5 pytań do projektantki Mai Uzarowicz. Jak filmy wpływają na jej pracę?
W życiu projektantki wnętrz Mai Uzarowicz kinematografia odgrywa ważną rolę. Oglądanie filmów nie tylko stanowi dla niej formę relaksu, ale jest też źródłem inspiracji do aranżacji przestrzeni. Na przykład, tworząc wnętrze poznańskiej restauracji Tonari, sięgnęła po japońskie wzorce z okresu Showa oraz estetykę kultowego filmu Studia Ghibli „Mój sąsiad Totoro”. Oprócz tego z pewnego filmu zaczerpnęła sposób na osiągnięcie pełnego skupienia, który zdradza w artykule.
Autor: JS
Zdjęcia: Addbox (wnętrza), siksa_mala (portret)
1. W jaki sposób zaczęła się Twoja droga twórcza?
Nie za bardzo jestem w stanie zdefiniować początek tej drogi. Odkąd pamiętam mam styczność z różnymi dziedzinami twórczości kreatywnej. Duży wpływ na to miały moja mama i babcia (fantastyczna krawcowa), które od najmłodszych lat zachęcały mnie, by pomyśleć o prostych rzeczach trochę inaczej, mniej szablonowo. We trzy wymyślałyśmy kroje na własny użytek i wszelkie możliwe okazje. „Przymiarka” była najczęstszym pretekstem do wspólnych spotkań. Zawsze lubiłam coś robić i tworzyć w różnych dziedzinach. Nigdy nie decyduję się na gotowe rozwiązania, zawsze sięgam wyżej, a najchętniej podejmuję się pracy, która wymaga większego wysiłku – sprawia mi to ogromną satysfakcję.
W pewnym momencie trzeba było podjąć decyzję o dalszej edukacji. Ze względu na moje zainteresowania, możliwości było wiele, jednak ostatecznie padło na wzornictwo przemysłowe na ASP, w Poznaniu. Mimo że na co dzień zajmuję się wnętrzami, to skala drobnych przedmiotów zawsze była mi bliska.
Wnętrza pojawiły się przypadkowo. Ponieważ trudno mi było znaleźć stabilną pracę związaną ze wzornictwem przemysłowym, trafiłam do pracowni wnętrzarskiej, w której wiele się nauczyłam oraz odkryłam moją sympatię do wnętrz. Z pewnością był to etap, który mocno mnie ukształtował. Pokazał, jak bardzo różne dziedziny projektowania i tworzenia mogą się przenikać.
2. Jak wygląda Twój przeciętny dzień pracy?
Jedną z rzeczy, które lubię w mojej pracy najbardziej, jest to, że żaden dzień nie wygląda tak samo. Tak naprawdę trudno jest mi opisać taki standardowy dzień. Ponieważ pracę zaczynam rano, na pewno dzień w pracowni nie zacząłby się bez kawy. Czasami zdarza się, że dzień zaczynam od oględzin na budowie bądź spotkania z inwestorem. Są także dni, które od rana do wieczora spędzam w pracowni przed komputerem. Praca projektanta wnętrz to dla mnie idealny balans między siedzeniem w ciszy i samotności a spotkaniami z bardzo dużą liczbą ludzi i poznawaniem ich od bardziej prywatnej, domowej strony. Między rysowaniem bardzo precyzyjnych rysunków wykonawczych a obcowaniem z tkaninami, drewnem, szkłem – czyli tym wszystkim, co wrażeniowe, działające na zmysły i emocje.
3. Skąd czerpiesz inspiracje?
Często zdarza się, że inspiracje znajduję w filmach. Odgrywają dużą rolę podczas projektowania. W trakcie realizacji projektu nie raz odwoływałam się do jakiegoś filmu bądź serialu – do klimatu, kolorystyki, światła, kadru czy konkretnych wnętrz. Sama mam w domu zegar, który przypadkiem przykuł moją uwagę podczas oglądania „The Stranger Things”. Czasem moją uwagę przykuwa drobiazg, wokół którego zaczynam budować historię. Co więcej, gdy potrzebowałam się skupić podczas studiów, słuchałam instrumentalnej wersji muzyki z filmu „Maria Antonina” Sofii Coppoli. Pomagało mi to wejść w temat, nad którym pracowałam – do tej pory tak jest.
4. Jak byś opisała swoje idealne miejsce pracy?
Jakbym mogła wybrać, to z pewnością byłoby to biuro z filmu „The Ghost Writer”.
5. Jakie masz plany na przyszłość?
Chciałabym cały czas móc podchodzić do mojej pracy ze spokojem, bez niepotrzebnych nerwów – to nie służy projektom. Oprócz projektowania wnętrz interesuje mnie porcelana. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję połączyć te dwie dziedziny w spójny koncept projektowy.