Oh là là! Jak piękna szkoła Pana od francuskiego!
„Zamiast ławek są tu okrągłe stoliki z białego marmuru, rozkoszna kanapa w odcieniach różu, welurowe taborety na złotych nóżkach” – mówi o swojej butikowej szkole w Paryżu Jacek Mulczyk-Skarżyński, znany jako Pan od francuskiego. Zapraszamy Was do obejrzenia wnętrza tego niesamowitego miejsca i przeczytania ciekawej rozmowy z jego właścicielem.
Skąd wziął się pomysł, żeby założyć szkołę językową w Paryżu?
Przez 4 lata prowadziłem swoją autorską szkołę w Warszawie – Oranżerię Pana od francuskiego. Kursy sprzedawały się jak świeże croissanty, a osoby uczące się zjeżdżały z całej Polski. Wielki sukces dał mi poczucie komfortu, które w pewnym momencie zaczęło mnie uwierać. W moim przypadku, kiedy jest mi wygodnie, czuję, że przestanę się rozwijać. Rzuciłem więc sobie życiowe wyzwanie – otworzyć szkołę francuskiego we Francji. I to jeszcze w Paryżu! Nazwałem ją Parolerie – to połączenie rzeczownika „parole" (słowo, mowa) i popularnego w nazwach sklepów przyrostka „-rie", tak jak „boulangerie" (piekarnia), „crêperie" (naleśnikarnia) czy „librairie" (księgarnia). Parolerie to butik z językiem w praktyce.
Dlaczego wybrał Pan właśnie historyczną dzielnicę Montmartre?
To moja ulubiona dzielnica. Jest w niej coś magicznego, co można poczuć, spacerując malowniczymi uliczkami, oglądając panoramę miasta przy bazylice Sacré-Coeur, czy pijąc wino w kawiarni, w której pracowała filmowa „Amelia".
Wnętrze szkoły wygląda bajecznie! Te kolory, meble! Widać, że lokal jest niewielki, ale zachwyca już od progu!
Dziękuję! Wcześniej mieścił się tu butik odzieżowy, po którym zostało ogromne lustro znacznie powiększające tę skromną paryską przestrzeń. Lubię miejsca i rzeczy z historią, więc lustro pozostało. Reszta to już moja inwencja.
Co było największą inspiracją przy urządzaniu tego wnętrza?
Chciałem być jak najdalej od typowo szkolnych wnętrz. Inspirowałem się estetyką francuskiego bistro, którą przełamałem lekkim minimalizmem. Zamiast ławek są tu okrągłe stoliki z białego marmuru, rozkoszna kanapa w odcieniach różu, welurowe taborety na złotych nóżkach. No i delikatna zastawa, bo...
...nauka francuskiego bez kawy i smakołyków się nie liczy.
Urządzał je Pan sam czy ktoś Panu pomagał?
Globalną wizję realizowałem samodzielnie, ale przy niektórych wyborach konsultowałem się z moim narzeczonym. W remoncie pomogli mi przyjaciele. A wszystkim działaniom kibicowała liczna publiczność obserwująca moją działalność na Facebooku i Instagramie.
Jaką atmosferę chciał Pan stworzyć w tym wnętrzu?
Nauka ma być przyjemna i to też chciałem zawrzeć w mojej szkole. Jest przytulnie, jasno i... słodko. Moje lekcje są jak deser, którego smak długo zachowuje się w pamięci.
Proszę opowiedzieć, jakie znalazły się tu meble i skąd?
Jest parę antyków. Udało mi się znaleźć wymarzony kredens z początku XX wieku. To klasyczny „buffet Saint-Hubert" z prostymi zdobieniami nawiązującymi do patrona myśliwych. Jego surowe i dotknięte zębem czasu drewno świetnie komponuje się z jasną przestrzenią i delikatnymi dodatkami. Niedaleko stoi błękitny sekretarzyk, jeszcze pachnący piwniczką. We Francji można znaleźć takie perełki w całkiem rozsądnych cenach. Trzeba tylko odpowiednio szukać.
Czy dobrze widzę, że jest i piękny neon?
Tak! To jedna z moich ulubionych zdobyczy. Dzieło paryskiej artystki, która odsprzedała mi prototyp świecącego zarysu twarzy z mocno zaznaczonymi ustami. Swoją zmysłowością nawiązuje do pobliskiego placu Pigalle.
Jakie ma Pan marzenia związane z tym miejscem?
Chciałbym, żeby Parolerie stała się jednym z kultowych miejsc, którymi usiany jest Montmartre. Mam nadzieję, że dobra energia, którą tu wkładam, będzie przyciągała wspaniałe osoby chcące spełnić swoje językowe marzenia.
Jak po francusku skomplementować czyjeś wnętrze (domu lub mieszkania)?
Polecam krzyknąć z radością „j'adore" (uwielbiam). Można też dodać pełne podziwu „oh là là".
Proszę opowiedzieć o samej idei kursów w szkole, czym będą się różniły od kursów języka francuskiego w innych szkołach?
Na szyldzie Parolerie można przeczytać, że to „Cabinet d'expériences linguistiques" (Gabinet doświadczeń językowych). Bardzo zależy mi na tym, żeby odejść od typowo książkowej nauki. Podobnie jak w Warszawie będę rozwijał wyjątkowe projekty angażujące różne emocje, dzięki którym łatwiej jest zapamiętywać praktyczne wyrażenia z życia codziennego. Nie będzie tu dłużących się kursów semestralnych, ale konkretne rozwiązania : „Atelier émotions" (warsztat emocji), „cours parisiens" łączące język z kulturalnymi aktualnościami Paryża, kompleksowy „weekend à Montmartre" czy TGV - najszybszy kurs francuskiego (5 intensywnych dni dla zupełnie początkujących). W przyszłym roku planuję pobić mój rekord na najdłuższą lekcję – będzie trwała 15 godzin. Wszystkie zajęcia odbywają się fizycznie, bo tych doświadczeń nie da się przenieść do świata online.
Jak można zapisać się na kurs do PAROLERIE?
Wystarczy się ze mną skontaktować. Wszystkim zajmuję się od początku do końca sam: od marketingu, przez zapisy aż do najbardziej ekscytującej części czyli nauczania. Każda osoba chcąca się u mnie uczyć, musi przejść krótką rozmowę, w czasie której ocenię jej rzeczywisty poziom i dopasuję odpowiednie zajęcia. Nie ma się, co bać: francuski nie gryzie, a Pan od francuskiego tym bardziej.
Bardzo dziękujemy za rozmowę!