Rodzinny dom wśród drzew. Tak mieszka architektka Ola Sowa
„Ogród przenika do wnętrza, wieczorami dziki chodzą wzdłuż okien sypialni, a my nie chcemy już więcej wyjeżdżać na wakacje” - tak o swoim domu na łódzkich Bałutach opowiada architektka Ola Sowa z pracowni Teren Studio. Swój rodzinny azyl zbudowała niemal całkowicie z drewna, unikając koloru, tak by dom wtapiał się w przyrodę, a wnętrze pozwalało na wyciszenie.
Łódzkie osiedle Bałuty, okolice Lasu Łagiewnickiego. Z jednej strony zagajnik sosnowy, z drugiej sad starych jabłoni. Architektka Ola Sowa nieprzypadkowo wybrała taką działkę. Mimo, że to trochę dzikie i ustronne miejsce, można stąd dojechać do centrum Łodzi komunikacją miejską w kilkanaście minut.
Ola Sowa oprócz tego, że zajmuje się projektowaniem architektury i wnętrz w prowadzonej wspólnie z Polą Stępień pracowni Teren Studio, jest też urbanistką. Nic dziwnego, że kontekst miejski był dla niej ważny. Forma domu inspirowana jest wyglądem łódzkich fabryk, do czego nawiązuje szedowy, geometryczny układ dachów.
Dom to kompozycja z trzech brył, które tworzą współczesną zagrodę: dwa podwórka - naturalne z tyłu domu i bardziej formalne przed domem. To na nich głównie toczy się życie mieszkańców.
Ten 138-metrowy dom Ola Sowa urządziła dla swojej czeteroosobowej rodziny. Najważniejszym założeniem projektowym, a jednocześnie wyrazem stylu życia architektki, było poszanowanie krajobrazu i charakteru miejsca, w którym stanął budynek. Bardzo ważne stało się też zredukowanie bodźców, których doświadczamy w coraz szybszym życiu.
Z tych założeń wziął się brak kolorów we wnętrzu. Pomieszczenia wykończono głównie świerkowym drewnem klejonym, z którego wykonano także ściany konstrukcyjne, działowe oraz zabudowy meblowe.
Z ciepłem drewna kontrastuje beton polerowany, którym wykończono podłogi. Monotonię drewna przerywają też czarne detale – lampy, klamki, oprawy oświetleniowe czy blat kuchenny oraz pas nad nim pokryte granitem.
O wyciszającym charakterze wnętrza decydują także sposób oświetlenia i barwa światła oraz świadome, ekologiczne podejście do materiałów budowlanych, ich pochodzenia i trwałości. „Szczerość konstrukcji, to także szczerość we wnętrzach, to co widać jest rzeczywiście tym, czym jest. Nie ma tu warstw gipsu, tapet, wykładzin czy płyt wiórowych pokrytych warstwą lakieru. Nie mamy i nie chcemy mieć nic do ukrycia” - tłumaczy Ola Sowa.
Architektka wcześniej mieszkała wraz z rodziną w ciasnym mieszkaniu, dlatego teraz dla wszystkich domowników ważna była przestrzeń, która pozwoli na zachowanie prywatności. Stad pomysł na antresole w każdym pomieszczeniu, które dająokazję do pobycia w samotności.
W łazience płaszczyzny ścian urozmaicają ryflowania w drewnie oraz różowe płytki Tubądzin z kolekcji "Cielo e terra" projektu Doroty Koziary.
Dzięki dużym okno otaczająca przyroda stała się częścią „wystroju” wnętrza. Okna kadrują najciekawsze widoki na ogród, łazienka łapie wschodzące słońce, okno z kuchni wychodzi na pasiekę. „Ogród przenika do wnętrza, wieczorami dziki chodzą wzdłuż okien sypialni, a my nie chcemy już więcej wyjeżdżać na wakacje” - dodaje architektka.
Interesujesz się architekturą?
Sprawdź LABEL 59 – „Rzemiosło wczoraj, dziś i jutro” oraz & Living 27 – „Kolory Europy”!