Zabawa w zimno-ciepło. Chalet du Ruisseau w kanadyjskim Potton
Chalet du ruisseau to projekt montrealskiej pracowni EM architecture. Architekci nie szukali tu spektakularnych form, lecz ciszy i dialogu z otoczeniem, tworząc bryłę, która z szacunkiem wpisuje się w nurt rzeki i rytm pór roku.
Topografia działki w Potton narzuciła rytm całej realizacji. Zalesione zbocze i bliskość strumienia stały się naturalnym kompasem dla projektantów. Zamiast niwelować teren, architekci pozwolili architekturze podążać za jego spadkiem.
Dwa oddzielne wolumeny budynku delikatnie meandrują wśród starodrzewu, którego zachowanie było priorytetem. Dzięki temu dom nie wygląda na intruza, ale na integralną część krajobrazu, a szerokie tarasy z kamiennych płyt zacierają granicę między wnętrzem a dziką przyrodą, zachęcając do przeniesienia codziennego życia na zewnątrz.
Architektura czerpie z lokalnej tradycji, reinterpretując sylwetkę wiejskiej stodoły przez pryzmat współczesnego minimalizmu. Surowe drewniane okładziny elewacji zestawiono z metalowym dachem, co stanowi ukłon w stronę budownictwa wernakularnego, jednak precyzyjny detal i czysta linia nadają całości na wskroś nowoczesny charakter. Obie bryły spina lekki łącznik dachowy, który nie tylko unifikuje całość, ale tworzy funkcjonalną przestrzeń wejściową i osłonięte miejsce do przechowywania.
Wnętrze zorganizowano wokół architektonicznego kręgosłupa – pionowego, centralnego rdzenia wykończonego deskowaniem. To serce domu ukrywa w sobie funkcje techniczne i gospodarcze: toaletę, klatkę schodową oraz dyskretną spiżarnię schowaną za kuchnią.
Skoncentrowanie tych elementów w jednym bloku pozwoliło uwolnić ściany zewnętrzne od konieczności zabudowy, oddając je we władanie światłu. Przeszklenia mogą dzięki temu biec od podłogi do sufitu, otwierając strefę dzienną na panoramiczne widoki lasu.
Wystrój wnętrz to osobista opowieść właścicieli, snuta poprzez ich pasję do wzornictwa mid-century modern. Ikoniczne formy mebli z połowy wieku spotykają się tu z ciepłymi teksturami, tworząc atmosferę, która jest jednocześnie wyrafinowana i niezobowiązująca.
Przedłużeniem salonu stała się przeszklona weranda – świetlisty azyl zorientowany w stronę lasu i strumienia. To przestrzeń dedykowana kontemplacji, gdzie zmieniający się za oknem pejzaż staje się najważniejszym elementem dekoracyjnym.
Projekt EM architecture to lekcja pokory wobec krajobrazu. Zamiast architektonicznej dominanty, powstał obiekt, który z gracją usuwa się w cień, oddając pole naturze. To współczesna interpretacja schronienia, gdzie ascetyczna forma nie oznacza chłodu, lecz staje się neutralnym tłem dla tego, co w tym miejscu najważniejsze – zmieniającego się światła i spektaklu pór roku.