Minimalizm szyty na miarę. Rodzinny dom w Sydney
Przy tworzeniu projektu tego domu w Sydney projektantka Stephanie Porter dostała od klientów jasne wytyczne. Właściciele chcieli otwartej, czystej i minimalistycznej przestrzeni. Stephanie Porter przełożyła te założenia na spokojne wnętrze inspirowane belgijską szkołą projektową, oparte na naturalnych materiałach, dopracowanej stolarce i ograniczonej palecie barw.
Poza minimalistyczną przestrzenią, właściciele nie mieli sprecyzowanych wymagań dotyczących stylu czy konkretnych materiałów. Projektantka została zaproszona do zaprojektowania domu, który ma wspierać codzienne funkcjonowanie i porządkować przestrzeń, bez dekoracyjnych nadmiarów.
Stephanie Porter podkreśla, że pracowała intuicyjnie, zaczynając od analizy samego budynku i jego kontekstu. Brała pod uwagę układ, charakter konstrukcji, otoczenie i oczekiwania domowników, a następnie budowała rozwiązania etapami.
Głównym punktem odniesienia była belgijska architektura i sposób projektowania przestrzeni. Mówiąc o procesie projektowania projektantka odwołuje się do podejścia znanego z realizacji tamtejszych pracowni i podkreśla, że według ich założeń o charakterze wnętrza nie decydują dekoracje, lecz skala poszczególnych elementów, jakość wykończeń oraz konsekwencja w doborze materiałów. To właśnie te decyzje, podejmowane konsekwentnie na każdym etapie, zbudowały całość i nadały powstałej przestrzeni wyraz.
Najważniejszym elementem okazały się deski podłogowe. Stephanie Porter wybrała możliwie najszersze, naturalne deski w ramach budżetu, aby uzyskać efekt kojarzony z belgijską estetyką. Francuski dąb o szerokości 320 mm, z wyraźnie zaznaczonymi łączeniami, robi wrażenie już od progu. Podłoga porządkuje też przestrzeń o otwartym układzie i spina strefy dzienne.
Projektantka przyznaje, że zazwyczaj chętnie pracuje z kolorem, natomiast właścicielom zależało na neutralnej palecie. Rozwiązaniem było ograniczenie barw w wykończeniach, przy jednoczesnym wzmocnieniu różnic w fakturach i tonach. W projekcie pojawiają się różne kamienie, ręcznie wykonywane płytki, tynki o widocznej strukturze oraz kuchenne fronty w drewnie bejcowanym na ciemny granat. Kolor został wprowadzony w kolejnych warstwach, przede wszystkim w meblach i sztuce.
Jednym z kluczowych ograniczeń okazała się instalacja klimatyzacji w salonie. Nie było możliwości poprowadzenia jej w standardowy sposób. Jedynym rozwiązaniem było zintegrowanie jej ze stolarką.
Ta zabudowa musiała spełnić kilka funkcji jednocześnie. Miała ukryć nawiewy, zapewnić odpowiedni przepływ powietrza, a także dać domownikom miejsce do przechowywania. Ponieważ jest dobrze widoczna z kuchni, jadalni i części zewnętrznej po otwarciu przesuwnych drzwi, musiała mieć też reprezentacyjny charakter.
Z tych wymagań powstała wbudowana komoda o wyraźnej bryle. Projektantka zdecydowała się na olejowane drewno, miękkie zaokrąglenia i pogłębiony detal. Ten element pełni rolę głównego akcentu w salonie.
Projekt opiera się na kilku precyzyjnych decyzjach. Szerokie dębowe deski, ograniczona kolorystyka i naturalne materiały o wyraźnej fakturze budują spójną bazę. Meble, sztuka i dodatki wprowadzają możliwość zmiany bez naruszania neutralnego tła, na którym zależało właścicielom.