47-metrowe mieszkanie w kamienicy na Żoliborzu. Jest dziełem miłośniczki architektury
To żoliborskie mieszkanie mieści się w starej kamienicy zaprojektowanej przez Romualda Gutta. Niestety elewacja budynku straciła dawną świetność, a na klatce schodowej zabytkowe lastryko przykryto kafelkami. „Mimo to nie poddaliśmy się w odzyskiwaniu modernistycznego ducha. Postanowiliśmy przywrócić wnętrzu dawny blask” – mówi Justyna Ciurzyńska ze studia Taka pracownia, autorka aranżacji.
Projekt ten był także sporym wyzwaniem pod względem liczb: na 47 metrach kwadratowych projektantka musiała zmieścić trzy pokoje, kuchnię i łazienkę. Ze względu na specyfikę instalacji i chęć zachowania starego parkietu, kuchnia i łazienka musiały pozostać w swoich starych lokalizacjach: do dyspozycji było zaledwie 5 metrów kwadratowych na obydwa te pomieszczenia.
„Nie ukrywam, że liczył się każdy centymetr, a projekt musiał być bardzo precyzyjny” – zaznacza Justyna.
Plątanina rur i instalacji w łazience nie dość, że pomniejszała i tak niewielki już metraż, to szpeciła pomieszczenie. Wejście do łazienki postanowiono zatem przemienić w typowy modernistyczny portal, który towarzyszy wielu kamienicom zarówno na Żoliborzu, jak i na Bielanach. Zaokrąglenia po obu stronach drzwi pozwoliły zamaskować instalacje, jednocześnie stając się ciekawą dekoracją wnętrza.
Na ścianach i podłodze położono mozaikę włoskiej marki Cesi. Zarówno jej format, kolorystyka, jak i wysoki cokół to odwołania do najbardziej charakterystycznych cech przedwojennego modernizmu. Dzięki przemyślanej stolarce udało się uzyskać sporo miejsca do przechowywania. Zrobiony na zamówienie świetlik wpuszcza do ciemnej łazienki światło dzienne.
W kuchni również pojawiły się zaoblenia: górne szafki przypominające fale pozwoliły zamaskować różnicę między ścianami w kuchni. Ciemny fornir kontrastuje z oliwkowymi płytkami z Cesi. Całą zabudowę wykonano na zamówienie, a jej liczne łuki wymagały od stolarza nie lada umiejętności. Na podłodze znalazło się nawiązujące do oryginalnego lastryko – niestety stara posadzka po odkryciu nie nadawała się do ocalenia.
Kuchnia przenika do salonu poprzez połączenie zabudowy kuchennej z niskim siedziskiem, które pełni funkcję jadalni. W tej części mieszkania udało się zachować oryginalny parkiet, częściowo osłonięty dywanem z Nordic Knots i beżową kanapą. Zabytkowe kinkiety, makrama i ilustracja dopełniają aranżację.
„Muszę przyznać, że finalny kształt projektu wynika przede wszystkim z mojego zamiłowania do historii architektury – z wykształcenia jestem także historyczką sztuki. Bardzo cenię sobie polską architekturę i dokonania tak świetnych architektów, jak Romuald Gutt, oraz osiągnięcia przedwojennego modernizmu” – podkreśla projektantka.
Jak mówi Justyna, duży udział w tworzeniu wnętrzu mieli także właściciele, którzy podeszli z szacunkiem zarówno do historii budynku, jak i do jego otoczenia. Nie bali się niesztampowych rozwiązań czy też pracochłonnych detali. „Bardzo się cieszę, że udało nam się zrealizować projekt praktycznie w stu procentach według naszej pierwotnej wizji” – podsumowuje jego autorka.