WW Café we Wrocławiu. Miejsce dla miłośników dizajnu, książek i nie tylko
„WW Café jest o wszystkim, co lubimy: o dobrej kawie, szczerym jedzeniu, naturalnym winie, o muzyce, trochę klasycznym i trochę zwariowanym, ale też bezpretensjonalnym dizajnie i wyjątkowych książkach. WW żyje i ewoluuje razem z nami” – mówią Julia i Paweł, właściciele wrocławskiej kawiarni, którą dziś wspólnie odwiedzamy.
WW Café to bez wątpienia lokal z duszą. Przyciąga niebanalnym wzornictwem, dużą kolekcją książek, pysznym jedzeniem, kawą, winem. Za tym udanym połączeniem stoją Julia – absolwentka historii sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim i kostiumografka, oraz Paweł – architekt, wykładowca Wydziału Architektury, właściciel Buck Studio.
„Wszystkie talerze w lokalu samodzielnie zbieramy od lat na targach staroci, od nich tak naprawdę zaczęła się historia WW. Lokal przyszedł do nas później. Wpadliśmy na niego przed przypadek, jadąc z psem Bolkiem do weterynarza. Od kilku miesięcy chodziliśmy na spacery w poszukiwaniu lokalu, trochę fantazjując „co by było gdyby”, totalnie bez ciśnienia, czekając na TEN lokal i motyle w brzuchu. Jako że wierzymy w znaki i Bolka uważamy za naszego anioła, od razu zaczęliśmy działać. Okazało się, że tego samego dnia po naszym „odkryciu” kończy się przetarg na to miejsce, wiec na napisanie podania mieliśmy czas do północy” – opowiadają.
Nabyli lokal położony na Ołbinie we Wrocławiu, w pobliżu malowniczego parku, w dzielnicy mieszkaniowej z połowy lat 30. XX wieku. Jego wnętrze ma niepowtarzalny klimat architektury lat 50. ubiegłego wieku, głównie dzięki dużym oknom wychodzącym na niewielki taras i szpalerom drzew ciągnącym się wzdłuż spokojnej ulicy.
„Bardzo lubimy to, że – oprócz sąsiadów, którzy wpadają do nas codziennie na kawę – WW nie mija się raczej z przypadku, tylko trzeba się do nas wybrać” – podkreślają Julia i Paweł.
Wnętrze jest jasne, wypełnione ulubionym dizajnem właścicieli lokalu. Znajdziemy tu takie perły, jak meble marki Ottu czy krzesła vintage Arne Jacobsena i Bruno Rey’a. Przestrzeń posiada dwa „serca” – jedno to marmurowy bar, zaś drugie to regał z książkami i wielkim drewnianym stołem do czytania i smakowania. Przestrzeń uzupełniają rośliny, z których część stanowi prezent od sąsiadów.
Większość dań podawanych w WW ma swoją historię w domowym gotowaniu Julii i Pawła oraz ich umiłowaniu włoskiej i francuskiej kuchni. Dania typowe dla tych krajów łączą z polskimi sezonowymi produktami i ulubionym chlebem z piekarni Plon.
„Crêpes Suzette od wielu lat robiliśmy w domu i zawsze marzyliśmy, aby móc je zjeść na mieście. Lubimy też po prostu i po polsku, dlatego w menu mamy twaróg z warzywami, parówki, jajko na miękko i chleb z masłem. Niemniej ważne są dla nas pozycje wegańskie. Kanapka WW2 z cukinią ma już rzesze swoich fanów” – zaznaczają właściciele kawiarni.
Francuskie sery zamawiają z Le Rond, szynkę Cotto zakupują w zaprzyjaźnionej włoskiej hurtowni, po miód jeżdżą w okolice Wrocławia, jednak foccacię, babki i kultowy sernik pieką sami. Dżemy, warzywa w occie wszystko szykują sezonowo i we własnym zakresie. Kwiaty, szałwię do lemoniady i naparów przywożą rodzice właścicieli prosto z działki.
„Mamy super zespół, który razem z nami i naszymi gośćmi tworzy to miejsce. Chcieliśmy, aby WW nie było tylko i aż miejscem do jedzenia i picia, ale miejscem, w którym można się na chwilę zatrzymać w najprawdziwszym znaczeniu tego słowa. Dlatego jednym z filarów WW są książki, na których dostępność od ręki sami narzekaliśmy. Mamy pozycje takich wydawnictw jak Phaidon, Apartamento, Birkhäuser czy Park Books” – wymieniają Julia i Paweł.
W WW odbywają się też organizowane cyklicznie spotkania z Łukaszem Wojciechowskim. Ten architekt, wykładowca Wydziału Architektury i autor książek zaprasza na nie ciekawych ludzi z różnych środowisk.