Kobiecy azyl na Mokotowie. Odwiedzamy apartament projektu Katarzyny Szostakowskiej
Trochę paryski, trochę śródziemnomorski, ale w stu procentach kobiecy – ten 66-metrowy apartament na warszawskim Mokotowie miał stać się królestwem mamy i córki. Już na pierwszym spotkaniu z klientkami Katarzyna Szostakowska, właścicielka pracowni Kate&Co., odkryła ich zamiłowanie do pięknych przedmiotów i naturalnych materiałów. Zaprojektowała dla nich eleganckie wnętrze, w którym na pierwszy plan wysuwa się surowa uroda drewna, kamienia i ceramiki.
Autor: AS
Zdjęcia: Yassen Hristov, stylizacja sesji zdjęciowej: Magdalena Chudkiewicz
„Klientka od razu wiedziała, jaki klimat ma mieć jej przyszłe mieszkanie” – opowiada o początku współpracy architektka wnętrz, Katarzyna Szostakowska. „Miło mi było zobaczyć w inspiracjach, jakie przygotowała, zdjęcia zrealizowanych przeze mnie wcześniej wnętrz”.
Zgodnie z założeniem projektu we wnętrzu miały znaleźć się sztukaterie i dekoracyjne lampy. Właścicielce zależało też na wprowadzeniu odrobiny śródziemnomorskiego klimatu, co architektka osiągnęła, dobierając materiały, o których pięknie stanowi ich naturalna niedoskonałość.
Jasnemu wnętrzu salonu przytulności dodają ciepłe odcienie – jak choćby białe drewniane żaluzje w oknach, delikatnie beżowe zasłony i sofa. Oryginalny stolik kawowy, podobnie jak konsola i stolik w korytarzu, to meble z autorskiej kolekcji Katarzyny Szostakowskiej „Living by Kate&Co”. Architektka zaprojektowała pod wymiar większość mebli, które potem wykonał stolarz – jak choćby komodę pod telewizor.
Wśród dekoracji prym wiedzie artystyczna ceramika – organiczne formy wazonów i mis autorstwa Uli Michalak i Oli Nadolny znakomicie łączą elegancję i naturalność. Mocnym akcentem w salonie jest czerń kilimu nad kanapą. Sztukaterie na ścianach, w zamyśle projektantki, mają tworzyć przestrzeń, którą z czasem pani domu będzie wypełniać pamiątkami, wspomnieniami i innymi dekoracjami. Pierwszą jest linoryt autorstwa Magdy Pawlas ustawiony na konsoli w korytarzu.
Lampy w całym mieszkaniu są z kolekcji hiszpańskiej marki Aromas del Campo. Jedynym wyjątkiem jest kryształowy żyrandol vintage nad stołem w jadalni. To ukłon w stronę zamiłowania właścicielki do antyków. W jego poszukiwanie zaangażowały się wszystkie trzy panie – długo przeczesywały antykwariaty i targi staroci, aż w końcu znalazły odpowiedni w Broniszach.
Do sztukateryjnej rozety nad żyrandolem nawiązują kinkiety przywodzące na myśl rozchodzące się na wodzie kręgi fal. To one prowadzą w głąb wnętrza. „Pierwszy wita nas przy wejściu, drugi jest dalej w przedpokoju, a trzeci już w salonie” – podkreśla projektantka.
Zaokrąglenia widzimy też w sypialniach – choćby w formie zagłówków łóżek. Tę większą pani domu oddała do dyspozycji córce, aby mogła wygodnie uczyć się przy dużym biurku. „Dostałam pełną zgodę, aby jej pokój nie był sztampowo dziecinny. Nastolatka była otwarta na duże łóżko i pełne energii kolory, dalekie od typowych pasteli” – mówi Katarzyna Szostakowska. Sypialnia właścicielki, podobnie jak większość wnętrza, utrzymana jest w łagodnej jasnej kolorystyce. Zaprojektowanym pod wymiar białym szafom elegancji dodają mosiężne uchwyty. Jednak prawdziwą biżuterią w obu sypialniach i łazience są lampy z elementami z mosiądzu i marmuru.
W łazience króluje symetria. Zwieńczone łukiem lustro, kształty baterii, a przede wszystkim owale umywalki i wolnostojącej wanny nawiązują do wszechobecnych obłości. Tę miękkość podkreśla wysmakowana kolorystyka – na tle ścian w odcieniu piaskowca, oprócz blatu z czerwonego kwarcytu, uwagę zwraca beżowo-oliwkowa ceramika kojarząca się z barwami śródziemnomorskiej roślinności.