Zoom na...miejsce, gdzie powstaje Las i niebo
Dziś do swojego domu i pracowni w pięknej Lanckoronie zaprasza nas twórcza dusza, właścicielka inspirowanej naturą marki Las i niebo – Małgosia Gibas-Grądman. Zwykle w tej rubryce pokazujemy jedynie wnętrza, ale tym razem zoom robimy też na krajobraz za oknem. Dlaczego? Zobaczcie sami!
Do Lanckorony pierwszy raz przyjechałam aby zrobić zdjęcia i napisać tekst do artykułu „Szlakiem architektury drewnianej – Małopolska” dla gazety Globtroter. Pamiętam drogę – ostre zakręty, piękne pola i zagajniki. Na stromym rynku chaty drewniane jak z bajki, z charakterystycznymi dachami, podcieniami i mieczowaniem. Po studiach zostałam w Krakowie, ale już wtedy bardzo chciałam zamieszkać z daleka od miasta. Szukałam miejsca, w którym mogłabym zapuścić korzenie. Od tego czasu upłynęło paręnaście lat, w czasie których jedną nogą byłam w tym niezwykłym miejscu a drugą w Warszawie. Uwielbiałam ten moment, gdy po kilku godzinach spędzonych w samochodzie, skręca się z Zakopianki na Bielsko i widać charakterystyczny spiczasty wierzchołek Lanckorońskiej Góry – tak zaczyna opowieść o swoim miejscu na ziemi Małgosia.
Na czym polega magia tego miejsca? Wielu ludzi przyciąga tu zabytkowy rynek wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Piękny, jodłowo – świerkowo bukowy las ze ścieżkami spacerowymi. Dla mnie to Beskidy, bliskość miejsc, które znam od dziecka, krajobraz, który kocham od zawsze, a ciągle mam wrażenie, jakby coraz mocniej. To miejsce wołało mnie przez wiele lat. Tęskniłam za nim jak za bliską osobą. Rzuciło na mnie urok. Nie dawało spokoju, aż w końcu dwa lata temu po wielu latach marzeń i przeorganizowaniu życia udało mi się przeprowadzić tutaj na stałe. Wreszcie „wyjść z doniczki” i zacząć zapuszczać korzenie. Rano piję kawę gapiąc się przez okno na drzewa, pagórki, niebo i odczuwam wdzięczność, że mogę tu być. Czuję, że zwolniłam, żyję bardziej uważnie.
Po wielu latach spędzonych w różnych wynajmowanych mieszkaniach przyszedł moment na uwicie własnego gniazda dla mnie, mojego męża, dwójki naszych dzieci oraz psa Żaby. Dom miał być prosty, ponadczasowy. Miał wpisywać się w krajobraz i zlewać się z nim. Nowoczesny, ale ciepły. Z poszanowaniem dla tradycji architektury regionu. Drewniany, szkieletowy. Skromny, nie rzucający się w oczy. Dekoracją miał być widok z okna, dla którego obróciliśmy nasze życie o 180 stopni oraz otaczająca dom zieleń. 93m2 powierzchni użytkowej plus taras. Otwarta przestrzeń dzienna, dwa pokoje dla dzieci i wspólna pracownia dla mnie i męża. Konstrukcja szkieletowa, jętki i krokwie zwieńczające strop to dekoracja wnętrza.Surowe drewno wewnątrz, aby się nim nacieszyć. Oddech, otwarta przestrzeń i prosty układ pomieszczeń, aby jak najwięcej czasu spędzać na powietrzu. Mieszkamy na południowym stoku góry. Od rana do wieczora mamy dużo światła. Zachody słońca nad pagórkami jak w kalendarzu znaczą pory roku. Jest pięknie.
Projekt domu: FAAR architekci, Krzysztof Faber, Filip Suchoń
Dekoracją miał być widok z okna, dla którego obróciliśmy nasze życie o 180 stopni oraz otaczająca dom zieleń.