Mazurski dom architektki Agaty Melerskiej. Spokój odnaleziony w stuletnim siedlisku
Architektka Agata Melerska wraz z rodziną na co dzień mieszka w Warszawie. Wymarzyła sobie jednak razem z mężem, że poszukają odskoczni od życia w stolicy, miejsca, w którym będą mogli zanurzyć się w przyrodzie i spędzać wakacje. Taki adres udało im się znaleźć w małej wsi pod Ełkiem.
„Początkowo nie braliśmy pod uwagę Mazur, zawsze bliższa i bardziej znana nam była Warmia, częściej tam jeździliśmy na wakacje, bardzo długo szukaliśmy miejsca w tamtych okolicach, bez powodzenia. Na to siedlisko trafiliśmy zupełnym przypadkiem, mój mąż pojechał obejrzeć miejsce i od razu wiedział, że to jest to! Ja musiałam zdecydować zdalnie, akurat w tamtym momencie nie mogłam zobaczyć domu osobiście, a wiedzieliśmy, że trzeba decydować się szybko. Teraz na pewno nie żałujemy tej decyzji!” - opowiada architektka.
Architektki i jej męża nie odstraszył nawet stan, w jakim był siedlisko. Dom powstał w 1930 roku, jednak opuszczony od lat zdążył już zniszczeć – w środku straszyły popękane ściany i klepisko. Jednym z podstawowych założeń projektowych było więc ratowanie starej tkanki architektonicznej. Agata Melerska wie, jak sobie z nią radzić, w Warszawie mieszka w jednej ze śródmiejskich kamienic, jest również autorką udanych metamorfoz kamienicznych wnętrz.
Dom stoi na niewielkiej skarpie, dlatego konieczne okazało się wzmocnienie jego konstrukcji. Udało się zachować stare belki stropowe, które wyeksponowano, przetrwała też konstrukcja dachu i ściany zewnętrzne. Wymieniono okna, zrobiono nową izolację dachu, docieplono ściany. „Do tego doszły dodatkowo koordynacja zdalna i szukanie wykonawców na miejscu. Początkowe doświadczenia z remontu nie napawały mnie optymizmem” - wspomina architektka.
Długi remont i wstępne trudności odpłaciły się pięknym wnętrzem. Estetyka rustykalnych aranżacji łączy się tu z dobrym dizajnem, meblami wykonanymi na zamówienie według projektu architektki i nowoczesnymi akcentami. „Według mnie projektowanie dla siebie jest zdecydowanie trudniejsze niż dla klienta. Mając z tym kontakt na co dzień, mam poczucie przesytu pewnych rozwiązań, zabiegów, wykorzystanych materiałów. Przy aranżowaniu wnętrza dla siebie, obawiam się, czy pewne rozwiązania mi się szybko nie znudzą, dlatego staram się, żeby wnętrza, w których żyję, były ponadczasowe, uniwersalne” - mówi Agata Melerska.
Ukłonem w stronę rustykalnych wnętrz jest podłoga wykończona ceglanymi płytkami ułożonymi w jodełkę. Kafelki to rzemieślniczy produkt, wykonany ręcznie przez polską manufakturę. Tak jak w dawanych wiejskich domostwach, tak i tu, ściany pokryto tynkiem wapienno-cementowym. Materiał posłużył też do wykończenia kominka w części dziennej. Rustykalną stylistykę dopełniają lniane zasłony, obrus i pościel, jutowy dywan czy odsłonięte belki stropowe.
W kuchni rustykalny klimat przełamano, zestawiając zabudowę wykończoną drewnianym fornirem z kontrastowym blatem ze stali. Tuż przy stole zawisły dwie minimalistyczne, aluminiowe półki, które równie dobrze sprawdziłyby się w loftowym wnętrzu.
Agata Melerska lubi mieszać ze sobą style, zestawiać meble czy oświetlenie z różnych okresów. Przy kuchennym stole można więc podziwiać kolekcję krzeseł vintage z lat 60. i 80. XX wieku, w salonie znalazł się zaś kolejny projekt z tej ostatniej epoki – krzesło z giętej sklejki projektu Jensa Nielsena.
Dom ma powierzchnię 120 m2. Jego metraż udało się powiększyć, adaptując na cele mieszkalne strych. Dziś mieszczą się tam dwie sypialnie i dodatkowa łazienka. Prostota rozwiązań, ciepło drewna i miękkość lnu sprawiają, że wnętrze jest zniewalająco przytulne. Aż szkoda go opuszczać.