W stuletniej kamienicy w Szczecinie. Fuzja kolorów w duchu dopamine decor
Joanna Klimczak i Jakub Kudela, założyciele pracowni JK+Partners, ze starych poniemieckich murów chcieli wyciągnąć, to co najlepsze. Ale nie miało to być kolejne klasyczne wnętrze w starej kamienicy. Aranżację ubrali w mocną dawkę koloru i ciekawy, eklektyczny miks stylów.
Jesteśmy w dawnej robotniczej dzielnicy Szczecina. To miejsce, w którym wciąż obecna jest historia. W jednej ze starych, stuletnich kamienic w tej części miasta znajduje się mieszkanie, które na 93 m kw. łączy ducha przeszłości z nowoczesnym podejściem do projektowania.
Właścicielom mieszkania, Joannie Klimczak i Jakubowi Kudeli, zależało przede wszystkim na uratowaniu oryginalnych, poniemieckich detali wnętrza. Sami odnowili stuletnie deski podłogowe i drzwi, zachowali także oryginalny układ pomieszczeń.
"Uwielbiam uporządkowanie niemieckich układów funkcjonalnych. Doceniam to mieszkanie za jego 'czystość' architektoniczną, która nie została naruszona, przez co zachowała swój oryginalny stan i dobrze wyważone wielkości pomieszczeń" – wyjaśnia Jakub Kudela.
Gdy powstała już baza, projektanci zabrali się za wybranie stylistyki pasującej do wnętrza. A ta miała przypaść do gustu obydwojgu. Padło więc na kompromis w postaci zrównoważonego eklektyzmu. Właściciele nie mieli konkretnej wizji, a wśród swoich inspiracji wymieniają meble vintage, modernizm, stylistykę space age, minimalizm, a nawet kulturę Japonii. To wszystko chcieli dodatkowo przełamać współczesnym dizajnem.
Kierunek aranżacji salonu wyznaczył granatowy kolor ścian, wybrany przez Kubę. Zwykłe meble i standardowa biel wydawały się zbyt nijakie w takim towarzystwie. Wybór padł więc na błękitną kanapę i kolorowe dodatki w duch dopamine decor. Z granatem świetnie zgrały się oliwkowa lampa podłogowa i szafka RTV oraz bordowe i koralowe dodatki oraz fotel. Warto też zwrócić uwagę na klasyk wzornictwa Bauhausu, fotel „Vassily” projektu Marcela Breurea z lat 20. ubiegłego wieku.
Wprost z salonu przez amfiladowe przejście trafiamy do jadalni, która jednocześnie łączy funkcję domowego biura. Właścicielom mieszkania bardzo zależało na takim pomieszczeniu, gdyż wielu z ich klientów preferuje spotkania na żywo. Pokój dostał nazwę JADALGAB, a jego centralnym punktem jest stół konferencyjno-jadalniany, któremu towarzyszą krzesła „Tulip”, projekt Eero Saarinena z 1957 roku.
W białej zabudowie sprytnie ukryto dwa biurka. Po skończonej pracy można je schować za frontami, co pozwala na zachowanie work-life balance. Z jasnymi meblami kontrastują drewniany fornir biurek i półek oraz deski na podłodze.
Z ultrakolorowym salonem kontrastuje niemal całkowicie biała kuchnia. Jedynym akcentem kolorystycznym są tu zasłony z motywem ombre oraz niebieska półka w zabudowie.
Wyciszająca miała być także sypialnia. To prawdziwe królestwo bieli i beżu. Łóżko, zagłówek oraz nogi stolików nocnych pokryła tkanina boucle z przyjemną fakturą. Kształt stolików oraz grafika na ścianie wpisują się w modną obecnie stylistykę modern organic.
Całkowicie zanurzona w bieli jest łazienka – od sufitu po ściany i podłogę. Na końcu podłużnego pomieszczenia, tuż przy oknie, wygospodarowano miejsce na prysznic. Jedną ze ścian całkowicie zabudowano poręcznymi schowakmi.