Od globtroterki do artystki na pełen etat. Poznajcie Evę Hendriks
Pochodząca z Holandii artystka Eva Hendriks zamiłowanie do sztuki odziedziczyła po matce, która pisała poezję, rysowała i malowała. Od najmłodszych lat Eva miała dwa marzenia: podróżować po świecie i pójść do szkoły artystycznej, by zostać artystką lub projektantką mody. „Zawsze byłam bardzo kreatywna i chciałam znaleźć sposób, aby na tym zarabiać” – mówi.
Ostatecznie jej droga do zostania artystką była dosyć kręta. Po osiągnięciu dorosłości przez ponad dekadę mieszkała w wielu odległych od siebie zakątkach świata: w Antigui (w Gwatemali), Barcelonie, Bangkoku czy Szanghaju. Choć sztuka nie była jej codziennym zajęciem zawodowym, regularnie uczęszczała na kursy i warsztaty prowadzone przez lokalnych rzemieślników, którzy uczyli ją różnych dziedzin rękodzieła. Nigdy jednak nie przestała rysować i malować.
Kiedy wróciła do Holandii, skupiła się na pracy w branży nieruchomości, co popchnęło ją do pracy ze stalą, piaskiem, drewnem i żywicą. „Będąc w ciąży z piątym dzieckiem, zdałam sobie sprawę, że sztuka stała się nieodłączną częścią mojego życia. W tym chaotycznym okresie była moim medium do poruszania się w świecie, który wydawał mi się przytłaczający zarówno w najlepszy, jak i najgorszy sposób. Bycie artystką było zarówno wyborem, jak i czymś, co zawsze było częścią mojego życia. Decyzja o rezygnacji z pracy w nieruchomościach była bardzo prosta, bo nadszedł właściwy moment. Było to trzy lata temu” – opowiada Eva.
Jej znakiem rozpoznawczym stały się duże, monochromatyczne dzieła ścienne, które wyróżniają się wypukłą fakturą o organicznej formie. Swoje prace wykonuje z naturalnych surowców: tynku, drewna, stali i piasku. Nadaje im neutralne, spokojne barwy, które kojąco wpływają na odbiorców.
Inspiracje najczęściej czerpie ze swoich licznych podróży. „Gdy mieszkałam w wielkich miastach, takich jak Szanghaj, potrafiłam wyciszyć się w czasie największego ruchu. Siedząc pośród tysięcy mijających mnie ludzi, skupiałam się na drobnych szczegółach, tworząc w tym chaosie ochronną bańkę. Niektóre prace symbolizują to dostrzeganie piękna w szczegółach w momencie przytłoczenia” – opowiada artystka.
Dzieła Evy Hendriks są jak lustro – odzwierciedlają zarówno jej doświadczenia, jak i zamiłowanie do subtelnych kształtów.
Pracę nad projektem zaczyna od szkicowania, co pomaga jej opracować pomysł. Kolejna faza to dobór materiałów. „Każda kolekcja moich prac reprezentuje równowagę między początkowym szkicem a tym, jak bardzo mogę kontrolować materiał, z którym pracuję” – mówi Eva.
Jej 80-metrowe studio mieści się w Nijmegen w Holandii. „Pracuję rano” – podkreśla. „Po południu zajmuję się dziećmi. A potem wracam do pracy, gdy dzieci śpią, do północy, a często dużo później. Przestrzeń, w której pracuję, jest jak drugi dom”. Nic więc dziwnego, że wnętrze pracowni Evy oddaje jej słabość do naturalnych barw i organicznych form.