Apetyt na sztukę. Wywiad z australijską artystką Kiamą Sophią.
Australijska artystka Kiama Lisani, znana w sieci jako Kiama Sophia swoje miejsce na ziemi znalazła w Brukseli. Rysować nauczyła się, kopiując ulubione postacie z kreskówek – echa tego widać dziś w jej twórczości pełnej mocnych kolorów i dziecięcej prostoty. Profesjonalnie malowaniem zajęła się dopiero dwa lata temu, wcześniej pracowała w gastronomii. Nic dziwnego, że jedzenie uczyniła głównym tematem sztuki. Fascynuje ją fakt, że każdy produkt wywołuje w odbiorcach odmienne wspomnienia. „Figa może przypominać mi dziadków, ale tobie – dżem spróbowany w podróży” – mówi artystka.
Opowiedz proszę o swoim stylu artystycznym i o tym, jak on z czasem ewoluował?
Rysować nauczyłam się, kopiując wszystkie moje ulubione postacie z kreskówek i myślę, że to widać teraz w moim stylu. To było na początku bardzo kreskówkowe, dziecięce ujęcie tradycyjnej martwej natury. Ale od najmłodszych lat uczyłam się też malowania olejami i dużo dowiedziałam się o światłocieniu i perspektywie, więc wcześnie pojawiała się też u mnie interesująca gra światła. To tak, jakby niektóre obiekty były trójwymiarowe, a inne dwuwymiarowe – wszystko w tym samym obrazie. Dziś czerpię dużo inspiracji z twórczości Botero, Hockneya, Magritte'a i surrealistów w ogóle, co pomaga wydobyć żartobliwą stronę moich obrazów.
Jaką rolę odgrywa jedzenie w twojej twórczości – czy ma głębsze znaczenie poza estetyką?
Tak, jestem naprawdę obsesyjnie zafascynowana tym, że każdy z nas ma tak różną historię związaną z jedzeniem. Na przykład figa może przypominać mi moich dziadków, ale tobie może kojarzyć się z czymś zupełnie innym – może z dżemem, którego spróbowałeś podczas podróży, albo z posiłkiem zjedzonym w towarzystwie przyjaciela. Uwielbiam to, że mogę namalować coś, co może wiązać się z nieskończoną ilością wyjątkowych historii dla każdego odbiorcy.
Czy możesz opisać swój proces twórczy – od początkowego pomysłu do ukończonego dzieła?
Pomysły przychodzą mi do głowy w przypadkowych momentach życia, czasem po prostu podczas spaceru, gdy zobaczę kolory, które mi się podobają. Wtedy zaczynam myśleć o jedzeniu w tych kolorach, które mogłabym namalować, i wszystko rozwija się dalej. Innym razem mam już w głowie konkretne produkty, zwykle dlatego, że właśnie coś zjadłam albo miałam miły posiłek, który chcę zapamiętać. Zawsze najpierw robię cyfrowy rysunek i bawię się kolorami oraz kompozycją – jestem bardzo niezdecydowana! A potem maluję! Kiedy już zacznę obraz, trudno mi się zatrzymać. Tak bardzo fascynuje mnie ten proces i nie mogę się doczekać końcowego rezultatu, że potrafię malować bez przerwy przez jakieś sześć godzin. To moje ulubione dni.
Media społecznościowe odgrywają dziś dużą rolę w promocji sztuki. Jak wykorzystujesz platformy takie jak Instagram, żeby łączyć się ze swoją publicznością?
Uwielbiam dzielić się moim procesem malowania online, a także historią o tym, jak przekułam swoje marzenie o zostaniu artystką w rzeczywistość. Niektóre z moich najbardziej wiralowych postów na TikToku dotyczyły właśnie tego, bo myślę, że wiele osób może się z tym utożsamić – widzą, skąd zaczynałam. Uważam, że ważne jest, żeby ludzie widzieli, że osiągnięcie marzeń nie jest nieosiągalne, szczególnie w branży artystycznej. Profesjonalnie maluję dopiero od około dwóch lat, wcześniej po prostu pracowałam w zwykłych miejscach gastronomicznych. Więc to nie tylko kwestia promocji – to także nawiązywanie kontaktu i tworzenie autentycznych więzi.
Czy napotkałaś jakieś wyzwania jako artystka w erze cyfrowej? Jak je pokonujesz?
Myślę, że moim największym wyzwaniem jest nieustanna ewolucja technologii! Nadążanie za najnowszymi narzędziami, platformami i stylami montażu może być przytłaczające. Zaczęłam uczynić naukę regularną częścią mojej rutyny – czy to przez kursy online, eksperymenty, czy współpracę z innymi artystami.
Czy masz ulubione dzieło, które stworzyłaś? Co czyni je dla ciebie wyjątkowym?
„Main Course” z mojej serii „Dinner Party”. To największy obraz, jaki kiedykolwiek namalowałam, i główne dzieło z mojej pierwszej dużej wystawy. Jest niemal naturalnej wielkości, więc czujesz, jakbyś mógł po prostu wejść do obrazu i przysiąść do stołu. Uważam też, że czerwień to bardzo seksowny kolor.
Jaką radę dałabyś młodym artystom, którzy chcą wypracować swój niepowtarzalny styl?
Pierwszym krokiem jest odkrycie, jaka sztuka cię przyciąga. To zwykle dobra wskazówka, co sprawia ci przyjemność w tworzeniu. Potem po prostu nieustannie eksperymentuj i ucz się nowych technik! Myślę, że rozwijanie własnego stylu powinno być podróżą, która nigdy się nie kończy.