Gorseciki i lewitujące meble w przedwojennej kamienicy Robinsonów
Na warszawskim Śródmieściu znajduje się wyjątkowy budynek – kamienica Robinsonów, projektu architekta Lucjana Korngolda, która szczęśliwie przetrwała wojnę i nadal urzeka elegancją. W jej oficynie znajduje się mieszkanie, które kupił warszawski adwokat. Projekt wnętrz oraz nadzór nad realizacją powierzył Ewie Lewandowskiej – architektce specjalizującej się w pracy w tkance zabytkowej.
Symetryczna elewacja kamienicy Robinsonów, wykonana z żółtego piaskowca, sprawia wrażenie, jakby unosiła się nad ciemnym przyziemiem. Miedziana brama wjazdowa z czasem nabrała głębokiego odcienia. We wnętrzach klatek schodowych zachowały się marmury, ciepłe lastryko oraz szklany szyb windy poprowadzony w duszy schodów. Właściciel mieszkania – Stefan – nie zastanawiał się zbyt długo. Gdy pojawiła się możliwość zakupu mieszkania, decyzja zapadła niemal natychmiast.
Od początku jasne było, że projekt musi szanować historię budynku, a jednocześnie odpowiadać na współczesne potrzeby, szczególnie te związane z gotowaniem i spotkaniami z przyjaciółmi.
Istotne pozostawało także zachowanie oryginalnych materiałów: dębowej jodełki ułożonej na legarach, jak i mozaiki typu warszawski gorsecik, płytek typu „iryski” z opoczyńskiej fabryki Dziewulskiego i braci Lange oraz szkliwionych kafli ściennych w odcieniu kości słoniowej. Architektka postawiła na powściągliwość w stosowaniu ornamentu – sztukaterie ścienne czy sufitowe nie były oryginalnym elementem wykończenia w kamienicy, o czym świadczą historyczne fotografie.
Wyburzenie części ścian działowych pozwoliło stworzyć współczesny układ – otwartą i jasną część dzienną oraz prywatną przestrzeń z sypialnią, łazienką i garderobą. Osią mieszkania jest korytarz, który rozpoczyna się w hallu wejściowym i – poprzez oryginalne przeszklone drzwi – otwiera perspektywę.
Centralnym punktem mieszkania jest kuchnia, gdzie uwagę przyciąga rzeźbiarski mebel kuchenny, który został częściowo podwieszony. Zabieg ten pozwolił wyeksponować oryginalną mozaikę na podłodze. Część gorsecików wymagała wymiany, ale architektce udało się pozyskać kafle o identycznym kształcie i kolorze, a doświadczony glazurnik wymienił je tak precyzyjnie, że różnica pozostaje niemal niewidoczna.
Blat wykonano z polerowanego kwarcytu Patagonia, a jego kształt umożliwia wspólne gotowanie. Pogłębiony parapet pełni funkcję stolika śniadaniowego z widokiem na kasztanowce. Fronty zabudowy oraz wsporniki pod parapetem wykonano z orzecha europejskiego.
Nad półwyspem zaprojektowano stalową konstrukcję z półkami na zioła i akcesoria kuchenne oraz zabudowaną szafką kryjącą pochłaniacz, a przy wejściu do spiżarni zachowały się żeliwne drzwiczki dawnego zsypu – dziś już nieczynnego, ale przypominającego o standardzie kamienicy.
Stół w jadalni pochodzi z aukcji mebli vintage, podobnie jak tapicerowane krzesła z lat 60. Ich forma nawiązuje do modernistycznych eksperymentów polskiego wzornictwa powojennego – projektu „Muszelka” Teresy Kruszewskiej. Nad stołem zawisła ikoniczna duńska lampa PH 5.
Za przeszklonymi drzwiami z miedzianymi okuciami kryje się strefa prywatna. Sypialnia i przechodnia garderoba utrzymane są w minimalistycznym duchu. Ich oszczędny charakter przełamują pojedyncze, wyraziste akcenty – obraz Nikodema Szpunara oraz stolik Lea autorstwa architektki Ewy Lewandowskiej.
Łazienka została potraktowana niczym minimalistyczny azyl. Wyposażono ją w wannę z corianu na nóżkach, prysznic typu walk-in oraz pojemną szafkę umywalkową zwieńczoną kwarcytowym blatem. Dzięki wyraźnemu podziałowi strefy mokrej i suchej mebel umywalkowy stoi bezpośrednio na lastrykowej posadzce i mieści również pralkę.