W duchu neuroarchitektury – podmiejska enklawa projektu STUDIO. ORGANIC
W otoczeniu pól, łąk i lasów powstał dom, który jest czymś więcej niż miejscem do życia – to przestrzeń zaprojektowana z myślą o zmysłach i dobrostanie mieszkańców. Architekci ze STUDIO. ORGANIC połączyli naturalne materiały, subtelną paletę barw i wiedzę z zakresu neuroarchitektury, tworząc wnętrza, które nie tylko cieszą oko, ale i koją duszę.
Choć początkowo właściciele marzyli o surowym, industrialnym lofcie, pandemia zweryfikowała ich potrzeby. Dom w podmiejskiej lokalizacji miał stać się całorocznym azylem – ciepłym, przyjaznym i pełnym harmonii. Architekci – Aga Kobus, Dominika Wrzosek-Kwiatkowska i Grzegorz Goworek – sięgnęli po filozofię projektowania organicznego, opartą na wynikach badań z zakresu neuroarchitektury. Ich celem było odtworzenie naturalnej więzi człowieka z przyrodą poprzez dobór materiałów, kolorów i faktur stymulujących wszystkie zmysły.
Bryła domu w kształcie litery C otwiera się na południe, a duże przeszklenia sprawiają, że wnętrza toną w naturalnym świetle. Widok na stajnię i rozległy krajobraz to codzienny kontakt z naturą, który wspiera regenerację. Obszerna strefa dzienna – obejmująca salon kominkowy, jadalnię, kuchnię i drugi salon – została zaplanowana tak, by zapewnić swobodny przepływ powietrza i długie osie widokowe. Antresola nad holem kryje półzamknięty gabinet, a w lewym skrzydle domu mieści się strefa prywatna z sypialnią, salonem kąpielowym i pokojami gościnnymi.
Charakter wnętrza definiują materiały. Sufit wykończony drewnem podkreśla wysokość pomieszczeń (do 6,5 metra w najwyższym punkcie), a zarazem wprowadza kameralność. Podłogi powstały z desek odzyskanych ze starych zabudowań, z widocznymi spękaniami i nieregularnym rysunkiem słojów. Ściany pokryto szorstkim tynkiem strukturalnym według modernistycznej receptury – materiałem, który niczego nie udaje i poprawia akustykę wnętrza.
W projekcie znalazły się także elementy nawiązujące do industrialnych inspiracji – regały z postarzanej stali czy ażurowe lamelowe przesłony oddzielające strefę wejścia od salonu. Ich realizacja była wyzwaniem, któremu nie podołały renomowane włoskie pracownie, a świetnie sprostał mu polski rzemieślnik.
Nie brakuje tu również detali, które działają jak małe dzieła sztuki: lampy „Wireline” o gumowych pasach w odcieniu łososiowym, skórzane „Belt” czy lewitujące schody wspornikowe. Wnętrze wzbogacają haptyczne elementy – grubo tkane dywany, tapicerki o wyrazistym splocie, ceramika o surowej fakturze – zachęcające do kontaktu dotykowego.
Całość to spójna kompozycja, w której estetyka łączy się z funkcją, a każdy detal – od światła po fakturę ścian – został dobrany tak, by wspierać dobrostan domowników. To przykład, jak neuroarchitektura w praktyce może zamienić dom w przestrzeń sprzyjającą życiu w zgodzie z rytmem natury.
Więcej: