Jak mieszka Julia Zembrzuska, projektantka wnętrz i właścicielka Studia METRY?
Projektantka wnętrz i właścicielka Studia METRY, Julia Zembrzuska, od zawsze była związana z warszawskim Żoliborzem – tam się wychowała, mieszka dziś i, jak podkreśla, jest to jej świadomy wybór. Szczególną słabość ma do architektury okresu międzywojennego, ale rynek nieruchomości na Starym Żoliborzu stał się w ostatnich latach wyjątkowo wymagający, dlatego poszukiwania większej przestrzeni zakończyły się właśnie tutaj, w budynku z początku lat 50.
Uważam, że stworzenie klimatycznego i ciekawego wnętrza w kamienicy jest dużo łatwiejsze niż w późniejszych budynkach. W tych pierwszych już sama kubatura, okna, oryginalna stara stolarka drzwiowa, wysokość wnętrz czy balkony powodują bezwarunkowy zachwyt. W tych drugich potrzebny jest dużo większy wysiłek projektanta, aby stworzyć ciekawą przestrzeń. Na szczęście budownictwo z tego okresu broni się jeszcze prawdziwą cegłą i grubymi ścianami, a w przypadku naszego budynku – niską, trzypiętrową zabudową i przyzwoitą wysokością pomieszczeń, ok. 2,8 m – wyjaśnia projektantka.
Zastany układ mieszkania wymagał całkowitej przebudowy, łącznie z ingerencją w jedną ze ścian nośnych. Dzięki temu udało się stworzyć komfortowe i otwarte wnętrze. Powstały jasny pokój dzienny z aneksem kuchennym, przestronny korytarz, bogato wyposażona łazienka oraz duża sypialnia.
Mimo że był to skomplikowany i dość czasochłonny remont, wymagający sporo ekwilibrystyki zarówno ode mnie, jak i od ekipy budowlanej, to było warto – dodaje Julia.
Aranżacja mieszkania opiera się na szlachetnych surowcach, mocnych rysunkach kamienia i forniru oraz charakterystycznych, kolorowych muralach. Kluczowe są tu modernistyczne, zaoblone linie, widoczne zarówno w zabudowie stolarskiej projektu Zembrzuskiej, jak i w meblach ruchomych.
Kolorystyczna baza pozostaje stonowana: dębowy parkiet w jodełkę, kremowa dolna zabudowa kuchenna, spokojne barwy łazienki. Charakter tworzą jednak wzory materiałów: plamiasty granit Blanc du Blanc, zielony marmur Guatemala, ciemny fornir czeczot orzechowy użyty w wysokiej zabudowie kuchennej, czeczot topoli w łazience czy klasyczny czeczot dębowy w sypialni.
Kuchnia została zaplanowana z myślą o wygodzie: ma aż 210 cm blatu roboczego, z czego ponad połowa znajduje się między zlewem a płytą. Brak górnej zabudowy nadaje lekkości, a jednocześnie długa dolna zabudowa i wysoka szafa mieszczą wszystko, co potrzebne.
Otwarta przestrzeń kuchni płynnie łączy się z salonem. Znalazły się tu między innymi masywny stół z początku lat 40., kupiony w Łodzi, a także zestaw różnych krzeseł – od Mikado, Reya po klasyczne Thonety i włoskie modele rurowe z lat 80. Jest także szklany, wyrazisty stolik od Picco the Finder, sofa polskiego konceptu Tamo Design i szafka RTV Pastform Furniture, nawiązująca do typowych duńskich mebli z połowy XX wieku.
Oświetlenie i dodatki stanowią ważną część aranżacji – we wnętrzu pojawiają się marmurowe lampy stołowe i ścienne, formy od Artery czy przedmioty wyszukane na prywatnych aukcjach. Intensywności dodają żółty wazon Pani Jurek, różowa ceramika Ende/Waliszewka, porcelanowa figurka Kiwi projektu Lubomira Tomaszewskiego dla Ćmielowa oraz własnoręcznie stworzony przez projektantkę stolik mozaikowy z koralową fugą.
Sypialnia mieści dużą szafę na ubrania, w której również przewija się motyw obłych lini, niewielką wnękę gospodarczą oraz biurko do pracy.
W łazience znalazła się zarówno wanna, jak i prysznic, a pralka została sprytnie ukryta w fornirowanej szafce. Zastosowano tu płytki Wow Design z kolekcji Raster oraz marmurowe powierzchnie Fioranese.
Istotnym elementem projektu stały się lustra, które wykorzystano nie tylko dekoracyjnie, lecz także funkcjonalnie. Tafla za zabudową kuchenną odbija światło i tworzy wrażenie dodatkowego okna. Drzwi do sypialni od strony korytarza również są lustrzane, podobnie jak zabudowa pionu między oknami w salonie. Duże lustro zostało wpuszczone w ścianę łazienki, a charakterystyczna szafka lustrzana dodatkowo potęguje efekt przestrzeni. Lustra pojawiają się też w sąsiedztwie murali, pełniąc rolę kontrapunktu dla kolorowych form.
Zależało mi na tym, aby to mieszkanie było odpowiedzią na nasze potrzeby estetyczne oraz funkcjonalne i to się w pełni udało – wspomina projektantka. – Te wszystkie intensywne dodatki w postaci murali, grafik ceramiki itd. z łatwością będę mogła zmienić (zakryć, przemalować, wymienić) kiedy się nimi nasycę. Za największą zaletę tego wnętrza uważam, że jest wyraziste, ale rzeczy, które w pewnym momencie będą mogły nam się opatrzeć nie są elementami stałymi.