120-metrowy dom pod Gdańskiem. Z wizytą u architektki Magdaleny Płatonow
„Nie jest idealny. Żyje, zmienia się i jest daleki od uporządkowanej estetyki” – mówi Magdalena Płatonow, architektka i założycielka pracowni Rzecz Jasna Wnętrza. Dom zaprojektowała tak, by wspierał codzienne życie – rodzinne, pełne ruchu i nie zawsze przewidywalne. To przestrzeń otwarta na dziecięcą zabawę, spotkania z przyjaciółmi, ogród, który stał się nowym hobby, i zwierzęta – zarówno domowe, jak i dzikie, które pojawiają się w ogrodzie.
Ta swoboda nie jest przypadkowa. Wyniknęła ze świadomych decyzji projektowych. Każde rozwiązanie poprzedzały pytania: „co chcę widzieć, kiedy gotuję?”, „co powinno pozostać ukryte?”, „jak sprawić, by wszyscy czuli się tu dobrze?”. Dzięki temu wnętrze jest nie tylko praktyczne, ale też odzwierciedla wartości najważniejsze dla rodziny: bliskość, więź z naturą i otwartość na ludzi.
Najwięcej uwagi architektka poświęciła strefie dziennej. To tutaj gotuje, pracuje, przyjmuje gości i spędza czas z rodziną. Wyspa kuchenna połączona ze stołem ustawionym w osi dużego okna tworzy kompozycję, która organizuje całe życie domu. Wiosną i latem można obserwować ogród, zimą – karmnik pełen ptaków. Stół stał się miejscem rozmów, planszówek, wspólnych posiłków, a nawet centrum sąsiedzkich spotkań.
Nad stołem zawisła imponująca, 2,5-metrowa lampa ze stali nierdzewnej, zaprojektowana przez architektkę i wykonana we współpracy z gdańskim Jaśniej.com.
Użyte we wnętrzu materiały, takie jak naturalne drewno, mikrocement, ceramika i tynk gliniany, nadają mu miękkości i ciepła. Regulujący mikroklimat tynk gliniany, obecny jest na ścianie telewizyjnej i nad fartuchem kuchennym. Po impregnacji dobrze sobie radzi w kuchni. A mikrocement sprawdza się przy dzieciach i psie. Jest wytrzymały i łatwy w utrzymaniu.
Ważnym detalem jest też bursztynowa ścianka z luksferów. Obok tego pojawiają się meble z lokalnej kolekcji Smreki, akcenty z popularnych sieciówek oraz elementy stolarki wykonane własnoręcznie przez męża architektki.
Na ścianach obok obrazów Aleksandry Skierskiej, Jerzego Malinowskiego czy Daniela Gromackiego znalazły się też prace córek projektantki. To świadomy wybór, bo jak przyznaje Magdalena, sztuka miała wnieść do domu pewną wrażliwość przywołującą wspomnienia, podkreślającą rodzinne wartości i tradycję.
Dopiero kiedy spojrzymy na całość, to widać, jak wiele zmieniło się względem deweloperskiego projektu. 120-metrowa przestrzeń w zabudowie bliźniaczej została zaaranżowana tak, by odpowiadała codziennym potrzebom czteroosobowej rodziny. Na dwóch kondygnacjach mieszczą się salon z aneksem kuchennym, cztery sypialnie, dwie łazienki, garaż, strefa wejściowa z pomieszczeniem gospodarczym – wszystko spójnie połączone prostą, jasną estetyką i pastelowymi akcentami kolorystycznymi.
Pod schodami powstała spiżarnia, dzięki czemu kuchnia uwolniła się od górnych szafek. Zmiana układu pozwoliła też maksymalnie otworzyć wnętrze na ogród i taras. Dzięki dużym przesuwnym oknom stały się naturalnym przedłużeniem strefy dziennej.
Choć wnętrze zachwyca, prawdziwą siłą tego miejsca pozostaje jego otoczenie. Położony na obrzeżach Gdańska, tuż pod lasem, dom otwiera się na ogród, który z czasem stał się nową pasją projektantki. To przestrzeń wspólna nie tylko dla domowników i pupili, ale też dla dzikich mieszkańców okolicy, którzy chętnie tam zaglądają.
Więcej: