Gra w chowanego na warszawskim Mokotowie
Współczesny luksus coraz rzadziej manifestuje się poprzez nadmiar. Jego nową definicją staje się to, co umiejętnie ukryte – przemyślana funkcja, która nie zakłóca harmonii, oraz porządek, który zdaje się wynikać z samej natury przestrzeni. Właśnie w tej filozofii dyskrecji odnajdujemy esencję projektu warszawskiego apartamentu, w którym KOLM Studio zainicjowało z przestrzenią intrygującą „grę w chowanego”.
Autor: IM
Zdjęcia: Kaja Osikowska – Tasz „Pietruszka Fotografia”
Punktem wyjścia dla tej realizacji była radykalna decyzja o uwolnieniu rzutu. Usunięcie wszystkich ścian działowych pozwoliło na nowo zdefiniować potencjał wnętrza i uciec od schematycznego układu deweloperskiego. W centrum nowej osi funkcjonalnej stanął otwarty salon z jadalnią, wokół którego miało toczyć się życie domowników o bardzo odmiennych rytmach dnia i pracy. To wyzwanie stało się impulsem do poszukiwania rozwiązań, które zapewnią separację bez wznoszenia dosłownych barier.
Motywem przewodnim stała się architektoniczna iluzja. Już od progu ma się wrażenie, że przestrzeń skrywa więcej, niż ujawnia. Klasyczna sztukateria, zamiast być jedynie dekoracją, staje się kluczowym elementem gry z percepcją. Pionowo-poziome podziały ścian, wyznaczone przez eleganckie ramy, kryją w sobie przejścia do pozostałych pomieszczeń. Drzwi zlicowane z płaszczyzną muru stają się niewidoczne, a cała kompozycja nabiera monolitycznego charakteru.
Ten zabieg, w którym funkcja zostaje wchłonięta przez formę, jest echem modernistycznego myślenia, gdzie, jak pisał Adolf Loos, rezygnacja z ornamentu na rzecz czystości była drogą do prawdziwej elegancji. Tutaj jednak ornament sam staje się narzędziem do osiągnięcia minimalistycznego ideału - czystej, niezakłóconej płaszczyzny.
Ta sama zasada dyskrecji rządzi w całym apartamencie. Ściany płynnie przechodzą we fronty szaf i schowków, zacierając granicę między architekturą a meblem. Kuchnia, choć stanowi część otwartego planu, została dyskretnie zlokalizowana w aneksie, oddzielona od wejścia ścianą z garderobą, a od salonu – monolityczną wyspą z naturalnego kamienia. Pełni ona rolę szlachetnego buforu, który porządkuje przestrzeń i zapewnia poczucie prywatności.
Paleta estetyczna projektu opiera się na naturalnych materiałach i subtelnych różnicach w teksturach. Neutralne barwy stanowią tło dla gry światła na powierzchniach kamienia, drewna i tkanin. Wyciszenie wizualne znajduje swoje dopełnienie w sferze akustyki. Sypialnia, będąca oazą spokoju, została odizolowana matami akustycznymi. To gest, który podkreśla, że luksus to także komfort i prawo do własnej ciszy. Jej aranżację definiuje tapetowany zagłówek, który wizualnie kotwiczy strefę wypoczynku, oraz ozdobne lampy, tworzące miękką, niemal teatralną scenografię.
W tym wnętrzu siła tkwi w oszczędności środków i świadomej kompozycji. Każdy element pełni swoją rolę, nic nie jest przypadkowe. To realizacja idei, że mniej znaczy więcej, gdzie harmonia osiągana jest nie przez dodawanie, a przez mądre ukrywanie.
W kulturze japońskiej istnieje pojęcie ma – oznaczające pustą, negatywną przestrzeń, która jest równie ważna jak obiekty ją wypełniające. Ten apartament jest tego doskonałym przykładem. To, czego nie widać, definiuje jego charakter na równi z tym, co pozostaje w zasięgu wzroku, tworząc przestrzeń dojrzałą, spokojną i ponadczasową.