Nowe oblicze mieszkania w warszawskiej kamienicy z 1936 roku
Mieszkanie, do którego dziś Was zabieramy, zlokalizowane jest w kamienicy z 1936 roku, w jednej ze starych warszawskich dzielnic. W budynku na przestrzeni lat wielokrotnie łączono oraz rozdzielano znajdujące się w nim lokale. Podobny los spotkał apartament, za którego wnętrze odpowiada architektka Monika Michałowska. Projektantka stanęła przed wyzwaniem stworzenia od nowa optymalnego układu jego pomieszczeń.
Kuchnia, czyli królestwo dizajnu
Nad stołem w kuchni zawisła zjawiskowa zielona lampa Pani Jurek, pochodząca z kolekcji TRN inspirowanej malarstwem Tarasina. Blat oświetlają dwa minimalistyczne kinkiety. Za miękkie i rozproszone oświetlenie w pomieszczeniu odpowiadają również prosta lampa podłogowa oraz kolorowe lampy „grzybki”.
Zabudowa kuchenna urzeka orzechowymi frontami w ramce, które zestawiono z beżem trapezoidalnych płytek. Ich barwa została przeniesiona na szafkę okapową o zaoblonych bokach i półkę, na której stanęła drewniana rzeźba duńskiej marki boyhood przywodząca na myśl balonowe psy Jeffa Koonsa. Przytulności przestrzeni dodają piękny dywan przywieziony ze Stambułu oraz prosta sofa ustawiona na tle okna i zielonej roślinności. Duży stół połączono z niebieskimi, postmodernistycznymi krzesłami Mikado, zaprojektowanymi przez Waltera Leemana.
Łazienka, w której króluje vintage
Łazienka jest ukłonem w stronę minimalistycznych form przedwojennych. Na podłodze położono posadzkę z małych formatów. Toaletka z trójskrzydłowym lustrem, zakupiona w latach 40. XX wieku przez babcię właściciela, dostała od architektki drugie życie. Po starannej renowacji stanęła pod umywalką w łazience. Nowy kamienny blat nadał jej ponadczasowy szyk. Tutaj również projektantka postawiła na nietuzinkowe oświetlenie – kolorowe i geometryczne lampki wiszące inspirowane Bauhausem.
Salon wypełniony wzorami i kolorami
Salon jest niewielki, jednak dzięki szerokim drzwiom oraz przesuwnej ścianie łączącej go z sypialnią zdaje się znacznie przestronniejszy niż wskazuje na to jego metraż. Elementem wyjściowym aranżacji był zachowany bufet art déco z oryginalnymi fazowanymi szybkami, w pięknej orzechowej okleinie.
Zarówno on, jak i charakterystyczny kobaltowy fotel (upolowany przez właściciela na niemieckim ebay’u) doskonale komponują się z minimalistyczną sofą duńskiej marki, kultową lampą „Flowerpot” i stolikiem pomocniczym. Kolorystycznego szaleństwa dodają dywan inspirowany klasycznymi łukami i marmurowymi fontannami, w których zakochała się podczas podróży jego projektantka – Marianne Huotari, oraz różowy szklany stolik.
Znalazło się tu też miejsce dla biurka do okazjonalnej pracy zdalnej. Zestawiono je z ponadczasowym klasykiem marki Vitra – krzesłem „Standard”. Nad nimi zawisło urocze lustro jednej z francuskich marek, którego zmieniające się na obrzeżach kolory przywołują na myśl lustra retro.
Przestrzeń do wypoczynku
Sypialnia, która mieści się na końcu ciągu komunikacyjnego i posiada własne, prowadzące przez garderobę przejście do łazienki, stanowi przytulną przestrzeń do wypoczynku. Tapicerowany zagłówek łóżka wykonano na wymiar zachowanej wnęki. Jego horyzontalne ustawienie przełamują wertykalnie zawieszone lampki nocne. Tutaj również kolory grają rolę pierwszoplanową – głównie te z palety Le Corbusiera, które zestawiono ze szmaragdową zielenią stolików nocnych oraz beżami i brązami miękkich tekstyliów.
Korytarz jako element spójnej całości
W korytarzu stanęła duża szafa z zaobleniami korespondującymi z tymi przy sufitach. Akcent kolorystyczny w pomieszczeniu stanowią barwne lampy sufitowe oraz fioletowy taboret francuskiej marki Moustache.
Zobacz także:
Szukasz inspiracji?
Sprawdź LABEL 60 – „Rewolucyjne i rewelacyjne lata 60. XX wieku” i &LIVING 28 – „Najpiękniejsze wille i kameralne hotele w Europie”!