Wystawa „Helen Frankenthaler: A Grand Sweep” w MoMA
Od połowy listopada do 8 lutego przyszłego roku w Museum of Modern Art w Nowym Jorku oglądać można instalację „Helen Frankenthaler: A Grand Sweep”. Na drugim piętrze muzeum pokazano pięć obrazów artystki wybranych z własnej kolekcji MoMA. Zestaw prac obejmujących ponad trzy dekady twórczości jest pierwszą od retrospektywy w 1989 roku prezentacją poświęconą wyłącznie Frankenthaler w tym muzeum.
Instalacja przygotowana została w jednej z najbardziej spektakularnych przestrzeni MoMA – wysokim, otwartym atrium, którego skala podkreśla rozmach charakterystyczny dla malarstwa Helen Frankenthaler. Kuratorski duet zdecydował się na kameralny wybór prac. Tworzą go Samantha Friedman oraz Elizabeth Wickham. Zamiast obszernej przekrojowej wystawy powstała wyrazista kompozycja kilku kluczowych płócien, która prowadzi widza przez najważniejsze etapy rozwoju malarstwa artystki.
Ramy czasowe instalacji wyznaczają dzieła z lat 50., 70. i 80. XX wieku. Dzięki temu widz może prześledzić ewolucję sposobu, w jaki artystka myślała o kompozycji czy relacji obrazu z otoczeniem. Z jednej strony jest to krótka opowieść o jej wkładzie w powojenne malarstwo amerykańskie, z drugiej intymne spotkanie z pojedynczymi płótnami, którym przestrzeń atrium daje oddech i odpowiednią skalę.
Centralnym punktem wystawy jest obraz „Toward Dark” z 1988 roku – późne, mroczniejsze w tonie płótno, będące jednym z najnowszych nabytków MoMA, podarowanym przez Helen Frankenthaler Foundation. Praca ta, ukazana w komunikacie muzeum jako przykład ekspresyjnego gestu i śmiałej kompozycji, spina całą instalację.
Wcześniejsze dekady reprezentuje m.in. obraz „Jacob’s Ladder” z 1957 roku. Helen Frankenthaler opisywała go jako kompozycję, która rozwinęła się w kształty przypominające radosną postać i drabinę – stąd tytuł odwołujący się do ulubionego obrazu artystki z Prado, „Jacob’s Dream” José de Ribery. W kontekście instalacji płótno to można traktować jako punkt wyjścia – moment, w którym abstrakcja zyskuje sugestię figury i ruchu, a jednocześnie pozostaje otwartą, wieloznaczną przestrzenią koloru.
Z początku lat 70. pochodzi kolejny kluczowy obraz, „Chairman of the Board”. Helen Frankenthaler mówiła, że chodziło w nim o wielki gest. Układ linii miała już ponoć w głowie jeszcze zanim pojawił się na płótnie. Wystawiony w Museum of Modern Art obraz staje się manifestem jej dojrzałej pewności warsztatowej.
„Helen Frankenthaler: A Grand Sweep” zaprasza widzów do doświadczenia głębi i zmienności twórczości artystki. Zaledwie pięć obrazów wystarcza, by zobaczyć, jak na przestrzeni ponad trzydziestu lat artystka rozwijała własny język – od wcześniejszych, bardziej otwartych kompozycji po późne, ciemniejsze i cięższe płótna.