Wnętrze miesiąca: Małe, ale piękne. To 33-metrowe mieszkanie dowodzi, że funkcjonalność może być estetyczna!
Architektka wnętrz Monika Michałowska doskonale odnajduje się w małych przestrzeniach, gdzie do silnego kodu estetycznego trzeba dodać funkcjonalność wymuszoną przez metraż. Świetnie widać to w mieszkaniu o powierzchni 33 m2, położonym w kamienicy z 1890 roku przy ulicy Złotej w Warszawie, które zaaranżowała.
Kuchnia, w której rządzi klasyka
Nietypowy przechodni układ mieszkania wymusił ustawienie dwóch ciągów szafek kuchennych na przeciwległych ścianach. W połączeniu z zabudową pod oknem stworzyło to wygodną i przestronną przestrzeń do przygotowywania posiłków.
Charakter kuchni został utrzymany w klasycznym stylu vintage. Ciemno wybarwione drewniane fronty w ramkach dolnej zabudowy kontrastują z mleczną bielą blatu oraz górnych szafek, a także maślanym beżem kwadratowych płytek naściennych. Na podłodze położono oktagonalny wzór retro, w rdzawo-brązowym kolorze. Jednak to, co wprowadza tu prawdziwy czar i ciepło, to kwiatowa tapeta na jednej ze ścian. Na pomarańczowo-czerwonym tle wymalowano kwiaty w różnych rozmiarach i odcieniach jasnego beżu, pomarańczu i bieli oraz liście w odcieniach zieleni.
Sypialnia na wysokościach
Sypialnię zlokalizowano na zaprojektowanej przez projektantkę antresoli. Ten zabieg zwiększył przestronność i komfort wnętrza, jednocześnie pozwolił zachować intymność i separację stref. Na górę prowadzą schody będące pojemnymi szafami. Połączenie dwóch funkcji oszczędza powierzchnię użytkową wnętrza i jest atrakcyjne wizualnie. Założenie maksymalnego wykorzystania przestrzeni spełnia też ciąg szaf pod antresolą.
Salon pełen humoru
Do salonu prowadzi przejście ozdobione wesołym wzorem, przywodzącym na myśl fikuśną ramę obrazu. Ta kompozycja kieruje wzrok na wiszącą nad regałem ozdobę w wysyconym kolorze bordo, która urzeka nietuzinkowym kształtem fali. Na półkach znalazło się miejsce na więcej pięknych przedmiotów, książek i gier.
Uwagę przykuwają m.in. pomarańczowa lampa „Eclisse”, zaprojektowana przez włoskiego projektanta Vico Magistrettiego w latach 60. XX wieku dla kultowej marki Artemide, czy ręcznie wykonany kolorowy żuk marki UMASQU. Aranżację dopełnia nieco szalony, czteronożny puf w animalnej tapicerce, której autorką jest utalentowana rzemieślniczka Sylwia Biegaj.
„Z różowej wnęki w zaoblonej ścianie spogląda malinowa Maryjka. Wnęka to element zastany w mieszkaniu, który postanowiłam zostawić. Myślę, że zaserwowałam tym samym nieco nieco wnętrzarskiej rozrywki i mentalną podróż do przeszłości” – mówi autorka projektu. Przy stole stanęły antracytowe krzesła „Kos” projektu Mai Ganszyniec, a ponad nim zawisła modernistyczna duńska lampa.
Granatowa, sztruksowa sofa, przyobleczona w miękkie, naturalne tekstylia, zachęca do odpoczynku. Na ścianie za nią zawisła ciekawa praca Agaty Jarosławiec „Kładliśmy to na karb losu”, wylicytowana na Refugees Welcome, aukcji na rzecz uchodźców. „Jej praca to opowieść o przeszłości i wyzysku chłopów i chłopek” – podkreśla Monika Michałowską.
Pomniejszona łazienka, która mieści wszystko
Pierwotnie zastana łazienka była nieproporcjonalnie duża w stosunku do całego metrażu mieszkania. Z tego względu architektka pomniejszyła jej powierzchnię na rzecz szaf pod antresolą. Ogromną wannę zastąpiła intymna wnęka prysznicowa, wydzielona ścianką. Znalazło się tu też miejsce na pralkę i dodatkowe szafki wnękowe do przechowywania kosmetyków.
W tym pomieszczeniu stylistycznie również króluje klasyka. Biało-czarna szachownica z eleganckim marmurowym rysunkiem na podłodze, wykończona czarnym cokołem, zestawiona została z bladoniebieskimi, szkliwionymi kafelkami ściennymi. Niebanalnego charakteru całości dodały oliwkowe drzwi i urocze detale w postaci małego barwnego dywanika, przeskalowanych gałek szafkowych i ceramicznego jednorożca marki Zangra.