Gdańskie mieszkanie pełne kolorów. Świetna aranżacja 33-metrowej przestrzeni!
Mieszkanie, które dziś Wam przedstawiamy, znajduje się na gdańskim osiedlu, które słynie z ascetycznej architektury, na którą składają się białe elewacje, powtarzalny rytm okien oraz nieskomplikowana bryła. Monotonny widok za oknem wygenerowany przez neutralną zabudowę sąsiednią sprawił, że Marta Pietruszyńska i Radosław Standara z pracowni nodo architekci postanowili nadać mieszkaniu wyrazisty wygląd.
Ten lokal o powierzchni 33 m2 składa się z 29-metrowego pomieszczenia wielofunkcyjnego oraz 4-metrowej łazienki. Od początku miało być przeznaczone na najem długoterminowy.
Inwestor dysponował ograniczonymi środkami na realizację w wysokości 2000 zł/m2 brutto (budżet na realizację pod klucz). Zaznaczył również, że nie dopuszcza wprowadzania zmian budowlanych lub instalacyjnych, które znacząco wpłynęłyby na budżet lub harmonogram.
Jednocześnie zarówno inwestorowi, jak i architektom zależało na jakościowym wykończeniu i niepowtarzalnym charakterze. Ze względu na przeznaczenie mieszkanie musiało charakteryzować się łatwością utrzymania, wytrzymałością materiałów oraz łatwością odświeżania pomiędzy najemcami.
Podstawą projektu przy tak ograniczonych możliwościach był dobrze opracowany plan funkcjonalny. Mieszkanie zostało podzielone na strefę dzienną (funkcje: wiatrołap, salon, kuchnia i jadalnia) oraz nocną (funkcja sypialna oraz biurko). Każdą strefę wyróżniono wykończeniem ścian i kolorystyką.
Strefa nocna została optycznie oddzielona od strefy dziennej malowaniem ścian i sufitu w kolorze brudnego różu. Dodatkowo może zostać wydzielona mobilnym parawanem, co daje poczucie prywatności oraz możliwość jednoczesnego korzystania z sypialni i strefy dziennej. W tej części stoją pojemna szafa oraz biurko, które może służyć do nauki, pracy albo jako toaletka.
Salon został zorganizowany tyłem do części sypialnej, dzięki czemu, spędzając czas na kanapie, nie widzimy prywatnej strefy z łóżkiem. Do salonu przynależy fragment ściany zaznaczony czerwono-białą tapetą z linearnym deseniem. W salonie znajduje się najintensywniejszy pod względem koloru mebel, czyli czerwona komoda.
Na granicy pomiędzy salonem a zlokalizowaną w narożniku kuchnią stanął stół jadalniany z dwoma krzesłami. „Dobraliśmy stół, który po rozłożeniu może pomieścić 6 siedzących osób. Zależało nam na umożliwieniu użytkownikom organizowania spotkań towarzyskich w wygodnych warunkach” – mówią Marta Pietruszyńska i Radosław Standara.
Kuchnia ma układ litery L z szachtem wentylacyjnym w narożniku. Na dłuższym boku stworzono blat kuchenny, zaś pod nim szafki, piekarnik, zmywarkę oraz śmietniki. Nad blatem zawisła zabudowa szafkami pod sam sufit. W szafkach ukryto kuchenkę mikrofalową oraz wyciąg z kanałem. Krótsze ramię kuchni jest całkowicie zabudowane i ukrywa szafki, szuflady oraz lodówkę z zamrażarką.
Pomimo niewielkiej liczby modułów kuchnia jest bardzo pojemna. Dłuższy bok kuchni znajduje się na tej samej ścianie co salon, dlatego użyto w nim neutralnej bieli. Kolorystycznym nawiązaniem do salonu są uchwyty szafek. Krótki bok kuchni jest polakierowany na błękitno i ma delikatne frezowania, które dodają mu wyjątkowości. Te zabiegi miały również uzasadnienie ekonomiczne. Pozwoliły ograniczyć koszty realizacji kuchni. Biało-błękitna kuchnia ma za zadanie odbijać światło padające z okien i rozjaśniać pomieszczenie.
Strefa wejściowa zlokalizowana jest pomiędzy krótką ścianą w kuchni zbudowaną przez dewelopera oraz zaprojektowaną szafą. Szafa ukrywa elementy techniczne (tablica bezpieczników i skrzynka multimedialna), przechowuje odzież wierzchnią oraz sprzęty domowe (np. odkurzacz, deska do prasowania, suszarka). Architekci zrezygnowali z zewnętrznego wieszaka, aby uniknąć wrażenia nieładu.
W łazience lokalizacja sprzętów pozostała zgodna z projektem dewelopera w odpowiedzi na prośbę inwestora o nieprzerabianie instalacji wodno-kanalizacyjnej. Z tej samej przyczyny nie wymieniono grzejników. Architekci zadbali o miejsca do przechowywania – szafki nad miską ustępową, pod umywalką oraz półki w powstałej wnęce obok toalety. Szafka umywalkowa jest częściowo podcięta, co umożliwia swobodne korzystanie z pralki.
„Chcąc skupić uwagę na części z umywalką, największy akcent kolorystyczny zdecydowaliśmy się położyć na lustrze. Zastosowaliśmy rozwiązanie wyraziste a jednocześnie ekonomiczne – wykleiliśmy część lustra pomarańczową folią” – opowiadają architekci.
Kluczem do stworzenia wyjątkowej i zaprojektowanej przestrzeni przy ograniczonym budżecie było podzielenie wyposażenia na tło oraz akcenty. Architekci wybierali elementy tła bardziej budżetowe (np. stół), decydowali się na bardziej ascetyczne projekty mebli (szafa w przedpokoju, białe szafki kuchenne), wykorzystywali materiały, które były dostępne w okazyjnych cenach (płytki).
To umożliwiało stworzenie elementów przykuwających wzrok oraz zastosowanie droższych materiałów. Widać to w błękitnych frontach kuchennych, różowo-sklejkowej szafie oraz wezgłowiu ze sklejki. Ponadto we wnętrzu znalazły się meble, które mają prostą estetykę, ale zrobione są z drewna lub pokryte fornirem drewnianym (biurko, krzesła).
„Zależało nam na użyciu naturalnych materiałów, które dają poczucie ciepła, a kontakt z nimi działa odprężająco na użytkowników przestrzeni. To wszystko dopełniliśmy dodatkami w intensywnych kolorach, które nawiązują do bieżących trendów zarówno architektonicznych, jak i modowych. Mieszkanie utrzymane jest w większości w pastelowych, zgaszonych barwach. Kilka elementów podkreśliliśmy wyjątkowo mocno po to, by nadać im odpowiednią rolę organizacji przestrzeni” – dodają architekci.
Wyjątkowość przestrzeni nadają elementy stworzone specjalnie dla tego wnętrza. Lampy wiszące do salonu oraz sypialni architekci zaprojektowali i stworzyli własnoręcznie. Lampy BLOKI zbudowane są z ręcznie formowanych elementów glinianych, drewnianych toczonych brył oraz elementu nowoczesnego – dysków z pleksi.
„Marta namalowała również obrazy, które dodają wnętrzu indywidualnego charakteru a ich kolorystyka stanowi kontrast do tła. Dopełniają przestrzeń – szczególnie w części sypialnej” – podkreśla Radosław Standara.