Przepisać modernizm. Rzymski apartament w hołdzie dla lat 60.
Jak prowadzić dialog z architekturą, która ma już własną, ugruntowaną tożsamość? Czy współczesna interwencja musi oznaczać rewolucję, czy może być subtelną rozmową, która z szacunkiem dopisuje nowy rozdział do istniejącej historii? Rzymska pracownia 02A Studio, w projekcie apartamentu VDS House, udowadnia, że najciekawsze opowieści rodzą się z tej drugiej ścieżki.
Sceną dla tej realizacji jest Conca D'Oro, dzielnica w północnej części Rzymu, której charakter ukształtowała intensywna, powojenna zabudowa. Budynek z lat 60., w którym mieści się apartament, to solidna, racjonalna struktura z charakterystyczną ceglaną fasadą i krzyżowymi, betonowymi filarami.
Sztuka subtelnej interwencji
Architekci, z Marco Rullim na czele, podeszli do projektu z niezwykłym wyczuciem. Zastany układ mieszkania, logiczny i dobrze skomponowany, pozostał w dużej mierze nienaruszony. Zamiast burzyć ściany, skupiono się na rekonfiguracji kuchni i łazienek oraz dopracowaniu komunikacji w sposób, który nie zakłóca pierwotnego rytmu wnętrza.
Projektanci mistrzowsko grają nastrojem, co widać w kontraście między dwiema łazienkami. Gościnna, poprzedzona kompaktową pralnią ukrytą za dębowymi drzwiami, otula ciepłymi, jesiennymi tonami. Lastryko na podłodze znajduje tu echo w rdzawych płytkach ceramicznych, brzoskwiniowych ścianach i mosiężnej armaturze, tworząc przytulny, nostalgiczny ukłon w stronę lat 60. Druga łazienka, dla odmiany, stawia na ostrzejszą geometrię i chłodną, niemal kliniczną paletę barw. Jej elegancja tkwi w ascetycznej powściągliwości.
Punktem wyjścia i największą inspiracją stały się oryginalne posadzki – wielkoformatowe płytki lastryko oraz marmurowe cokoły z gatunku Bardiglio. Ich chłodna, chromatyczna obecność została nie tylko zachowana, ale i uczczona. To ona podyktowała paletę barw dla części dziennej: odcienie błękitu ceruleańskiego i przygaszonej szarości stworzyły spokojną, neutralną bazę, na której meble i detale mogą wybrzmieć bez zbędnego hałasu.
Rytm, oś i czerwony akcent
Główną oś apartamentu, którą tworzy długi korytarz, potraktowano jako kręgosłup narracji. Został on subtelnie podzielony na dwie strefy. Pierwsza, łącząca przestrzenie wspólne, została ozdobiona boazerią. Druga, prowadząca dyskretnie do prywatnych pokoi, wycisza się, przechodząc w spokojniejszy i bardziej stonowany deseń.
Ten podłużny rytm zostaje w pewnym momencie celowo zaburzony. Dwa bliźniacze, romboidalne otwory, ujęte w ramy z lakierowanej na głęboką czerwień stali, działają jak rzeźbiarskie akcenty. Ten poprzeczny gest nie tylko wizualnie łączy przeciwległe strony mieszkania, wpuszczając do środka więcej światła, ale staje się też odważnym, współczesnym podpisem w modernistycznej tkance. Równie precyzyjnym rozwiązaniem jest sufit w salonie. Jego nieregularną geometrię zbalansowano gęstą siatką z ornamentalnych, gipsowych listew, która wprowadza do wnętrza nową gęstość i pięknie gra ze światłem.
Gra w ciepło-zimno
Apartament pełen jest momentów intymnych i skrojonych na miarę potrzeb właścicieli. W salonie ciężka kurtyna skrywa ścianę wyłożoną panelami akustycznymi, zaprojektowaną specjalnie z myślą o wysokiej klasy systemie audio – jednej z pasji domowników. To przestrzeń dla analogowej przyjemności, ukryta w sercu domu.
W efekcie powstał dom, który wydaje się być zaprojektowany bez najmniejszego wysiłku. Każda decyzja projektowa, choć wyrazista, nigdy nie dominuje. Wszystkie elementy wyrastają z głębokiego dialogu z samym budynkiem, szanując jego tożsamość i jedynie dostrajając ton do potrzeb współczesnych mieszkańców.