Jak wprowadzić nietypowe formy do mieszkania? Zaskakujące detalami wnętrze w Łodzi
W samym sercu Łodzi, w modernistycznej kamienicy z końca lat 30., architektka wnętrz i właścicielka pracowni LUVA architecture – Joanna Fabjańska – stworzyła przestrzeń dla swojej rodziny, która harmonijnie łączy ducha epoki z autorskim, współczesnym podejściem do projektowania. Mieszkanie o powierzchni 94 m² to hołd dla modernizmu i duńskiego minimalizmu, a zarazem osobista opowieść o kolorze, formie i sztuce.
Autor: MG
Projekt: LUVA architecture
Zdjęcia: PRZESTRZENIE FOTOGRAFIA
www.instagram.com/przestrzenie.fotografia
Od samego początku celem projektowym było zachowanie tego, co w mieszkaniu najcenniejsze. Oryginalna stolarka drzwiowa, parkiet, żeliwne kaloryfery oraz charakterystyczne półokrągłe ściany zostały poddane renowacji, a nowe elementy – jak białe, drewniane okna – wprowadzono z poszanowaniem wytycznych konserwatorskich. W efekcie powstało wnętrze o wyjątkowym klimacie, w którym historia subtelnie splata się ze współczesnym językiem projektowym.
Aby zyskać dodatkowy pokój, kuchnię przeniesiono do salonu, oddzielając ją lekkim, białym przeszkleniem z półokrągłą szybą – detalem przywodzącym na myśl kadry z obrazów Edwarda Hoppera. Przeszklenie ma otwierane z obu stron okna, które rozsuwa się podczas towarzyskich spotkań i wspólnego gotowania. Sama kuchnia zaskakuje kolorem i formą: błękitnie zaakcentowana z zewnątrz, wewnątrz skrywa blaty z białej mozaiki z bordową fugą oraz fornirowane meble z modernistycznymi owalami na frontach.
Salon połączony z jadalnią stał się galerią codziennego życia – z klasykami designu, takimi jak fotel TOGO Ligne Roset, kinkiet Tolomeo Artemide czy komoda na sprzęt DJ-ski marki Tylko, a także z dziełami sztuki i nasyconymi barwami. Khaki na suficie, mosiężne punkty świetlne rozmieszczone nieregularnie i brak firan to ukłon w stronę duńskiej prostoty. Z salonu dostępne jest wyjście na balkon porośnięty winoroślą, która pamięta czasy powstania kamienicy.
W jadalni uwagę przyciąga kobaltowy regał na książki pokryty żywicą, a nad stołem zawisła liliowa lampa polskiej marki Lexavala.
Dwuskrzydłowe fornirowane drzwi przesuwne z owalnym przeszkleniem prowadzą do sypialni – urządzonej w duchu modernizmu, z teatralną srebrną zasłoną skrywającą szafę i dużym obrazem Wojciecha Kołacza (Oteckiego), którego prace pojawiają się również w salonie. Ramę drzwi akcentuje czarno-biała szachownica, powtórzona także na balkonie. Całość dopełniają stoliki nocne Kartell w kolorze khaki oraz elegancka drewniana maskownica karnisza.
W przedpokoju uwagę przykuwa obła, wykafelkowana bryła w biało-zielono-granatowe pasy – powtórzenie istniejącego zaoblenia architektonicznego. Skrywa garderobę, a przestrzeń holu ożywiają ręcznie wykonane włoskie lampy ze szkła Murano w formie cukierków „Candy”. Przy wejściu zachowano oryginalną stolarkę z thonetowskimi wieszakami – detal przywołujący ducha dawnych lat.
Łazienka i toaleta kontynuują estetykę całego mieszkania – to połączenie modernistycznych detali, angielskiej bordowej boazerii, starych kafli, szachownicy i stylizowanej armatury. Stara ceramiczna umywalka została znaleziona w piwnicy – najprawdopodobniej pochodzi z pralni, która niegdyś znajdowała się na strychu kamienicy. Prysznic wyłożono mozaiką w karo, wykonaną na zamówienie przez pracownię Szklane Mozaiki, co dodaje wnętrzu artystycznego charakteru. W drugiej toalecie ukryto wejście do pralni technicznej oraz pomieszczenia technicznego.
Na końcu korytarza znajduje się pokój córki – trochę cyrkowy, błękitno-bordowy, pełen pasków i grafik polskich artystów, takich jak Maciek Polak czy Ksero-ksero. Ma w sobie odrobinę nostalgii i filmowego klimatu rodem z produkcji Wesa Andersona.
To mieszkanie to nie tylko manifest stylu i miłości do modernizmu, lecz także przestrzeń nasycona kolorem i historią. Każdy detal – od bordowej fugi po khaki na suficie – ma swoje uzasadnienie i charakter. To dom, który rezonuje z otaczającym, kwitnącym ogrodem i tętni życiem jego mieszkańców – dokładnie tak, jak powinien.