Jej portret. Najnowsza realizacja Anny Koszeli to definicja współczesnego luksusu
Dobry architekt wnętrz jest jak psycholog. Stara się zrozumieć potrzeby swoich klientów, projektując wnętrza w pełni dopasowane do ich osobowości i stylu życia. Jednak najlepszy idzie o krok dalej i niczym artysta-malarz tworzy portret właścicieli, doskonale wczuwając się w ich emocje i oddając artyzm ich duszy. Do tych ostatnich niewątpliwie należy Anna Koszela, która poprzez swoje realizacje, odmalowuje wewnętrzny świat przyszłych mieszkańców. Tak było i w tym przypadku.
Claudia jest młodą, ciekawą świata dziewczyną. Subtelna i delikatna skrywa w sobie rockową duszę buntowniczki, z którą w parze idzie silny charakter. Taka też jest jej prywatna przestrzeń do życia – wnętrze 230-metrowego apartamentu, urządzonego w odrestaurowanej kamienicy w centrum Warszawy. Zanim jednak luksusowo urządzone pomieszczenia nabrały realnego kształtu, Claudia długo zastanawiała się nad tym, jak mają one finalnie wyglądać. Szukając inspiracji na Instagramie, odnalazła projekty architektki Anny Koszeli, w pełni oddające historyczny koncept, niepozbawione przy tym nowoczesnego sznytu. Od razu zrozumiała, że to jest to. W przekonaniu tym, utwierdziło ją spotkanie z projektantką, z którą młoda właścicielka od pierwszej chwili poczuła wspólne flow.
- Z Claudią od razu odnalazłyśmy wspólny język. Połączyła nas miłość do historycznych konceptów aranżacyjnych, wysokiej jakości materiałów i luksusu. Było jednak w tym wszystkim coś więcej, niż tylko wspólna fascynacja klasyką, wnętrzami eleganckimi, z nowoczesnym wydźwiękiem. Myślę, że jest to taka siła kobiecości, wspólna energia dwóch silnych, ale wrażliwych na piękno osobowości… To była dla mnie także ogromna przyjemność projektowanie właśnie dla kobiety - młodej, ambitnej, niezwykle ciekawej. I to właśnie przez ten wspólny dialog, energię, kobiecość tego wnętrza, jest mi ono szczególnie bliskie – opowiada architektka wnętrz Anna Koszela.
Praca nad projektem i jego realizacją do najprostszych nie należała. Wyzwanie stanowiła już 230-metrowa przestrzeń, przeznaczona wyłącznie dla jednej osoby, którą przede wszystkim trzeba było wizualnie domknąć. Do tego doszła niestandardowa wysokość wnętrz, typowa dla historycznych kamienic. Anna Koszela poradziła sobie jednak z tymi problemami wyśmienicie.
We wnętrzach pojawiły się ciemne, nasycone kolory, które pomagają optycznie domknąć przestrzeń. Architektka wybrała je wspólnie z inwestorką, która poprzez zdecydowaną paletę barw chciała wyrazić swą „gotycką” duszę. Claudia na co dzień współpracuje z jedną z najbardziej popularnych rozgłośni rockowych w Polsce. Czerń, ciemne szarości, bordo czy turkus nie burzą jednak luksusowego i bardzo szykownego charakteru wnętrz. Wręcz przeciwnie, stanowią znaczące tło dla klasycznego wystroju, inspirowanego stylem paryskich kamienic.
- Przedwojenna Warszawa była imponującym, tętniącym życiem miastem, które wyróżniało się na tle europejskich stolic. Miała swój niepowtarzalny klimat. Nie bez powodu nazywana była Paryżem Północy. I właśnie ten klimat z okresu świetności miasta starałam się uchwycić we wnętrzu kamienicy położonej w jej sercu – tłumaczy Anna Koszela.
Pomogły w tym naturalne, tradycyjne materiały – drewno w pięknym ciemnym wybarwieniu i kamień, który ułożono m.in. na podłodze w kuchni w charakterystyczną szachownicę. Wspomniana podłoga, która pojawiła się tu na specjalne życzenie klientki, wymagała bardzo precyzyjnych robót kamieniarskich. Podobnie jak gipsowe sztukaterie, wykonane niczym koronki i równie kunsztowny paneling. Wymagające były także charakterystyczne łuki oraz ręcznie malowane sufity, w tym złocony tradycyjną metodą pisania ikon sufit w kuchni, które w efekcie plastycznie zmiękczyły przestrzeń. To wszystko sprawia, że duch minionej epoki już tutaj ciągle żywy. Jednak najlepiej oddaje go rzemiosło, które w tym projekcie gra pierwsze skrzypce.
- Ze względu na niestandardową wysokość wnętrz wszystkie meble zostały wykonane na zamówienie według mojego autorskiego projektu. Meble ze sklepu by były po prostu za małe. Nie oddawałyby też tego subtelnego, klasycyzującego charakteru wnętrz, na którym mi i Claudii bardzo zależało. Musiały więc być wyjątkowe i szyte na miarę – tłumaczy architektka Anna Koszela.
– Przy ich powstawaniu nie wyobrażałam sobie współpracy z nikim innym niż Manufaktura Wirchomski. Pracownia niejednokrotnie już wykazała się niezwykle sprawnym rzemiosłem, sztuką stolarską i ślusarską, wykonując meble mego projektu. Współpraca z rzemieślnikami to jest praca nad każdym detalem, nad profilem takich elementów, nad proporcjami. I tutaj właśnie wyzwaniem było to, że ten apartament był duży - wysoki i rozległy i te proporcje musiały usiąść w tym wnętrzu – dodaje architektka.
Poza tradycyjnymi, drewnianymi zabudowami stałymi, jednak o niestandardowej wysokości, jak ta ze stylowymi frontami w kuchni, pojawiają się tu także meble i elementy wyposażenia wykonane z miedzi. Jak przyznaje Anna Koszela, miedź jest trudna w obróbce, ale bardzo pasuje do tego wnętrza. To ona buduje klimat. Jest miękka i plastyczna, więc też delikatna, przez co, wbrew powszechnej opinii, dodaje w tym projekcie pożądanej lekkości. Miedziane regały w salonie, czy wolnostojąca wanna w głównej łazience to prawdziwe dzieła sztuki rzemieślniczej. Przyciągając uwagę, stanowią funkcjonalny detal we wnętrzach.
Aranżacyjne detale i dekoracje także mają ogromne znaczenie w projekcie. I jak o te pierwsze starannie zadbała architektka Anna Koszela, tak na te drugie największy wpływ miała Klientka. Bo warto zaznaczyć, że w tej realizacji jest wiele pomysłów inwestorki, które architektka starała się wpisać w całą koncepcję aranżacyjną. Ta wspólna energia, doskonała komunikacja i zdolność Ani we wczuwanie się w emocje, nastoje i potrzeby Claudii zaowocowały wnętrzem, które same w sobie jest dziełem sztuki aranżacji. Dziełem pełnym kobiecej subtelności, wrażliwości i wewnętrznej siły, ale też hołdem oddanym klasycznym wzorcom i Warszawie sprzed wieku. To jednak przede wszystkim niezwykły portret kobiety namalowany kobiecą kreską.