Noisy Oyster. Morskie bistro w nieoczywistym ujęciu
Restauracje specjalizujące się w owocach morza często korzystają z oczywistych marynistycznych tropów: błękitów, lin, boi i plażowej nostalgii. Właścicielki Noisy Oyster w Shoreditch postanowiły zrobić coś zupełnie odwrotnego – i całkowicie zerwać z konwencją.
Modna na początku millenium dzielnica Shoreditch przeżywa właśnie swój renesans i ponwonie przyciąga uwagę dzięki nowym, odważnym otwarciom. Jednym z najciekawszych jest właśnie Noisy Oyster, nowoczesna i pozbawiona pretensji interpretacja morskiego bistro, stworzona przez Madinę Kazhimovą i Annę Dolgushinę – restauratorki ukraińskiego pochodzenia, znane już z ognistego w charakterze Firebird w Soho. Tym razem zamiast ognia wybierają wodę. Zafascynowane jakością i różnorodnością brytyjskich owoców morza oraz sentymentem do lokalnych rybnych sklepów, postanowiły opowiedzieć ulubiony temat przez pryzmat współczesności: mocno, przewrotnie i z całkowitym odejściem od nadmorskiej estetyki.
Najważniejszym założeniem było stworzenie miejsca, które jest bardziej żywą scenografią niż klasyczną restauracją – dynamicznego, lifestylowego, chwilami kontrolowanie hałaśliwego. Projekt powstał we współpracy z Harrym Nurievem, założycielem Crosby Studios, działającym między Paryżem a Nowym Jorkiem. Nuriev, znany z zamiłowania do powściągliwości i świadomej surowości, tym razem sięgnął po inspiracje z rockowej i popowej kultury Londynu.
Ulokowane w historycznym kompleksie Norton Folgate Noisy Oyster zostało zaprojektowane jako przestrzeń, która nigdy nie wydaje się „skończona”. Wnętrze, ubrane w monochromatyczną paletę, zdominowane jest przez polerowaną stal i chromowane wykończenia.
Dwa monumentalne filary przecinające salę jadalną, pokryto przemysłowymi osłonami kabli i przewodami, które sprawiają wrażenie celowego „niedomknięcia” – jakby codziennie można było spodziewać się kolejnej zmiany. To przewrotne złamanie zasad: element, który zwykle się ukrywa, staje się tu główną dekoracją. Nuriev bawi się ideą odsłaniania tego, co zwykle niewidoczne, i zachęca gości do odkrywania piękna w niedoskonałości.
Motyw „work in progress” powraca także w łazienkach, gdzie grafitowe, lakierowane płytki częściowo „odpryśnięto”, odsłaniając cementową warstwę pod spodem. – To opowieść o cykliczności życia, bez wyraźnego początku i końca – tłumaczy projektant. – Gość nie wie, czy płytki są dopiero nakładane, czy może właśnie zdejmowane.
Designerską kropką nad i jest bar – elegancka konstrukcja ze stali nierdzewnej inspirowana stołami chłodniczymi ze sklepów rybnych. To ukłon w stronę źródła produktu i jednocześnie kolejny przykład reinterpretacji czegoś użytkowego w element estetyczny.
Noisy Oyster to połączenie wysmakowanego, sensorycznego wzornictwa, świetnych brytyjskich produktów oraz mocnego programu koktajlowego. Za dnia to ciekawa przestrzeń na lekki posiłek, wieczorem - na konwiwialne kolacje przy klubowej muzyce i mini maritni. – Chcemy, by goście czuli się, jakby wchodzili do żywej instalacji – mówią właścicielki. – Każdy detal powstał po to, by zaskakiwać, budzić ciekawość i przesuwać wyobrażenie o tym, jak może wyglądać bistro przyszłości.