Kolejny Caravaggio odnaleziony?
Zaplanowana na początek kwietnia aukcja dzieł sztuki przyniosła znacznie więcej emocji, niż się spodziewano. Obraz „Ecce homo” zarekwirowały hiszpańskie władze, a malowidło wcześniej przypisywane uczniowi José de Ribery, prawdopodobnie namalował sam Caravaggio.
Autor: MC
Zdjęcia: materiały prasowe
Słynny, włoski malarz znany jest przede wszystkim z takich obrazów jak „Ścięcie św. Jana Chrzciciela” czy „Judyta z głową Holofernessa”. W czasie swojej krótkiej twórczości (malarz żył niespełna 39 lat) artysta zasłynął z szokującej we współczesnych mu czasach realistycznej estetyki oraz chętnie wykorzystywanych przez niego różnorodnych motywów biblijnych. Do dzisiaj na świecie znajduje się niespełna 70 prac, o których ponad wszelką wątpliwość można stwierdzić, że zostały namalowane przez Caravaggia. Większość z nich pozostaje w rękach muzeów bądź instytucji kulturalnych. Stąd każdy obraz, który niespodziewanie pojawia się na aukcjach i może być uznany za kolejne dzieło mistrza, jest szczególnie pożądany przez kolekcjonerów sztuki na całym świecie.
Nie inaczej było w przypadku tegorocznej aukcji w Ansorena, która miała mieć miejsce 8 kwietnia. Wśród wystawianych na niej dzieł znalazł się obraz „Ecce homo”, którego autorstwo przypisywano jednemu z uczniów hiszpańskiego malarza José de Ribery, który wzorował się na Caravaggio. Dzieło zostało przekazane na aukcję przez rodzinę Perez de Castro. Malowidło przedstawiające scenę tuż przed ukrzyżowaniem Chrystusa wyceniono na około 1,5 tysiąca euro.
Gdy jednak zaalarmowani przez kolekcjonerów sztuki, którzy przeglądali katalog aukcji, znani eksperci i historycy sztuki zgłosili swoje wątpliwości względem autorstwa obrazu do ministerstwa, aukcję odwołano, a obraz przekazano do dalszej ekspertyzy.
Choć chęć odrestaurowania i zbadania zgłosiło Museo del Prado w Madrycie, ostatecznie rodzina Perez de Castro przekazała to zadanie Fundacji Colnaghi. To właśnie ona ma przeprowadzić ostateczną ocenę autentyczności malowidła. Niemniej już teraz słychać głosy, że to tylko kwestia formalności, a „Cierniem ukoronowanie Jezusa” (wcześniej malowidłu przypisywano tytuł „Ecce homo”, co według ekspertów nie było właściwym tytułem) ponad wszelką wątpliwość został namalowany przez Caravaggia.
Odnaleziony obraz to prawdopodobnie zaginione dzieło z połowy XVII wieku. Jego wartość szacowana jest na 150 milionów euro.
Jeśli ekspertyza się potwierdzi, malowidło okaże się najprawdopodobniej drugą realizacją tego samego motywu. Pierwszy obraz o tej tematyce, który bez wątpienia wyszedł spod pędzla Caravaggia, znajduje się w Museo del Prado. Drugi — po przewiezieniu do Hiszpanii w połowie XVII wieku zniknął bez śladu. Obecnie wartość obrazu szacowana jest na 150 milionów euro.
Tegoroczne, niespodziewane odnalezienie Caravaggia to niejedyny taki przypadek. Podobna sytuacja miała miejsce w 2014 roku, kiedy mieszkaniec Tuluzy odnalazł na swoim strychu obraz przedstawiający scenę, w której Judyta obcina głowę Holofernesowi.
Eric Turquin, jeden z najbardziej uznanych światowych ekspertów od renesansowego malarstwa, stwierdził wtedy, że jest to jedno z dwóch dzieł malarza poświęcone temu tematowi (do tej pory trwają spekulacje na temat autentyczności obrazu, choć dzieło zostało sprzedane w 2019 roku jako obraz Caravaggia). Pierwszy znajduje się Narodowej Galerii Sztuki Antycznej w Rzymie, drugi — zaginął mniej więcej wiek po namalowaniu. Odnalezione niespodziewanie dzieło także znajdowało się w prywatnych rękach i gdyby nieprzeciekający dach, zapewne dalej pozostałoby schowane wśród wielu szpargałów jednego z domów w Tuluzie.