Mieszkanie w przedwojennej kamienicy na Starej Ochocie. To wnętrze w stylu vintage dla pięcioosobowej rodziny
Odwiedzamy jedną z warszawskich modernistycznych kamienic. Stara architektura i jej klimat stały się punktem wyjścia dla aranżacji wnętrza. Mieszkanie urządzono z poszanowaniem dla zachowanych oryginalnych detali, które uzupełniły meble i dodatki vintage. Autorkami aranżacji są Anna Białobrzewska, założycielka pracowni in architekci, oraz Aleksandra Boruń.
Stara Ochota to część Warszawy, w której zachowało się sporo przykładów przedwojennej architektury. Wnętrze, do którego zaglądamy, mieści się w kamienicy zaprojektowanej przez Jana Stefanowicza dla Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Budynek wybudowano tuż przed wojną, w 1937 roku, jako blok mieszkalny dla urzędników państwowej instytucji. Kamienica wojnę przetrwała niemal nienaruszona i dzięki temu możemy podziwiać jeden z lepszych przykładów warszawskiego modernizmu. Jej znakiem rozpoznawczym są dwie oficyny w kształcie fal i rotundowe wykusze. Wewnątrz powstało też spore podwórze, na którym w 1943 roku zagościła kapliczka.
Mieszkanie ma powierzchnię odpowiadającą przedwojennym mieszczańskim standardom – to aż 124 m2. Dziś jest domem dla małżeństwa z trójką dzieci. Właścicielom zależało przede wszystkim na dostosowaniu wnętrza do potrzeb pięcioosobowej rodziny oraz połączeniu salonu z domowym gabinetem. Wnętrze miało też zyskać swój własny, indywidualny rys i charakter, wpisujący się w klimat przedwojennej kamienicy.
Metamorfozę wnętrza powierzono Annie Białobrzewskiej z pracowni in architekci, która we współpracy z Aleksandrą Boruń tchnęła nowe życie w te przedwojenne mury. Praca nad projektem zaczęła się od zmiany układu pomieszczeń, tak by nowy plan wykorzystywał jak najlepiej dostępną przestrzeń.
Projektantkom zależało na stworzeniu bazy aranżacji w postaci jasnych ścian i bejcowanych fornirów, które dobrze współgrają z meblami vintage. We wnętrzu niestety nie zachowało się zbyt wiele oryginalnych, przedwojennych detali. Odrestaurowano jedynie ocalały parkiet i stolarkę drzwiową. Projektantki do tego zestawu dodały jeszcze drewniane cokoły gięte na zaobleniach ścian, nawiązujące do dawnych elementów architektonicznych.
Sercem domu jest kuchnia połączona z jadalnią i holem wejściowym. Metraż mieszkania pozwolił na wygospodarowanie miejsca na sporą zabudowę, którą pokrył bejcowany fornir dębowy. Cienki, biały blat został połączony z parapetem, co pozwoliło zwiększyć przestrzeń roboczą. Kącik jadalniany zaaranżowano zaś przy stole w stylu mid-century modern, któremu towarzyszą krzesła „Typ 200-190” projektu Rajmunda Hałasa. Całość dopełniły lampy vintage autorstwa Louisa Pulsena.
Kuchnię od salonu, który przybrał formę gabinetu, oddziela przeszklenie w ażurowej, drewnianej ramie. To miejsce do pracy, gry na pianinie i odpoczynku. „Inwestorom bardzo zależało na tym, aby w miarę możliwości nie zabierać dostępu światła, stąd pomysł na wydzielenie pomieszczeń szklaną witryną” - tłumaczy Anna Białobrzewska.
W nowym układzie pomieszczeń zaplanowano cztery sypialnie – trzy dla dzieci i jedną dla rodziców. W tym ostatnim wnętrzu udało się wygospodarować miejsce na dużą szafę za wezgłowiem łóżka. Charakteru aranżacji nadaje ciemna, wzorzysta tapeta od brytyjskiej marki Miss Print.
Wzorzysta tapeta pojawia się także w jednym z pokoi dziecięcych – to deseń od szwedzkiej marki Boras Tapeter. Towarzyszy jej pastelowa lampa Flowerpot projektu Vernera Pantona (prod. &tradition) oraz retro łóżko na stalowym stelażu. W kolejnej dziecięcej sypialni zastosowano lamperię w miętowym odcieniu.
We mieszkaniu znajdują się dwie łazienki. Pierwsza z prysznicem mieści się w pobliżu wejścia i sypialni rodziców. Do kamienicznych wnętrz nawiązują płytki podłogowe marki Winckelmans ułożone w szachownicę w karo. Zieleń z kafelków kontynuowana jest na ścianie i zabudowie nad sedesem.
Druga łazienka z wanną oraz zabudowaną pralką i suszarką mieści się w głębi mieszkania. Tej aranżacji bliżej do skandynawskiego minimalizmu. Biel kafelków ociepla dębowy fornir zabudowy i urozmaica plakat „Swimmers” autorstwa studia Fine Little Day.
Hol jest praktyczny i bardzo funkcjonalny. Znajduje się tu duża szafa, schowek oraz regał na kaski. Tuż przy wejściu do salonu stanął stary sideboard na wysoki połysk. Z korytarza można zajrzeć też do salonu przez jedną z jego przeszklonych ścian.