Wnętrze jak dżungla. Jak wypełnić dom rzeczami, nie przytaczając przestrzeni?
Architektka Anna Budzowska z pracowni Buduar i jej mąż przyznają, że uwielbiają zbierać rzeczy. Kolekcjonują nie tylko piękne meble, książki i dzieła sztuki, ale też rośliny, które wypełniają wnętrze ich domu niemal pod sufit. Anna zadbała o to, aby przedmioty nie przytłoczyły przestrzeni, a raczej nadały jej unikatowy charakter.
Ten trzykondygnacyjny dom położony jest we Wrocławiu i ma powierzchnię 240 m2. Na parterze znajdują się biuro oraz strefa nastoletniego syna właścicieli, z osobnym wejściem z zewnątrz. Na pierwszym piętrze przewidziano część dzienną, zaś na wyższym strefę prywatną. Wnętrze domu zaprojektowała jego właścicielka, czyli architektka Anna Budzowska z pracowni Buduar. Jednym z głównych założeń jej aranżacji było pomieszczenie dużej kolekcji przedmiotów należących do rodziny.
Baza kolorystyczna projektu jest neutralna i wygaszona – w większości pomieszczeń postawiono na jasny panele winylowe i lastryko na podłogach, bezowe ściany i ciemne sufity. Na tym tle wyróżniają się zielona kuchnia oraz akcenty intensywnych kolorów, które widać na dziełach sztuki. Kolor zielony powtarza się na tekstyliach i licznych roślinach. „Wiedzieliśmy, że we wnętrzu pojawią się kwiaty, których trochę mieliśmy. Podczas przeprowadzki jeszcze bardziej się rozkręciliśmy i obecnie w domu znajduje się ich ponad 100” – śmieje się Anna. Powstała przestrzeń skąpana w naturalnych barwach, która przez bogate wyposażenie przywodzi nieco na myśl dżunglę.
Praktyczne przedmioty, które nie odznaczają się szczególną estetyką, architektka schowała w spiżarni i małym pomieszczeniu z szafą gospodarczą. W kuchni wiele rzeczy udało się jej ukryć również w szafce kawowej.
Na część dzienną składają się kuchnia, jadalnia oraz salon. Centralny punkt tej strefy stanowią białe stalowe schody z ażurowymi barierkami, które dodają wnętrzu wizualnej lekkości. W salonie stanęły dwie wygodne sofy – marki BoConcept i Maxfliz. „Jedna z nich najpierw miała zostać sprzedana, później pójść do domku letniskowego, ale dzięki pozostawieniu obu w domu, mamy obecnie z mężem swoje oddzielne miejsca do czytania – co okazało się strzałem w dziesiątkę. Sam salon latem zieje nieco pustką, bo przenosimy życie na zewnątrz” – opowiada Budzowska. W projekcie zrezygnowano z telewizora – jego funkcję pełni projektor, który w każdej chwili można schować, odsłaniając ścianę z obrazami. Na pierwszej kondygnacji jest też niewielka toaleta dla gości.
Na piętrze w części nocnej mieści się duża sypialnia z osobnymi garderobami każdego z małżonków. Przez korytarz wchodzi się do łazienki, obok której przewidziano także pralnię. W sypialni oprócz łóżka znajdują się hamak oraz sofa do czytania. „Ponadto wstawiłam tam minibiuro do pracy. W tym pokoju mogę się zaszyć i schować” – dodaje Budzowska. W łazience wygospodarowano miejsce na wannę, prysznic i dwie umywalki. Oryginalny klimat przestrzeni tworzą duże lustro w stylu lat 80., okrągła lampa marki Ramko Lighting, zieleń i tapeta Inkiostro Bianco z wzorem pejzażu.
Jak ustaliliśmy, przedmiotów w domu Anny jest wiele, lecz najważniejszym z nich jest dla niej jeden – przymocowana do sufitu nad schodami, 3-metrowa rzeźba Moniki Rubaniuk. „Marzyłam o tym, by pojawiła się w moim wnętrzu” – mówi projektantka. Dzieło zachwyca organiczną formą, która przypomina dzikie pnącze. W projekcie można również dostrzec dzieła takich artystów, jak Martyna Ścibior, Jerzy Zajaczkowski, Anna Kolodziejczyk, Sylwia Szafert, Zdzisław Nitka czy Andrzej Klimczak-Dobrzaniecki.
„Dom jest spory, ale przestrzeń jest przyjazna i kameralna w swojej skali. Udało nam się stworzyć miejsce skrojone na miarę i spełniające nasze oczekiwania” – podsumowuje architektka.