Z wizytą u Oriny Krajewskiej. Jak mieszka aktorka, współzałożycielka i prezeska Fundacji Małgosi Braunek „Bądź”?
Orina Krajewska. Aktorka. Współzałożycielka i prezeska Fundacji Małgosi Braunek „Bądź”. Autorka książek i podcastów z ekspertami poświęconych zdrowiu i zdrowemu stylowi życia. Opowiada o znaczeniu codziennych rytuałów, podążaniu za pasją, o wspierającej mocy otoczenia oraz o drodze do osiągnięcia wewnętrznej równowagi.
Jak wygląda Twoja codzienność?
Zawodowe życie dzielę na pół. Łączę dwa ważne obszary, które mi towarzyszą. Skończyłam szkołę teatralną, gram. Na co dzień jestem związana z serialem Barwy Szczęścia. To jest ta jedna droga. Druga wiąże się z prowadzeniem fundacji, która na początku zajmowała się integralnym wsparciem w leczeniu onkologicznym, a rozwinęła się w coś większego, związanego z całościowym podejściem do zdrowia, profilaktyką i zdrowym stylem życia. Z tej działalności pączkuje jeszcze mnóstwo rzeczy, które stały się dla mnie życiową ścieżką. Podążając nią mam okazję poznawać wielu wspaniałych specjalistów i specjalistki, terapeutów, terapeutki i lekarzy z różnych dziedzin związanych ze zdrowiem. Prowadzę podcast, do tej pory napisałam dwie książki. Lubię nazywać siebie poszukiwaczką.
Czy to jest pasja, czy masz poczucie misji?
I jedno i drugie. Misja jako taka jest dla mnie w życiu bardzo ważna. Daje mi poczucie sensu i celu. Ale nie jestem nią uwiązana, nie czuję też, że jestem do działalności fundacji zobowiązana np. z powodu doświadczenia rodzinnego. Mam poczucie wolności w tym, co robię. Pytanie dotyczące tego, czym właściwie jest zdrowie, na ile leży ono w naszych rękach stało się moim życiowym poszukiwaniem, które nigdy się nie kończy. Dzisiaj zdrowie rozumiem właśnie w ten sposób – to nie jest stan stały, który można osiągnąć raz na zawsze – pracujemy nad nim codziennie. Wszystko, co wspólnie całym zespołem w fundacji robimy, wszystkie warsztaty, wykłady, akcje edukacyjne i rozmowy, które przeprowadzam w ramach wywiadów, mają na mnie wpływ, naprawdę czynnie z nich korzystam.
Jak prowadzenie fundacji wpłynęło na Twoje własne podejście do zdrowia?
Diametralnie. Dopiero impuls rodzinny sprawił, że zaczęłam się w ogóle nad zdrowiem zastanawiać [choroba i śmierć mamy, Małgorzaty Braunek – przyp. red.]. Wcześniej nie było ono w polu mojego zainteresowania. Mając tę refleksję, mogę mówić o sobie sprzed i po zaangażowaniu się w działania fundacji. Z czasem holistyczne, integralne podejście do zdrowia stało się dla mnie filozofią życia. Jest głęboką wskazówką jak żyć, jak widzieć świat. Ta filozofia przede wszystkim wskazuje na to, że wszystko jest ze sobą połączone, a zdrowie to równowaga na poziomie ciała, ducha i umysłu. Równowagę tę osiągać możemy poprzez zdrowy styl życia, uważność, rozwój osobisty, emocjonalny, relacyjny. W dużej mierze to ścieżka w kierunku równowagi wewnętrznej. Według mnie chodzi o ciągłe zbliżanie się do niej i pozostawanie w niej jak najdłużej. Zapraszanie różnych metod i narzędzi które pomagają nam na codzień ją utrzymać. Moim sposobem na nią jest zachowywanie otwartości i podchodzenie elastycznie do tego, co robię. Praktykuję jogę, pracuję nad uważnością, chodzę na boks. Jeżeli ciągnie mnie do terapeutycznych poszukiwań w kierunkach, które mogą coś wnieść do mojego życia, to staram się podążać za tym głosem. Sprawdzać, uczyć się.
W holistycznym podejściu do zdrowia z pewnością ważną rolę odgrywa zdrowe odżywianie. Jak to wygląda w Twoim życiu?
Dieta jest jednym z filarów zdrowia. To był prawdopodobnie pierwszy element, który zaczęłam zmieniać i bardzo szybko zobaczyłam jak niezwykle determinuje to, jak się czuję. Wierzę w sprawczość, która przekłada się na jakość naszego życia. Zmiana diety zaczęła się dla mnie od tego, że zaczęłam zastanawiać się nad tym, jakie produkty wybieram, czy są zdrowe, jak są produkowane. To się od razu połączyło z większą świadomością środowiskową. Wtedy tak naprawdę zaczęłam rozumieć podstawę holistycznego podejścia, że wszystko jest ze sobą połączone. Sposób, w jaki się odżywiam, jakie produkty wybieram, wpływa na to, jak się czuję. Jeżeli zjem coś, co mi nie służy, to czuję się zmęczona, zdenerwowana, nic mi się nie chce – to nie jest tylko ciało, ale też umysł. A jak świadomie wybieram produkty, które mi służą, czuję się doenergetyzowana, od razu jest mi lepiej na poziomie umysłu, a co za tym idzie na poziomie energii życiowej, emocji.
A jak jest u Ciebie z piciem wody? Co pomaga w zdrowych nawykach w tym względzie?
Z nawykiem picia wody nie było tak łatwo. Do niedawna codziennie rano niemal kąpałam się w kawie. I tutaj nadeszła duża zmiana. Od roku nie piję kawy, zamiast niej zaczęłam świadomie wprowadzać swój własny rytuał picia wody. Czuję ogromną różnicę, odkąd zaczęłam to robić. Wodę piję rano i wieczorem.
Cieszę się, że wyrobiłam w sobie ten nawyk. Gdy wchodzę rano do kuchni to pierwszym, co robię, jest odkręcenie wody z kranu i wypicie jej. Bateria z filtrem OMNIRES SWITCH umożliwiła mi wprowadzenie tego rytuału i pomaga w jego przestrzeganiu. Mam bardzo twardą wodę, mieszkam w starej kamienicy na czwartym piętrze, więc rury nie są najlepszej jakości. Przed zamontowaniem baterii picie wody kranowej było dla mnie ostatecznością. Unikam plastiku ze względu na środowisko, starałam się ją więc przegotowywać, ale często o tym zapominałam. Teraz, mając baterię z filtrem, wiem, że piję wodę, która jest oczyszczona, przefiltrowana i mi służy.
Czy wnętrze, w którym się znajdujemy, sprzyja Twojemu trybowi życia?
Tak. Bardzo kocham ten strych. Jest to przede wszystkim bardzo otwarta przestrzeń, a dla mnie ważne jest powietrze i poczucie przestrzeni. Mam tutaj miejsca, które sprzyjają albo różnym rytuałom, albo pracy - moje kąciki, zaaranżowane tak, by były funkcjonalne i przytulne. To dla mnie kluczowe, żeby miejsce, w którym jestem, umożliwiało ten codzienny przepływ i rytm dnia. Mam przestrzeń poświęconą medytacji i uważności i przestrzeń sportową, obok. Biuro to nowa rzecz. Postanowiłam zadbać o miejsce, które pomoże mi zachować odpowiednią postawę przy pracy i oddzielić pracę od odpoczynku. To miejsce-pracownia, które służy różnym aktywnościom. Odbywają się w nim spotkania i warsztaty fundacyjne i teatralne, które zdarza mi się jeszcze prowadzić. To miejsce naprawdę żyje. Bardzo lubię to, że przez mój strych przewija się wiele osób. On jest plastyczny, jest wnętrzem, które zaprasza.
To przestrzeń, w której odpoczywasz, czy raczej taka, która inspiruje do działania?
Jedno i drugie. Otoczenie bardzo na nas wpływa. Myślę, że warto kreować je w taki sposób, żeby sprzyjało równowadze. Zachęcało i wspierało zarówno do odpoczynku, jak i podejmowania działań. Myślę, że bycie uważną/uważnym na swoje potrzeby może pomóc w tym, żeby zaaranżować przestrzeń wokół siebie w taki wspierający sposób. Jestem raczej aktywną osobą. Lubię pracować i to mnie nakręca. Być może dlatego moja przestrzeń jest zazwyczaj cicha. W kontrze do dużej ilości bodźców, jakie mam. Poddasze stwarza warunki do tego, żeby się trochę odciąć od wszystkiego.
Czy historia miejsca ma dla Ciebie znaczenie? Jaką rolę odgrywają w nim osobiste akcenty?
To miejsce jest tym, czym jest dzięki mojemu ojcu. To on zaadaptował tę przestrzeń do użytku. Około 40 lat temu nie było tutaj nic. Ciekawe jest, że ten strych obecnie ma wiele wspólnego z moim domem rodzinnym, tym z dzieciństwa. Dochodzę do tego dopiero teraz. Dorastałam w domu, w którym było mnóstwo książek, obrazów, muszelek, świeczek. Jak byłam dzieckiem marzyłam o białym mieszkaniu z kamiennymi blatami. Chociaż staram się nie przesadzać z ilością rzeczy, dzisiaj sama otaczam się przedmiotami, które mają dla mnie wymiar osobisty. Do minimalu mi daleko. Ważne dla mnie jest, żeby przestrzeń była osobista. Lubię nadawać rzeczom wartość symboliczną. Mam swoje amulety.
Opowiesz o tych najważniejszych przedmiotach, tych, które mają dla ciebie wyjątkowe znaczenie?
Jednym z nich jest anioł - rzeźba, który znalazł się u mnie właściwie przypadkiem, ale myślę, że zostanie na zawsze. Jeżeli miałabym się stąd wynieść, to muszę znaleźć taką przestrzeń, która go pomieści. Jest z aukcji charytatywnej. To była jedna jedyna aukcja, w której wzięłam w życiu udział i byłam jedyną osobą, która się do niego zgłosiła. Anioł czuwa nad kącikiem służącym do wyciszenia i praktyki jogi.
Mam też ulubione kamienie. Jest kilka figurek, które albo dostałam, albo mam z dzieciństwa. Bardzo lubię ceramikę. Gdy ją kupuję, dobieram ją intuicyjnie, nie zależy mi, żeby wszystko do siebie pasowało. Ważniejsze, żeby było to coś, co do mnie przemawia. Przestrzeń kuchenna jest pełna moich odkryć. Nie preferuję konkretnego stylu, jak coś mi się spodoba, idę w to. Chyba uprawiam estetyczny eklektyzm chociaż wspólnym mianownikiem będzie styl rustykalny.
Kierujesz się bardziej wyglądem przedmiotów czy ich funkcją?
Jednym i drugim. Bardzo cenię funkcjonalność. Rzadko trafia tu coś, co służy tylko estetyce. Zazwyczaj jest to rękodzieło, które traktuję jak dzieło sztuki, ale ono jest też w użyciu, w ruchu. Ja w ogóle lubię rzeczy, które nie tylko stoją, by stać, ale po prostu żyją razem ze mną. To jest takie wspólne funkcjonowanie. Funkcjonalność pomaga w codziennym życiu, chociażby w tym, żeby zmieniać nawyki. Dobrym przykładem jest bateria kuchenna z filtrem, która pomaga mi wprowadzać w życie nowe postanowienia.
Co jest w życiu najważniejsze?
To zależy, jaki obierze się cel. Dla mnie podstawowe pytanie brzmi: „jak chcę żyć? I co mogę zrobić żeby się do tego marzenia zbliżać?” Moim celem jest żyć jak najlepiej. Chcę być w życiu szczęśliwa, zdrowa, żyć w równowadze, być coraz bardziej świadoma, i być w jak najlepszym kontakcie z innymi i ze wszystkim, co mnie otacza – z ludźmi i z naturą. A tym samym wspierać świat.
Materiał powstał w ramach kampanii „OBJECTS THAT ENHANCE MY LIFE | OMNIRES SWITCH”. To inspirujące historie ludzi, którzy są równie wyjątkowi jak miejsca, w których żyją, pracują i tworzą. Miejsca, które odzwierciedlają ich tożsamość i duszę. Każda z tych historii opowiada o człowieku i przedmiotach odgrywających ważną rolę w jego życiu. Opowiada o codziennych detalach, które tworzą magiczne chwile i wspomnienia. Te na pierwszy rzut oka zwyczajne rzeczy, wprowadzają subtelne, ale istotne zmiany. Pokazują, jak styl życia łączy funkcjonalność z pięknem, podkreśla znaczenie indywidualnych preferencji oraz wspomnień. To, czym się otaczamy ma wpływ na to, jak się czujemy.