowe znaczenia. Rzeźbom towarzyszyć będzie również projekcja wideo.
Czy jest praca, która była punktem wyjścia dla wystawy?
Nowa rzeźba Ghost Rider stanowi materialne centrum wystawy, ale równie istotny jest jej efemeryczny aspekt, czyli instalacja łącząca dźwięk, światło i obecność publiczności. W sali matejkowskiej zostaną umieszczone sensory, które przekształcą ruchy widzów w impulsy dźwiękowe i świetlne. Publiczność będzie mogła wpływać na muzykę wystawy – nie zmieni tempa, ale za każdym razem soundscape będzie nieco inny. Dzięki temu widzowie aktywnie współtworzą ekspozycję, co jest kluczowe dla odbioru pracy Oyiri - uczestnictwo zastępuje bierną obserwację. Ten interaktywny charakter nawiązuje do kultury klubowej, z której artystka czerpie inspirację.
Jak twórczość Christelle Oyiri, artystki o afrokaraibskich korzeniach, tworzącej w Paryżu, rezonuje z kontekstem Zachęty i polskiej publiczności? Czy ta konfrontacja wnosi, Pana zdaniem, nowe, nieoczywiste znaczenia dla obu stron?
BMW Art Club, który mimo że wyrasta z lokalnego gruntu, jest projektem o tematyce międzynarodowej. Mapuje Polskę w szerszym, światowym kontekście i odpowiada na zainteresowania publiczności mieszkającej w kraju, nie tylko w obszarze sztuki, ale także technologii. Sąsiedztwo innych wystaw w Zachęcie, na przykład „O czym wspólnie marzymy? Globalne związki — porzucone przyjaźnie”, pokazuje rosnące zainteresowanie polskiej publiczności tematami internacjonalistycznych relacji. Wątki afrykańskie i karaibskie, obecne w praktyce artystki, są polskiej publiczności znane także z parkietów tanecznych w klubach oraz z festiwalu Unsound, który eksploruje i celebruje muzykę i gatunki wcześniej znane jedynie nielicznym, np. bywalcom festiwalu Nyge Nyge.
Dla Christelle klub jest przede wszystkim spotkania i odnajdywania wspólnoty. Taką przestrzenią może być także współczesne muzeum, galeria sztuki, ale także zaawansowana technologia. Dlatego zapraszamy do odbioru wystawy nie tylko w sposób intelektualny, ale także całym otwartym ciałem.
Michał Grzegorzek
Absolwent Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Kurator wystaw, redaktor, autor tekstów i publikacji o sztuce współczesnej, producent wydarzeń artystycznych. Na stałe związany z Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie, współpracował m.in. z Nowym Teatrem w Warszawie, CAC Vilnius i Walker Art Center w Minneapolis. Interesują go działania na styku sztuk wizualnych i performatywnych oraz eksperymentalne formaty wystawiennicze. Od 2022 roku współtworzy Kem Szkołę w Warszawie.