The Varsovianer. Polscy graficy tworzą ilustracje inspirowane okładkami "New Yorkera"
Okładki "New Yorkera" to małe dzieła sztuki. Niektórzy to właśnie dla nich kupują słynny amerykański magazyn. Doskonałe pod względem graficznym, pełne społeczno-kulturowych kontekstów inspirują twórców na całym świecie. Dołączyli do nich artyści z Polski. Dwa razy w miesiącu przez cały rok na instagramowym profilu The Varsovianer publikują grafiki portretujące Warszawę. O inspiracje i plany pytamy pomysłodawcę projektu, grafika i ilustratora Adama Kosika.
Skąd wziął się pomysł na The Varsovianer?
Pomysł siedział mi w głowie w zasadzie od kiedy odkryłem zagraniczne edycje klasycznych okładek New Yorkera. Ciężko to nawet nazwać pomysłem, bardzo chciałem zobaczyć takie okładki w Polsce i dziwiłem się, że jeszcze nikt tego nie zrobił. I tak oto pod koniec zeszłego roku, niesiony falą postanowień noworocznych, doszedłem do wniosku, że nic nie stoi na przeszkodzie, żebym to ja uruchomił naszą rodzimą edycję i w grudniu założyłem konto. The Varsovianer to w swoim założeniu oddolna, fanowska inicjatywa mająca na celu oddać hołd kultowym okładkom "New Yorkera" w postaci autorskich grafik interpretujących Warszawę. Od razu siadłem do narysowania pierwszej ilustracji, a do tworzenia kolejnych zaprosiłem wspaniałych ilustratorów i ilustratorki.
(ilustracje: Adam Kosik, Rafał Kwiczor, Konrad Kunc)
Która z zagranicznych edycji jest Twoim zdaniem najlepsza?
Nie chciałbym wybierać edycji, która jest moją ulubioną. Jednak wersje, które jako pierwsze poznałem, i które stały się dla mnie punktem odniesienia, to te z Mediolanu (The Milaneser), Paryża (The Parisianer) i Tokyo (The Tokyoiter).
Kogo zaprosiłeś do udziału w projekcie?
Do tej pory opublikowałem okładki Konrada Kunca, Kasi Kosteckiej, Pauliny Adamowskiej, Rafała Kwiczora oraz swoją. Projekt powoli się rozrasta i systematycznie zapraszam do niego kolejnych twórców i twórczynie. Mam przygotowane już dwie kolejne okładki od Natalyi Shilo i Oli Szczepaniak, a kolejne trzy osoby już pracują nad swoimi wersjami. To bardzo budujące, że taki projekt cieszy się uznaniem i entuzjazmem tak wspaniałej i kreatywnej grupy. Mam również długą listę osób, których okładki chciałbym zobaczyć i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości ukażą się one w Varsovianerze.
Co dla Ciebie znaczą okładki "New Yorkera"?
Okładki NewYorkera pomimo swojego oczywistego miejsca w popkulturze, to przede wszystkim fantastyczny zbiór twórców, prezentujących cały przekrój form i technik wyrazu. Każda z okładek to osobna historia i małe dzieło sztuki.
(ilustracje: Paulina Adamowska i Kasia Kostecka)
Twój plakat do serii The Varsovianer przedstawia stację PKP Powiśle. Dlaczego wybrałeś akurat ten budynek?
Dolny pawilon Powiśla krążył nade mną już od dawna i wiedziałem, że kiedyś go zilustruję. To piękna bryła i architektoniczny klasyk stolicy. Teraz cieszę się, że zwlekałem z rysowaniem tego plakatu aż do czasu powstania Varsovianera, na okładce pawilon jest gwiazdą i błyszczy jak nigdy wcześniej.
Jesteś twórcą plakatów i grafik, na któych często pojawiają się miasto i budynki. Dlaczego lubisz je portretować?
Miasto to bardzo wdzięczny temat do rysowania, pełen faktur, kolorów, kontrastów i pełen pomieszania. Lubię patrzeć na nie, jak na zestaw klocków, z których dowolnie dobieram elementy i przestawiam, szukając tego co akurat chce przedstawić. Czasem oszukuję, czasem upiększam, ale na szczęście nie jestem dokumentalistą, nikt nie każe mi pokazywać stanu faktycznego.
Co najbardziej lubisz w Warszawie?
Nie mam pojęcia. Urodziłem się tu, z półroczną przerwą mieszkam w Warszawie cały czas. Dlatego wydaje mi się, że to modelowe miasto do życia, chociaż wiem, że to bardzo przekoloryzowana wizja. Ale jeżeli miałbym coś wymienić, to nie będę mówił o architekturze, bo to jest rzecz oczywista. Lubię chodzić po mieście i Warszawa przez swoje kontrasty jest do tego idealna, co można zauważyć nawet podczas bardzo krótkiego spaceru.
Czy okładki z serii The Varsovianer pojawią się w formie plakatów?
Na pewno! Coraz więcej ludzi dopytuje się o fizyczne wersje ilustracji, mam nadzieję, że jak najszybciej uda się zmaterializować te prośby. Szkoda byłoby pozostawić takie wspaniałe prace jedynie w formie cyfrowej, zasługują one na jak najlepszą ekspozycję i rozgłos.